2: Chapter Two🕷️

901 52 11
                                    

Miles's Pov

Wieczorem w domu nikogo nie było. Pani Grose, Kate i Flora wybrały się na "babskie zakupy". Chciały wziąć jeszcze Liz, ale ta powiedziała, że boli ją głowa. To nie było prawdą, powiedziała, że nie chciałaby żebym siedział tu samotnie. Lizzie jest naprawdę kochana, bardzo ją kocham. Nigdy nie czułem czegoś takiego do drugiej osoby, ale wiem, że im bardziej ją kocham tym bardziej jestem dla niej niebezpieczny. Quint nadal czuwa i mogę zrobić jej coś czego nie chciałbym zrobić.

- Nad czym tak myślisz? - łagodny głos dziewczyny wyrywa mnie z moich zamyśleń.

- O niczym - trzęsę głową.

- Na pewno - dziewczyna kiwa głową. - Miles, martwię się o ciebie, ostatnio ciągle chodzisz, z głową w chmurach - dziewczyna siada obok mnie na kanapie w salonie przejeżdżając ręką po moich włosach. - Quint znów ci dokucza?

- Nie - kręcę przecząco głową - Myślałem... O nas.

- O nas? Myślałeś nad tym jak w łagodny sposób ze mną zerwać? - pyta przestraszona dziewczyna.

- Nie, oczywiście, że nie, tylko... - urywam na chwilę - Jestem dla ciebie niebezpieczny.

- Ciągle to powtarzasz - dziewczyna siada na moich kolanach okrakiem. - Nie jesteś. To Quint tobą kieruje.

- Ale...

- Żadnego "ale", kocham cię i to się liczy. Nie obchodzi mnie to, że jesteś "niebezpieczny". Nie boje się ciebie. - mówi - Mamy wieczór dla siebie, wykorzystajmy to.

Dziewczyna wpija się w moje usta brutalnie co odwzajemniam. Przeżucam delikatnie dziewczynę przez ramię, a ta piszczy z zaskoczenia. Teraz zwisam nad nią. Moje usta lądują na jej szyi, a z jej ust wychodzi stłumiony jęk. Kiedy ssę jej skórę w zagłębieniu obojczyka czuję jak dziewczyna wplątuje ręce w moje włosy przez co wzdycham. Uwielbiam kiedy tak robi. Kiedy mam zamiar już ściągnąć jej koszulkę ktoś nam przeszkadza.

- Już jesteśmy! - krzyczy Kate, a ja i Liz szybko siadamy na kanapie tak, aby to wyglądało jakbyśmy rozmawiali. - Oh, tutaj jesteście - uśmiecha się do nas blondynka.

- Idziemy do swoich pokojów, jesteśmy śpiący. - oznajmiam szybko i wychodze, a zaraz za mną idzie dziewczyna. - Dokończymy w pokoju. - szepcze i mrugam do niej, przez co ta się uśmiecha.

____

Chce was tylko poinformować że zmieniłam lekko ostatni rozdział i napisałam że Lizzie ma urodziny na następny dzień a nie za tydzień.

𝐃𝐨𝐧'𝐭 𝐁𝐞 𝐀𝐟𝐫𝐚𝐢𝐝 • 𝐌𝐢𝐥𝐞𝐬 𝐅𝐚𝐢𝐫𝐜𝐡𝐢𝐥𝐝 ✓Where stories live. Discover now