Malinowy

1.8K 102 47
                                    

Zaspany mężczyzna poszedł otworzyć drzwi. Z tego wszystkiego zasnął wczoraj w dziennym stroju.

- Dzień dobry, dzisiaj była umówiona wizyta.- Powiedziała młoda kobieta, uśmiechając się, kiedy widziała zaspanego mężczyznę.

-Och dzień dobry. Proszę wejść. Kookie jeszcze śpi. - wpuścił ją do środka.

- Dziękuję. - Weszła do środka od razu widząc chłopca.- Śpi na kanapie?

-Oglądaliśmy wczoraj Iron Mana. To jego ulubiony superbohater. Kiedy zasnął nie chciałem go budzić. Ostatniej nocy miał koszmar. - wytłumaczył wypuszczając małego psiaka na zewnątrz.

- Rozumiem. Mogę zobaczyć jego pokój?

-Oczywiście.- zaprowadził ją do przestronnego i nowocześnie urządzonego pomieszczenia. W myślach Chim pogratulował sobie, że nie wyrzucił rzeczy chłopca. Kiedyś spędzali razem każdy weekend. Na komodzie stało ich wspólne zdjęcie oraz kilka figurek. Na biurku znajdowały się malowanki i kredki oraz lampka, a na wygodnym fotelu leżał duży pluszak. Ściany były jasno kremowe, a na łóżku leżały kolorowe poduszki. Z okna był idealny widok na cały ogród.

Chodziła i oglądała pokój.
- Ma Pan dla niego jakieś gry? Liczydła? Klocki? Coś w formie terapii?

-Kook lubi puzzle. Dzisiaj sam wybierze jakie będą mu się podobały. Wczoraj pociął swoje rysunki i później je układaliśmy. Myślę też, że lubi tańczyć. Wczoraj zabrałem go ze sobą by pokazać mu moje studio. W godzinę nauczył się sam całego układu. Jest bardzo zdolny.

- Bardzo się cieszę. Może kiedyś tam wpadnę zobaczyć?

-Oczywiście nie ma problemu.- spojrzał na zegarek.- Jeśli Pani nie ma nic przeciwko to przejdziemy do kuchni. Jungkook niedługo się obudzi i będzie głodny.

- Co Pan mu daje do jedzenia? Dieta jest bardzo ważna.

-Proszę się tym nie przejmować. Jako tancerz zwracam uwagę na to co jem. - poszli do kuchni.- Mój siostrzeniec bardzo lubi owoce więc będę starał się by pojawiały się w jego śniadaniu jak najczęściej.- wyjął z lodówki mleko i zabrał się za robienie owsianki. Dokładnie opłukał maliny i ułożył je na ręczniczku by wyschły.

Podebrała jedną malinę i uśmiechnęła się do tancerza zalotnie.
- Bierze Pan udział w jakiś konkursach?

-Emm...Tak. Czasami.- nie wiedział co to ma wspólnego z Kookiem.

- Często Pan wyjeżdża?

-Nie. Konkursy organizowane są w większości przez znane mi z Seulu środowisko artystów. To my staramy się zapraszać do nas jak najwięcej ludzi.

- A jak zdarzy się panu wyjechać? Kto zajmie się Kookiem?

-Wie pani, teraz wszystko będę się starał układać pod niego. Konkurs nie jest ważniejszy niż on. A do szczęścia też ich nie potrzebuje. Wystarczy mi to, że ludzie chcą bym ich uczył. Oczywiście jeśli Kookie będzie chciał gdzieś jechać to go zabiorę. - wsypał płatki do mleka z kilkoma łyżeczkami brązowego bio cukru trzcinowego, drobnomielonego.

- Rozumiem. Jednak taniec to bardzo kontuzyjny zawód. Załóżmy że coś się panu stanie. Kto zajmie się Kookiem bądź pójdzie z nim na zajęcia?

-Pani nie rozumie.- Chim zaśmiał się.- Jako instruktor nie mam naprawdę dużo pracy. Na zawody jeżdżę jedynie jako trener grup. Sam w nich nie startuje. Powinienem od razu to sprostować. Jednak ma Pani rację. Z tańcem wiąże się pewne ryzyko. Jak dotąd jedyną moją kontuzją był skręcony nadgarstek. Co do zajęć Kookiego...Mój przyjaciel pracuje w hospicjum właśnie z dziećmi chorującymi na autyzm. Chciałem go prosić by poświęcał co najmniej dwie godziny dziennie na zajęcia z nim. Wiem, że mój siostrzeniec jest nieśmiały dlatego zacznie sam. Każdy potrzebuje się zaaklimatyzować. Może z czasem się przyzwyczai i będzie pracował w grupie z innymi dziećmi.- wyjął miseczkę dla chłopca.

Look into my eyes || Jikook Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz