Lizzie's Pov
Czuję jak ktoś obejmuje mnie od tyłu. Po zapachu od razu rozpoznaję, że to Miles więc odwracam się do niego twarzą.
- Bardzo mi przykro - chłopak gładzi mój policzek kciukiem.
- Myślisz, że Quint... Miał z tym coś wspólnego? - pytam drżącym głosem.
- Nie sądzę, pani Grose mieszkała tutaj przez dłuższy czas i nic jej nie robił. - odpowiada ciemnowłosy - Proponuję ci, żebyś poszła spać, to zawsze pomaga.
Kiwam lekko głową, wtulam się w ramię chłopaka. Ciepło, które od niego bije bardzo mnie uspokaja. Miles gładzi delikatnie moje włosy. Po chwili moje powieki opadają.
***
- Ciociu? Ciuociu! - krzyczę.
- Lizzie...
- Lizzie! - ze snu wyrywa mnie głos Milesa.
Podnoszę się szybko do pozycji siedzącej krztusząc się łzami. Mój oddech jest bardzo przyspieszony.
- Lizzie, uspokój się - chłopak od razu mnie przytula. - Shh, to tylko zły sen.
Kiedy zaczyna gładzić moje ramię, smycze z bólu. Mój wzrok pada na mojej ręce i widzę siniaki.
- Kurwa, znowu on - klnie Miles przeczesując ręką swoje włosy.
- To nic takiego...
- A właśnie, że jest. Nie mogę dalej patrzeć jak on cię krzywdzi, ale nie potrafię temu zaradzić... - mówi Miles - Jestem do dupy.
- Miles, nie obwiniaj się, nie nawidzę kiedy to robisz - oznajmiam składając na policzku chłopaka krótki pocałunek i chowam głowę w jego ramieniu.
- Przepraszam - wzdycha chłopak - Ale trochę się boję... Że zostawisz mnie przez to wszystko.
- Nigdzie się nie ruszam - mówię - Poza tym, oświadczyłeś mi się.
- Przyjęłaś oświadczyny dlatego, że tego chciałaś czy dlatego żeby nie było mi przykro?
- Bo cię kocham i nie wyobrażam sobie spędzić reszty moich dni z kimś innym - uśmiecham się do ciemnowłosego.
~*~
Fujka
YOU ARE READING
𝐃𝐨𝐧'𝐭 𝐁𝐞 𝐀𝐟𝐫𝐚𝐢𝐝 • 𝐌𝐢𝐥𝐞𝐬 𝐅𝐚𝐢𝐫𝐜𝐡𝐢𝐥𝐝 ✓
RomanceKiedy rodzice Lizzie umierają w wypadku samochodowym pozostaje jej tylko przeprowadzić się do posiadłości w której pracuje jej ciotka... Pierwsze opowiadanie o Milesie Fairchild na polskim wattpadzie.