2: Chapter Six🕷️

744 53 7
                                    

Lizzie's Pov

O... Mój... Boże. Czy Miles, Miles Fairchild poprosił mnie teraz o rękę? Kompletnie się tego nie spodziewałam. Zaschło mi w gardle - nie mogę nic z siebie wydusić.

- Lizzie? - z transu wyciąga mnie poddenerwowany głos ciemnowłosego.

Spoglądam w jego ciemne oczy. Widać w nich było, że był przerażony.

- Tak - kiwam głową po chwili ciszy i kiedy wtulam się w klatkę piersiową chłopaka, z całej restauracji dobiegają owacje.

***

- Co jest? - pytam kiedy dojeżdżamy do posiadłości przed którą stoi pogotowie.

- Nie wiem - odpowiada Miles i oboje z pośpiechem wychodzimy z samochodu i wchodzimy do środka.

Wchodzimy do salonu i staje osłupiona w progu kiedy widzę moją ciotkę wnoszoną na nosze.

- Kate, co się stało? - pyta Miles, który stoi za mną.

- No... Widziałam... Jak leży... I zadzwoniłam po nich... Podejrzewają zawał... - mówi spanikowana blondynka. - Ale wszystko bedzie dobrze.

Unoszę swoją dłoń i przykrywam nią swoje usta. Nie mam żadnej rodziny poza nią. Jeśli moja ciotka umrze... co ja zrobię? Będę mogła w ogóle jeszcze tutaj mieszkać? W sumie mam ukończone osiemnaście lat.

- Dobry wieczór - podchodzi do nas starszy ratownik.

- No nie zbyt dobry - odpowiadam pod nosem.

- Kim dla ciebie jest pani Grose?

- Ciotką - odpowiadam.

- No więc, mam przykre wieści. Pani Ciotka miała zawał serca, niestety nie zdołaliśmy jej uratować. Pewnie leżała tutaj zbyt długo. Bardzo mi przykro.

Łzy zaczęły płynąć jeszcze bardziej po moich policzkach.

- C-co? Ale to nie prawda, nie. - mówię drżącym głosem.

- Niestety, prawda.

Nie wiedząc co zrobić po prostu uciekam z miejsca zdarzenia na górę. Nie mam siły słuchać tego wszystkiego. Trzaskam drzwiami mojego pokoju. Podchodzę do okna i opieram się rękami o parapet. Ciężko oddycham - wręcz krztuszę się swoimi łzami.

~*~

𝐃𝐨𝐧'𝐭 𝐁𝐞 𝐀𝐟𝐫𝐚𝐢𝐝 • 𝐌𝐢𝐥𝐞𝐬 𝐅𝐚𝐢𝐫𝐜𝐡𝐢𝐥𝐝 ✓Where stories live. Discover now