Lizzie's Pov
Gdy jestem już przebrana wychodzę ze swojego nowego pokoju. Jestem bardzo wyczerpana - całą noc przepłakałam, a spałam jedynie około dwóch godzin.
Na korytarzu widzę Milesa. Jego wzrok jest skierowany na jakąś kartkę, którą trzyma w rękach. Ignoruje go i kiedy mam zamiar iść w stronę schodów czuję dłoń na moim ramieniu.
Miles's Pov
- Hej, um... Chciałbym cię przeprosić za wczoraj. Zachowałem się niestosownie.
- Nic nie szkodzi - dziewczyna posyła mi lekki uśmiech.
Kiwam głową i pozwalam jej odejść. Wcale nie chciałem jej przepraszać - Kate kazała mi to zrobić. Naprawdę ta dziewczyna nie przypadła mi do gustu. Może za szybko ją oceniam? W sumie w ogóle jej nie znam.
Wzdycham i kieruję się w stronę salonu gdzie zawsze jadamy razem śniadanie.
Gdy jestem już na miejscu widzę moją młodszą siostrę rozmawiającą z Lizzie.
- Dzień Dobry - witam się z wszystkimi i siadam na kanapie obok Flory.
- Cześć Miles - uśmiecha się do mnie moja siostra.
- Co porabiasz? - pytam i zaczynam ją łaskotać.
- Miles, przestań! - piszczy dziewczyna poprzez śmiech.
Kiedy ją zostawiam pani Grose podaje nam talerze z śniadaniem. Dzisiaj są zwykłe naleśniki z syropem klonowym.
***
- Miles, może poszedłbyś po śniadaniu oprowadzić Lizzie po stajniach. Mógłbyś nawet nauczyć ją jeździć. - odzywa się Kate.
- Ja...
- Nie musi, umiem jeździć. - dziewczyna przerywa mi - Miles ma napewno ciekawsze rzeczy do roboty.
- Nie, chętnie cię oprowadzę - zwracam się do szatynki.
Tak naprawdę, nie mam ochoty nigdzie iść. Po prostu obiecałem Kate, że będę miły dla Lizzie. Ten dzień zapowiada się ciekawie...
~*~
Prawie zapomniałam wstawić rozdział 🙈
CZYTASZ
𝐃𝐨𝐧'𝐭 𝐁𝐞 𝐀𝐟𝐫𝐚𝐢𝐝 • 𝐌𝐢𝐥𝐞𝐬 𝐅𝐚𝐢𝐫𝐜𝐡𝐢𝐥𝐝 ✓
RomanceKiedy rodzice Lizzie umierają w wypadku samochodowym pozostaje jej tylko przeprowadzić się do posiadłości w której pracuje jej ciotka... Pierwsze opowiadanie o Milesie Fairchild na polskim wattpadzie.