Bum!

1.4K 88 134
                                    

Rano Chim obudził się będąc jakimś sposobem pomiędzy Kookiem, a Jennie. Nastolatek prawie na nim spał śliniąc jego klatkę piersiową. Prawie to mało powiedziane. Ściskał zaborczo jego ciało, a kobieta tuliła się do jego ramienia.

Jennie obudziła się przed Jungkookiem. Otworzyła oczy i spojrzała się na Jimina, uśmiechając sennie.

-Dzień dobry.- powiedział zachrypniętym po nocy głosem.- Wyspałaś się?

- Bardzo.- przeciągnęła się lekko, zaraz wracając na poprzednią pozycję- A ty?

-Też. Pomimo ciężaru. - spojrzał na chłopca.- Że jemu tak wygodnie.- Park pogładził włosy nastolatka z czułością, która nie miała w sobie nic z ojcostwa. Nawet wujek nie dotyka w ten sposób siostrzeńca czy tam bratanka. Jimin zawsze się gubił i nie wiedział kto jest kto. Wracając jednak do meritum nawet Jennie kilka razy zauważyła już ten maślany wzrok mężczyzny.

- Jesteś mięciutki. - zachichotała- A jak noga?

-Dobrze. Nigdy jeszcze tak nie robił. Może miał zły sen.- zaczął gładzić plecy siostrzeńca i przymknął oczy. Tak mu było dobrze. - Jeszcze tylko Lulu tu brakuje.

Jak na zawołanie piesek wskoczył na łóżko i zaczął lizać spuchniętą nogę swojego właściciela.
- Pójdę zrobić śniadanie. - dziewczyna ocałowała Jimina bardzo blisko ust i wstała, a bluzka odkryła co nie co spod materiału.

Park zapatrzył się na dziewczynę jednak po chwili się otrząsnął i ucałował czoło swojego siostrzeńca.

Kookie mlasnął parę razy i otworzył czarne węgliki, patrząc się na Jimina.
- Kookie wczoraj czekał.- Powiedział smutno wydymając usteczka.

-Wiem kochanie ale wujek musiał iść do lekarza wiesz?

- Wujek chory?

-Nie. Spadłem ze schodów i mnie noga boli.- odgarnął jego włosy na bok.- Nadal się na mnie gniewasz?

- Teraz  nie. - Uśmiechnął się lekko - Czyli wujek nie pójdzie z Kookiem na plac zabaw? Bo Kookie by chciał iść.

-Oczywiście, że pójdę.Tylko nie będę mógł nieść cię na rączkach. Ale wiesz co? Możemy jechać do ZOO z Jennie. Co ty na to?

- Taaaaak! - Podniósł się i zaczął skakać po łóżku szczęśliwy, przeskakujac raz w tą raz we wtą nad mężczyzną. Zmarszczył jedynie nosek na wieść, że ciocią idzie z nimi. Bo tak ją nazywał. Ciocią. W swojej główce. A w swojej główce wyrzucał też ciocię na wybieg dla lwów.

Chim zaśmiał się. - No już Króliczku spokojnie.- złapał go za dłoń.- Bo zgnieciesz Lulu.

Usiadł grzecznie i spojrzał się na nogę wujka. Pan w telewizji mówił, że jak ma się takie coś to boli, więc nagle zaczął płakać.
- Kookie nie chce żeby wujka bolało.

Mężczyzna zrobił wielkie oczy na nagły atak płaczu nastolatka więc przytulił go do siebie.- Spokojnie Jungkookie. Boli tylko troszkę. Nie płacz maluchu. Jak dasz mi buziaka to przestanie boleć wiesz?- jak Jeon był mały to Nam zawsze go uczył, że całusy są magiczne.

- W-w us-ustka? - wybąkał płacząc dalej.

-Nie Kookie. Rozmawialiśmy już o tym. Prawda?

-T-tak - chlipiąc, pochylił się nad kończyną i ją pocałował - I wujek teraz nie będzie biegał z Kookiem?

-Tylko przez kilka dni. Dasz radę tyle wytrzymać? - przetarł twarz i podniósł się do siadu.

- A Kookie może biegać sam? - Wstał i ubrał swoją bluzę z Iron Manem, bo zaczęło się już robić chłodno. - A co to? - Złapał kule w ręce i patrzył się na nie.

-Stabilizatory żebym nie nadwyrężał stopy.- odebrał od niego kule.- A teraz idziemy umyć ząbki tak? Najpierw słodką pastą, a po jedzeniu normalną. Tak?

- Kookie nie chce normalną. - wyciągnął dłoń do wujka, bo zawsze to on go wszędzie prowadził za rączkę i tak się już przyzwyczaił. Jimin był jego kiedyś i teraz znowu jest jego. I żadna głupia ciocią Jennie mu go nie zabierze. Bo Kook to mógł ją zabrać. Albo do Lwów albo do niedźwiedzi. Uśmiechnął się niewinnie dla niepoznaki i spojrzał na starszego.

Mężczyzna odłożył jedną z kul po czym splótł palce z tymi nastolatka.- Wiem, że jest niedobra ale inaczej będziesz miał chore ząbki i będą cię bolały. Wiesz?- prowadził go do łazienki.

- A wujek też będzie tak śmiesznie chodził jak tata jak sobie zrobił kuku? - Szedł powoli przy wujku, zastanawiając się dlaczego tak wolno się poruszają.

-Troszkę tak. - weszli w końcu do łazienki. Tancerz wręczył mu szczoteczkę Iron Mana, a sam miał taką z Hulkiem. Oczywiście Kook wybierał. Nie mogło być inaczej.

Chłopiec nałożył sobie i wujkowi różową pastę o smaku gumy balonowej i zaczął szorować królicze ząbki, skacząc przy tym z nogi na nogę.

Jimin wypluł pianę, która zaczęła robić się niebieska po czym opłukał usta.

- Kookie nie ma reczniczka.- wskazał na puste miejsce. Ręcznik był w praniu i nie był wyjęty nowy. Bo przecież nastolatek nie przyzna się, że specjalnie go schował w pralce.

-Weź mój.- Podał mu ten z Thorem. W ich domu większość rzeczy była związana z Marvelem.

- Ale Kookie woli z Iron Manem.- wiedział, że i tak dostanie to czego chce. Bo przecież wujek go kochał prawda?

-Okej...Zaraz ci dam.- Poczłapał nierównym krokiem do szafki i sięgnął po ręcznik.- Proszę.- wytarł mu buźkę.- Idziemy na śniadanie?

- Naprawdę wujek chodzi jak tata.- Zaśmiał się z jego chodu i zaraz przytulił.

-A ty jesteś króliczkiem. - złapał jego dłoń i zaczęli iść do kuchni.

-----------------------------
I kto się spodziewał drugiego rozdziału dzisiaj?
Jak mija wam dzień skarby?
Jak wasze oceny, dzień w szkole i pracy? Wszyscy zdrowi ?
Ktoś potrzebuje chusteczek i kocyka?
Pamiętajcie dbać o siebie ❤️

Look into my eyes || Jikook Where stories live. Discover now