Markotny

1.8K 104 19
                                    

Oczy Jeona zaszły łzami kiedy zamiast keczupu kliknął blue cheese. Nie chciał taki być. Jego mama po prostu zaniedbała rehabilitację, a on musiał teraz przez to cierpieć.

-Tak też może być. Nic nie szkodzi.- Starszy sam dodał jeszcze keczup i ucałował czoło chłopca. Zapłacił kartą i zabrał go do stolika.

Jungkook siedział załamany swoją bezużytecznością. Chciał się do czegoś przydać, a jedyne co robił to egzystował.

Po jakimś czasie tancerz przyniósł zamówienie, a widząc, że młodszy jest smutny zamówił jeszcze zestaw z zabawką, a że w kinach puszczali Avengers to trafił na ostatniego Iron Mana. Postawił przed chłopcem figurkę.- Twoja nagroda za to, że tak szybko się uczysz maluchu. - po chwili podsunął mu tacę z jego zamówieniem.- Nie smuć się bo i wujek będzie smutny.

Jego kąciki ust natychmiast się podniosły. Złapał figurkę i podał mu do buzi frytkę. W końcu musiał być głodny. Nie wiadomo ile leżał w kartonie na zapleczu restauracji.

Chim obserwował go rozczulony. Zjadł swoją porcję i co jakiś czas podkradał młodszemu frytka.

Chłopiec oblizał słone usta i nie wiedział co zrobić z tłustym łapkami  więc znalazł idealną ścierkę jaką były jego spodnie.

Starszy nie okrzyczał go za to.- Proszę.- podał mu serwetki.

Złapał za papier i wytarł się dokładnie, po czym spojrzał na mężczyznę. Mama by już na niego nakrzyczała...

-Najedzony brzuszek?- czarnowłosy uśmiechnął się. Zawsze miał dobry kontakt z chłopakiem. Teraz po prostu musiał znowu dojść do etapu kiedy rozmawiali.

Mruknął coś pod nosem i złapał misia w uścisk i niepewnie wyciągnął rękę w stronę Jimina.

Starszy złapał lekko jego dłoń i uśmiechnął się. To było dla niego naprawdę bardzo ważne. Ta chwila mogła być przełomem w kontaktach między nim, a jego siostrzeńcem.

Jeon ziewnął szeroko będąc już zmęczony tym długim dniem. Jutro jeszcze miała przyjechać do nich pani, która się nim zajęła i trzeba będzie  posprzątać w mieszkaniu.

-Wracamy maluchu.- tancerz wziął go na ręce pomimo tego, że ludzie dziwnie na niego zerkali.

Nastolatek położył głowę na jego ramieniu czując się bezpiecznym w ramionach brata swojego taty. Wczoraj w końcu zapomnieli do niego pojechać. Miał jednak nadzieję, że wujek dotrzyma słowa i w końcu pojadą do tatusia. Wierzył wujkowi. W końcu nigdy go jeszcze nie oszukał.

W domu byli po osiemnastej. -Umyjemy się co? Włoski ci się kleją. - ogarnął splątane kosmyki. - Ale tym razem weźmiemy dywanik żeby ci nóżki nie zmarzły. - posadził go na kanapie i zdjął mu plecaczek.

Jungkook od razu śmiechnął się do suczki, która wesoło biegała dokoła nich i zaraz wstał, by otworzyć jej drzwi na balkon. Większość dnia przespała dzisiaj najpierw w studio, później w samochodzie.

-Chodź brudasku. Jak się umyjesz to możesz pobawić się jeszcze z Lulu.

Ten tylko zmarszczył brwi i poszedł do pieska. Nie chciał się myć, chciał się bawić teraz! Nie później!

-Skarbie...proszę. Szybciutko cię umyje.

Nastolatek pisnął i zaczął tupać nogą. Byyl grzecznym chłopcem jednak czasami zdarzały mu się niekontrolowane napady złości.

Park nie chciał się na niego złościć.-Dobrze. Idź się bawić.- westchnął. Wszystko zwaliło się na niego tak nagle. Oczywiście kochał siostrzeńca jednak kompletnie nie wiedział jak ma się nim zajmować i jak do niego dotrzeć. Zabrał się za sprzątanie kredek ze stolika starając się nie uronić łez bezsilności.

Czarnowłosy złapał piłkę i zaczął rzucać pieskowi samemu siedząc na ziemii. Suczka przynosiła piłkę, a ten rzucał i tak rutyna się powtarzała, aż się zmęczyła. Wtedy Kook położył się na trawie i zaczął ją głaskać po brzuszku.

Starszy obserwował go przy okazji robienia wpłat za rachunki. Pilnował i psa i chłopca co wcale nie było takie trudne ponieważ przebywali w tym samym miejscu.

W końcu małemu znudziło się leżenie i wszedł do środka, zaczynając się turlać po podłodze od nóg Jimina do samego balkonu i na nowo.

Kiedy mężczyzna skończył usiadł na dywanie i za każdym razem kiedy chłopiec był blisko niego łaskotał jego stópki.

Zachichotał radośnie i znowu przeturlał się do drzwi zaraz jednak wracając do swojego wujka i chichocząc na nowo. Aż został z głową na kolanach starszego i podniósł głowę patrząc w jego oczy. Nie spodziewał się, że będą takie piękne i przepełnione dobrem oraz miłością. Jednak dostrzegł w nich również strach i smutek. Nie chciał by jego wujek był smutny.

Chim patrzył na niego i przeczesywał czarne kosmyki palcami. Czasami całował jego czoło lub nosek i uśmiechał się.

W oczach Jungkooka był ukryty cały jego strach, ból i rozpacz. Jednak Jiminowi zaufał, chciał się z nim podzielić swoim życiem. Chciał znowu z nim porozmawiać ale po prostu nie mógł. Nie umiał.

-Masz śliczne oczka. -zawsze mu to mówił kiedy tak leżeli. Jedyna różnica była taka, że tym razem nie układali puzzli.

Jeon podniósł się i zaczął rozglądać po domu, jednak nigdzie nie widział pudełka od puzzli. Złapał więc jakiś swój obrazek i nożyczki zaczynając go ciąć, a potem rozłożył kawałki przed Jiminem.

-Kupimy jutro.- odpowiedział na pytanie, które nie padło.- Ale te twoje są ładniejsze.

Kiedyś taka rzecz była dla nastolatka  błachostką jednak kiedy choroba zaczęła postępować Jungkook stracił możliwość racjonalnego myślenia. A przynajmniej tak twierdził lekarz.

-Kookie...Będziesz musiał chodzić na zajęcia. Wiem, że nie lubisz ale to tylko dwie godzinki dziennie. Będę zostawał z tobą. Jeśli nie będzie ci się podobać to zmieniamy nauczyciela.

Czarnowłosy mruknął niezadowolony. Jak każdy młody człowiek nie lubił szkoły ale wiedział, że to jest konieczne. Przysunął puzzle bliżej mężczyzny by ten je ułożył.

Starszy połączył kawałki małego chłopca i królika. - Chciałbym tak ładnie rysować jak ty.

Młodszy o razu podał mu kartkę i swój ukochany piórnik.

-Chcesz mnie nauczyć? Ja będę cię uczył tańca, a ty mnie rysowania?

Jak na zawołanie jego siostrzeniec zaczął robić szkic jakiejś postaci, którą widział w telewizji. Co jakiś czas pokazując Jiminowi co robić kolejno.

-Twoje jest ładniejsze. Dlaczego? Robię wszystko tak jak mi pokazujesz.

Jungkook zachichotał cicho po czym złapał jego rysunek i zaczął zmieniać pojedyncze linie, zaraz mu oddając.

-Umiesz czarować. Przyznaj się wujkowi.- Jimin powtarzał kolejne ruchy. W końcu zrozumiał, zet kreska chłopca jest swobodniejsza. Nie robi jednej ciągłej lecz wiele drobnych co nadawało rysunkowi charakteru.

W końcu Jeon zaklaskał w dłonie i rzucił się na wujka przywracając go do tyłu po czym skulił się na jego klatce piersiowej. Dawno z nikim nie czuł takiej więzi jak z tym mężczyzną.

-Kocham cię maluchu.- głaskał jego plecy. Czuł niesamowite szczęście kiedy Kook pokonał tą barierę między nimi. Dla Chima było to małe zwycięstwo.

- Km... - mruknął i zamknął oczy tuląc swojego opiekuna.

-------------------------------
Jak myślicie? Kook zacznie w końcu mówić?
Jak mija wam kolejny dzień szkoły, pracy?
Ja ostatnio nie mogę spać, a dzisiaj byłam rano tak zmęczona, że nie miałam siły na bieganie.
Oczywiście to nie przeszkodziło mi w tym by spotkać się z psiapsi i oglądać filmy.
Dbajcie o siebie.
Kocham was ♥️♥️♥️

Look into my eyes || Jikook Where stories live. Discover now