2: Chapter Seven🕷️

741 50 2
                                    

Lizzie's Pov

Czuję jak ktoś obejmuje mnie od tyłu. Po zapachu od razu rozpoznaję, że to Miles więc odwracam się do niego twarzą.

- Bardzo mi przykro - chłopak gładzi mój policzek kciukiem.

- Myślisz, że Quint... Miał z tym coś wspólnego? - pytam drżącym głosem.

- Nie sądzę, pani Grose mieszkała tutaj przez dłuższy czas i nic jej nie robił. - odpowiada ciemnowłosy - Proponuję ci, żebyś poszła spać, to zawsze pomaga.

Kiwam lekko głową, wtulam się w ramię chłopaka. Ciepło, które od niego bije bardzo mnie uspokaja. Miles gładzi delikatnie moje włosy. Po chwili moje powieki opadają.

***

- Ciociu? Ciuociu! - krzyczę.

- Lizzie...

- Lizzie! - ze snu wyrywa mnie głos Milesa.

Podnoszę się szybko do pozycji siedzącej krztusząc się łzami. Mój oddech jest bardzo przyspieszony.

- Lizzie, uspokój się - chłopak od razu mnie przytula. - Shh, to tylko zły sen.

Kiedy zaczyna gładzić moje ramię, smycze z bólu. Mój wzrok pada na mojej ręce i widzę siniaki.

- Kurwa, znowu on - klnie Miles przeczesując ręką swoje włosy.

- To nic takiego...

- A właśnie, że jest. Nie mogę dalej patrzeć jak on cię krzywdzi, ale nie potrafię temu zaradzić... - mówi Miles - Jestem do dupy.

- Miles, nie obwiniaj się, nie nawidzę kiedy to robisz - oznajmiam składając na policzku chłopaka krótki pocałunek i chowam głowę w jego ramieniu.

- Przepraszam - wzdycha chłopak - Ale trochę się boję... Że zostawisz mnie przez to wszystko.

- Nigdzie się nie ruszam - mówię - Poza tym, oświadczyłeś mi się.

- Przyjęłaś oświadczyny dlatego, że tego chciałaś czy dlatego żeby nie było mi przykro?

- Bo cię kocham i nie wyobrażam sobie spędzić reszty moich dni z kimś innym - uśmiecham się do ciemnowłosego.

~*~

Fujka

𝐃𝐨𝐧'𝐭 𝐁𝐞 𝐀𝐟𝐫𝐚𝐢𝐝 • 𝐌𝐢𝐥𝐞𝐬 𝐅𝐚𝐢𝐫𝐜𝐡𝐢𝐥𝐝 ✓Where stories live. Discover now