Tam

1.5K 84 74
                                    

Kook nie rozumiał jeszcze wielu rzeczy. Nie rozumiał też dlaczego jest zły jak ciocia Jennie rozmawia z Jego wujkiem. Bo przecież Jimin był jego wujkiem.
- Tam i rączka krótka.- wskazał na sofę.

-Biedactwo. Zaraz wujek ci ją wydostanie. - Położył się na podłodze obok mebla jednak i o nie sięgał.- Musimy ją przesunąć.- zaśmiał się i zrobił tak jak powiedział. - Proszę skarbie.- podał mu piłeczkę z uśmiechem.

- Tak! A Kookie może tam?- chłopiec wskazał paluszkiem za okno.

-Na nasze podwórko czy wolisz iść na spacer? Lub plac zabaw?

-A Kookie sam?

-Jeszcze nie Króliczku. Ale możemy iść we trójkę z Jennie i możemy zabrać Lulu. Co ty na to?

-A czerwoną też?

-Piłeczkę też.- potargał jego włoski.

- To Kookie ubrać.- czasami jeszcze zapominał pewnych słów, lub nie wiedział jak co powiedzieć, ale i tak zrobił bardzo duże postępy. Sam Jimin działał na niego bardzo pozytywnie.

Tymczasem Chim poszedł do kuchni.- Jennie?

- Tak? - spytała, patrząc na niego zza filiżanki kawy.

-Wiem, że jest już trochę późno ale...Chciała byś może iść z nami na spacer? Oczywiście jeśli nie masz innych planów.- tancerz chciał być miły by kobieta nie wpisywała w dokumenty nie wiadomo czego. Może nie był uczciwy jednak jakoś musiał sobie poradzić.

- Z wielką chęcią.- Uśmiechnęła się i podniosła z krzesełka. Sama przed sobą wiele razy przyznawała już w myślach, że Jimin jest bardzo przystojny i jak najbardziej w jej typie.

-To super. Pójdę zobaczyć czy Kookie dobrze zapiął bluzę.- uśmiechnął się idąc do nastolatka.
-Jak...o matko.- Park zaśmiał się. Nastolatek miał na sobie bluzę Iron Mana, skarpety Iron Mana i bokserki Iron Mana. - Jakie spodnie zakładasz?- na szczęście nie ma takich z bohaterem Marvela.

- To. - założył na siebie szlafrok iron mana i do tego czapkę z tym samym wzorem, po czym stwierdził że już jest gotowy.

-Kookie...Um...Tak nie możesz iść na ulicę.

-Ludzi raczej nie zrozumieją twojego wyjątkowego stylu wiesz?- wyjął czarne spodnie z szafy. - Myślę, że Iron Man nie pogniewa się jeśli je założysz.

- A jak tak i bum?

-Na pewno nie. Tonny Stark jest bardzo modny prawda? Na pewno nie obraża się o takie rzeczy.

- Tak. - grzecznie ubrał spodnie i normalną bluzkę po czym złapał za dłoń Jimina.

-Ślicznie wygladasz skarbie.- pocałował jego czoło.

- Jimin też.

-Dziękuję. To miłe.- uśmiechnął się.- To idziemy.- wyszli z pokoju.- Jennie ?- nie widział nigdzie dziewczyny za to słyszał jej śmiech i szczekanie Lulu.

- Tu jestem.- powiedziała rozesmiana, kiedy pies lizał jej twarz.

-Uroczo...Znaczy emm...Możemy już iść.- przypiął smycz psiakowi i podał chłopcu bo tylko wtedy Lulu się nie szarpała.

- Lulu! - złapał smycz i zaczął skakać na dwór, pamiętając że nie wolno przebiegać przez ulicę.

Jimin szedł obok Jennie. Nie czuł się niezręcznie. Wręcz przeciwnie. - Na pewno nie miałaś żadnych planów?

- A jakie ja mogę mieć plany? Jak na razie jedynym moim planem jest pomóc Kookiemu i tobie.

-To...Dosyć skromne te twoje plany.- zaśmiał się.- Nie masz chłopaka?

Spuściła wzrok, jednak zaraz uśmiechnęła się smutno.
- Miałam narzeczonego. Zginął w wypadku osiem miesięcy temu.

-Przykro mi. Nie powinienem był pytać. Przepraszam.

- Nic się nie stało, przecież nie wiedziałeś. - Widziała, że mężczyzna strasznie przeżył to co powiedział, więc złapała go pod rękę i oparła głowę na jego ramieniu. Zawsze tak spacerowała ze swoim ukochanym.

-Masz jutro czas? Wiem, że i tak musisz do nas przychodzić codziennie ale nie chcę byś czuła się nieswojo  czy coś więc wolę zapytać.

- Mam, pewnie że mam. Jutro możemy się skontaktować z mamą Kooka.

-Czy to bardzo źle, że jej nie lubię? Ona i moja siostra są okropne. Moja wina, że nie jestem rodzeństwem biologicznym mojego brata i siostry? - Kook szedł kilka kroków przed nimi.

- Nie, to nie jest źle, spokojnie.- zaczęła ugniarac lekko jego ramię by dodać mu otuchy - Jesteś bardzo dobry Jiminie.

-Jeśli Marisa nie odpuści to sam nie wiem. Grube babsko bez serca.- mruknął pod nosem.- Kook jak był mały to go prawie utopiła.

- Co? Jak? Opowiedz o tym, może coś znajdę na twoją korzyść.

-Mały jako dziecko bał się wody. Nie potrafił pływać więc ona stwierdziła, że będzie tą dobra duszą i go nauczyła. Kookie jako dziecko oczywiście się zgodził, a ta zamiast mu pokazać to wsadziła mu głowę pod wodę.

- Psychiczna. Będę musiała się tym zająć.- Spojrzała na szczęśliwego chłopca, który rzucił smycz i pobiegł na plac zabaw.

-------------------------------------
Miłej nocy kochani!
Bądź dnia, wieczoru czy ranka ❤️

Look into my eyes || Jikook Where stories live. Discover now