7. ,,Przymierze Krwi" • JuliaCaris

231 20 7
                                    

Autor: ISzka81

Tytuł: ,,Przymierze Krwi"

Ilość rozdziałów: 15 (wraz z prologiem)

Status: Trwająca

Gatunek: Fantasy

Starożytna przepowiednia, spisek, walka o dobro królestwa i smoki oraz inne magiczne stworzenia — idealny, według mnie, przepis na powieść fantasy! Ponadto wszystkie te elementy występują w ,,Przymierzu Krwi" i nawet nie wiecie, jak mnie to cieszy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Starożytna przepowiednia, spisek, walka o dobro królestwa i smoki oraz inne magiczne stworzenia — idealny, według mnie, przepis na powieść fantasy! Ponadto wszystkie te elementy występują w ,,Przymierzu Krwi" i nawet nie wiecie, jak mnie to cieszy. Zanim jednak wypowiem się na temat plusów historii, przytoczę jej minusy.

Po pierwsze: przecinki. Nie mogę powiedzieć, że Autorka nie zna podstawowych zasad interpunkcyjnych, ponieważ byłoby to kłamstwo, jednak często dostrzegałam brak przecinków w tekście. Raz pojawiały się na swoim miejscu, innym jednak razem, przy takiej samej sytuacji, ich brakowało (mam tu na myśli m.in. oddzielenie przecinkiem dwóch czasowników w zdaniu). Może to być zwykłe niedopatrzenie, ale jeśli tego typu błędy pojawiają się nagminnie, zniechęca to czytelników do zapoznania się z dalszą częścią opowiadania bądź opowieść nieco minusuje w ich oczach. Do wyzbycia się tych stworków polecam Autorce wszelakie poradniki internetowe (na samym Wattpadzie jest ich kilka), strony sprawdzające błędy (np. ortograf.pl) lub zaopatrzenie się w betę.

Po drugie: estetyka. Do tego podpunktu należy podchodzić z przymrużeniem oka, jako iż wspomnę tutaj tylko o dywizach występujących w dialogach (wiem, że Autorka używa półpauz, jednak w początkowych rozdziałach przewinęło się kilkanaście dywizów, stąd też moja uwaga. Ponadto napomknę tu także o drobnych, słownych niedopatrzeniach. Chodzi mi mianowicie o to, że przy odmianie czyjegoś imienia w bierniku (który odpowiada na pytania kogo?, co?), zamiast ,,ę" pojawiały się ,,e" (błąd ten notorycznie występował przy odmianie imienia Calthii). Mogłam również dostrzec w tekście słowa wtrącone jakby przez autokorektę. Nie był to jednak częsty błąd, ponieważ takich przypadków dopatrzyłam się chyba nie więcej niż pięć. Mimo to apeluję do Autorki (oraz innych pisarzy-amatorów, którzy to przeczytają) o kilkukrotne sprawdzanie rozdziałów swoich opowieści przed publikacją.

Teraz trochę o plusach.

Po pierwsze: okładka. Nie wiem czemu, jednak czerwień kojarzy mi się z tą opowieścią jak żaden inny kolor. Barwa ta oddaje klimat opowiadania, niemal mówi nam, co znajdziemy i jakich emocji doznamy po kliknięciu magicznego przycisku ,,czytaj". A ten smok? Genialny! Nie umiem sobie jednak wyobrazić, by Calthia mogła przemieniać się w tak przeraźliwą bestię, choć jej charakter pasuje właśnie do tego magicznego stworzenia — istny paradoks. Okładka jest dziełem jednej z moich ulubionych wattpadowych graficzek, Elusive_Soul, także nic dziwnego, że nie jestem w stanie znaleźć w niej chociażby małej skazy, niedopracowanego szczegółu. Praca jest na jak najwyższym poziomie!

Po drugie: styl. Nie dziwi mnie, że wielu autorów fantasy wybiera narrację trzecioosobową — jest to ogromne pole do popisu, daje pisarzowi szansę do bliższego zapoznania czytelników z wykreowanym przez siebie uniwersum. Jednak nie to jest moim ulubionym elementem tejże narracji; uwielbiam opisy, w szczególności postaci i ich charakterów. W ,,Przymierzu Krwi" jest ich pełno, dzięki czemu dowiadujemy się o bohaterach tak wielu rzeczy, że gdybyśmy nie wiedzieli, iż są to postacie fikcyjne, moglibyśmy śmiało powiedzieć, że znamy ich jakby z prawdziwego życia, w dodatku od wielu lat. Ponadto opisy, już nie tylko ludzi, ale także miejsc, uczuć i innych rzeczy czyta się płynnie — nie znajdują się one w żadnych nieproszonych miejscach.

Po trzecie: bohaterowie. Przez opowieść przewija się wiele postaci, tych bardziej i mniej ważnych, jednak każda z nich ma w sobie t o  c o ś — jest przemyślana, nie pojawiła się w historii bez powodu. Handlarze niewolnikami? Choć są postaciami epizodycznymi, Autorka nie szczędziła na nich szczegółów, które wielu wattpadowych pisarzy by oszczędziło. Miło mnie przy tym zaskoczyła i utwierdziła w przekonaniu, iż każda wykreowana przez nią postać ma jakiś głębszy sens, nad którym należy się zastanowić. Nikt, w moim mniemaniu, nie wyszedł w ,,Przymierzu Krwi" sztucznie — tak, jak wyżej wspomniałam, każdy był dopracowany, nieważne, czy pojawił się w jednym rozdziale czy przewijał się przez całą opowieść. A skoro mówimy o bohaterach głównych, wspomnę o Abrathcie Strike'u. Jest to moja ulubiona postać, ponieważ mam słabość do mężczyzn z poczuciem humoru, jednak mam co do niego jedno zastrzeżenie — gdy spotkał Calthię, był zimny i bezuczuciowy, a także roztaczał wokół siebie tę przygnębiającą aurę przez kilka rozdziałów, ale jedna noc w gospodzie odmieniła go diametralnie — wrócił mu humor, zaczął droczyć się z Calthią i (z tego, co zauważyłam) ją podrywać. Skąd taka nagła przemiana? Zakupił zapas magicznych grzybków czy tak wpłynęła na niego informacja, iż odnalazł Wybraną?

Po czwarte: fabuła. Uwielbiam powieści z wybranką, smokami, magią i rebeliami w tle, także szczerze się ucieszyłam, gdy rozpoczęłam czytanie. Tutaj muszę jednak wspomnieć o bardzo istotnym szczególe — nigdy nie spotkałam się z księżniczką, która jednocześnie byłaby osobą ze starożytnej przepowiedni! Dodatkowo, by było jeszcze ciekawiej, aby księżniczka ta pełniła w swoim królestwie tak istotną rolę jak Calthia i zamiast jedynie machać do poddanych oraz uczęszczać na lekcje etykiety, była również dyplomatą. Wszystkie te czynniki wpływają na to, iż Calthia Sunrise jest postacią oryginalną, nie wspominając już o tym, ile to dodaje punktów do fabuły, która jest niepowtarzalna. Jednym z głównych wątków historii jest polityka wielu krain, przedstawiona w taki sposób, iż nawet mój wyczerpany ciągłym oglądaniem kłótni polskich partii umysł z chęcią dowiaduje się o niej czegoś więcej. Opowieść jest nieprzewidywalna i zaskakująca, a ilekroć akcja zwalnia tempa, na drodze bohaterów pojawia się jakaś przeszkoda, którą muszą ominąć.

Podsumowując: nie uważam, iż mój czas przeznaczony na czytanie kolejnych rozdziałów był czasem straconym — a to, iż opowieść nadal jest aktualizowana, sprawia, że z niecierpliwością oczekuję kolejnych rozdziałów. Kiedy błędy, o których wspomniałam wyżej, znikną bez śladu, opowiadanie z pewnością przyciągnie do siebie jeszcze więcej odbiorców. I życzę Autorce z całego serca, by w przyszłości przyciągnęło także książkowe wydawnictwa.

Treść: 9/10

Pomysł na książkę: 9/10

Stylistyka: 8/10

Poprawność tekstu (ortografia, interpunkcja, etc.): 6/10

Pierwsze wrażenie: 9/10

Indywidualne wrażenia: 9/10

Daje nam to 50/60 punktów, czyli dziewięć kociołków. Gratulacje!

~ Julia Caris

Kociołek Prawdy || Recenzje || ZAMKNIĘTEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz