Gwiazda

1.5K 86 39
                                    

Rano Jennie wyszła do pracy zostawiając im karteczkę, że dzisiaj jej nie będzie na noc gdyż jedzie do siostry pomóc przy organizowaniu świąt.

Chłopiec przekręcił się i zaczął wydawać z siebie różne dźwięki, podczas przeciągania, przy okazji wchodząc na Jimina.

-Mgh...- Park objął go i przytulił jak misia.

Jungkook zamlaskał jęzorkiem parę razy i skulił się na jego klatce, łapiąc jego dłoń i kładąc na plecach, żeby go miział.

Starszy uśmiechnął się i zaczął kreślić różne wzorki na jego skórze.

Zakaszlał w jego szyję, a po pół godzinie podniósł się, siadajac na Jiminie.
- Nudzi mi się.

-Co chcesz robić? Tylko coś z realnych rzeczy. - założył ręce pod głową.

- Kookie chce się spotkać z Tzuyu. Jeszmy, tam... proooosze. Będę tylko patrzył i nie ruszał rączką, obiecuje.

-Kookie uczniowie od wczoraj wiedzą, że zajęcia są odwołane. W poniedziałek cię zabiorę.

Zajęczał głośno i upadł czołem na czoło tancerza.
- Ałciu.- rozmasował swoją głowę.

-Ajć...- mężczyzna rozmasował czoło.- Uważaj maluchu bo zrobisz sobie krzywdę.

- To wina wujka, ma twarde czoło.- Spojrzał na pieska - Chyba chce siusiu.

-Wypuścimy ją i zjemy śniadanie. Chodź.- wziął go na ręce.

- Tak.- wtulił się mocno w Jimina jeszcze troszkę drżąc.

Tancerz zszedł na dół wypuszczając psa, a chłopca posadził na blacie w kuchni i od razu zabrał się za robienie śniadania. Podczas smarowania chleba masłem zauważył karteczkę od Jennie.- Chyba zostaniemy dzisiaj sami.

- To super! - zaklaskał w dłonie.- Co będziemy robić? - Schował je zaraz w puchate kieszenie i zaczął machać nóżkami.

-Nie wiem. Nigdzie nie wyjdziemy bo musisz wyzdrowieć. Więc...Co chciałbyś robić? - ułożył warzywa na chlebie i zabrał się za gorąca herbatę.

- Ja to bym chciał porysować, ale boli mnie rączka, to wujek może rysować, a ja będę mówić co.

-No niech będzie.- postawił talerz na stole.- Jaką chcesz?- otworzył szafkę z herbatami.

- Od zajączka.- uśmiechnął się i zaczął zajadać.

-Okej.- przygotował dla nich gorący napój po czym sam zaczął jeść. - Hobi mówił, że nauczyłeś się wiązać sznurówki.

- Tak! Na kokardkę, wiesz? Tak jak ty umiesz.

-To dobrze skarbie. Bardzo dużo już się nauczyłeś. - zakazali się kanapkami. - Ale nadal brudzisz się jak małe bobo.- wytarł jego usteczka ściereczką z sosu kanapkowego.

- Bo to nie wina Kookiego, tylko wujka bo daje za dużo sosu! - Fuknął zły.

-No już maluchu. Nie denerwuj się.- uśmiechnął się.- Następnym razem sam dasz sobie sos. Dobrze? Wtedy będziesz wiedział ile go dać i się nie pobrudzisz. Tak?

- Tak. - Wydął usta, będąc dalej złym.

-Co jest Króliczku?- posadził go na swoich kolanach.

- Dziesięć wonów musisz wrzucić.

-Za co maluchu?

-Za ten sos.

-Przecież nie zrobiłem tego specjalnie.

- A damy te pieniążki na schronisko? Prooosze.

-Damy.- pocałował jego policzek.-Zwierzątka będą miały co jeść i będzie im ciepło.

- A weźmiemy wszystkie zwierzątka?

-Nie możemy skarbie. Nie mamy tyle miejsca wiesz? Ale możemy adoptować kilka piesków na odległość wiesz? Będziesz mógł im kupować zabawki i czasami odwiedzać.

- A... To ja bym chciał takiego czarnego i jednego białego i szarego i boksera i owczarka niemieckiego... - Zaczął wymieniać.

-Jak wyzdrowiejesz to pojedziemy do schroniska i wybierzesz zwierzątka, które będziemy czasami zabierać na spacery. Dobrze?

- Ale ja już jestem zdrowy, tak... na pewno.

-Za kłamczuszkowanie dajesz dziesięć won do słoika.

- Nie kłamie, taki się czuje.

-Na razie. Dopóki nie zacznie męczyć cię kaszel. - zaczął sprzątać po posiłku.

- Nie e. - Jak na zawołanie zaczął kaszleć.

Tancerz przewrócił tylko oczami po czym naszykował mu lekarstwa. - Proszę. - nalał słodki syrop na łyżeczkę.

Wziął grzecznie wszystko, po każdej popijając herbatką.
- To będziemy malować?

Przez dwie godziny chłopiec mówił Jiminowi co ma być na rysunku, a następnie jakimi kolorami należy go pomalować.- A może chcesz pomóc ubierać choinkę? Za dwa dni święta.

- Tak! Tak! Tak! - Zaczął skakać po salonie.

-Poczekaj. Zaraz wszystko przyniosę. Dobrze?

- Kookie czeka! - Usiadł grzecznie na sofie, jednak nie mógł wytrzymać.

Park po chwili zaczął znosić do salonu duże kartony. Z jednego wyjął choinkę i zaczął ją rozkładać. Po kilku minutach była gotowa by ją ozdobić.

Jungkook złapał za gwiazdę i wyciągnął ręce do góry, po czym syknął, a jego oczy natychmiast się zaszkliły.
- Wujku...

-Co się stało Króliczku?- pogładził jego policzek.

- Kookie nie może tam. - wskazał zdrową rączką na samą górę choinki.

-To na opka.- uśmiechnął się całując jego nosek.

Od razu się na niego wspiął i założył gwiazdę.
- Idealnie. - Uśmiechnął się szeroko.

-Też tak myślę.- podał mu łańcuch by ten zaczął go okręcać dookoła sztucznego drzewka na przemian z kolorowymi lampkami.

Chłopiec zaczął układać bombki, a potem gonić Lulu, która jedną zabrała.

Cały dzień spędzili radośnie dekorując dom. Nawet na kominku w salonie wisiały duże skarpety na słodycze. Schody miały całą balustradę owiniętą łańcuchem i lampeczkami, a bombki znalazła się nawet na firankach zdobiące je pięknie. Przed domem wszystkie drzewka były przybrane, a każdy zakamarek domu miał jakiś świąteczny akcent.- Zasłużyłeś na nagrodę. Co byś chciał maluchu?

- Buziaka o tu. - wskazał ja usta. - A ciocia na pewno nie będzie zła?

- Za co zła?- posadził go na swoich kolanach.

- Za święta.

-Nie będzie. Nie martw się.- uśmiechnął się po czym połączył ich usta w delikatnym niczym skrzydła motyla pocałunku.

--------------------------------------
Pisanie o tej porze nie wpływa chyba na mnie korzystnie bo właśnie wpadł mi do głowy dziwny pomysł, który będzie zrealizowany w kolejnym rozdziale.
Przeciagne troszeczkę fabułę. Tak tycie tyci.
O jeden rozdział 😁

Look into my eyes || Jikook Where stories live. Discover now