1: Chapter Nineteen🕷️

1.1K 68 117
                                    

Lizzie's Pov

- Lizzie - słyszę swoje imię jakby przez echo. - Lizzie, obudź się.

Kiedy zdaję sobie sprawę, że to głos Milesa do mojej głowy przychodzi fala wspomnień z wczoraj. Miles, Quint, łazienka, to co się stało przed snem.

- Yhm - mruczę i otwieram oczy.

- Chodź, musimy zejść bo jeszcze ktoś po nas przyjdzie. - chłopak gładzi dłonią mój policzek.

Podnoszę się do pozycji siedzącej, rozciągam się i przecieram oczy. Wstaję z łóżka i przebieram się w wczorajsze ciuchy. Odwracam wzrok na Milesa, który się ciągle na mnie patrzy.

- Nie gap się tak na mnie, zboczeńcu - pochodzę do chłopaka, który siedzi na łóżku.

- Będę się gapić - odpowiada i pociąga mój nadgarstek tak abym usiadła na jego kolanach.

- Chodź, musimy iść - mówię z chęcią wstania, ale on mi na to nie pozwala.

- Nie - uśmiecha się łobuzersko i muska lekko moje usta.

- No chodź - chichocze i próbuje wstać.

- Ugh, no dobrze - przewraca oczami i pozwala mi zejść.

Oboje kierujemy się w stronę salonu. Kiedy pierwsza wchodzę do pomieszczenia wszyscy już są.

- Idą śpiochy - mówi Flora przez co śmieję się.

- Dzień Dobry - witam się, że wszystkimi.

- Oh, dobrze, że jesteś kochana - mówi ciotka kiedy wychodzi z kuchni.

- Co tam? - pytam.

- Dzwonił ten chłopak z twojego starego sąsiedztwa. - oznajmia kobieta kładąc talerze z jedzeniem na stole.

- Jacob? - marszczę brwi domyślając się o kogo może chodzić.

- Tak - odpowiada - Kazał cię pozdrowić i oddzwonić. Pytał się też co u ciebie.

- Oh, może później do niego oddzwonię - biorę swój talerz. - Skąd miał w ogóle numer?

- Nie mam pojęcia - kobieta wzrusza ramionami.

- To twój chłopak? - pyta Flora, przez co prycham śmiechem.

- Nie, w sensie kiedyś nim był, ale to było przed przyjazdem- oznajmiam.

- A fajny jest? - dziewczynka nadal wypytuje.

- No nawet - uśmiecham się.

- Przepraszam, ale nie jestem głodny - mówi nagle Miles i jak najszybciej wychodzi. Marszczę brwi. O co mu chodzi? Powiedziałam coś nie tak?

- Pójdę do niego - mówię i wychodzę nie czekając na odpowiedź.

Kiedy jestem przed drzwiami pokoju Milesa wchodzę bez pukania. Chłopak stoi przy oknie.

- O co chodzi? - pytam, podchodząc do ciemnowłosego.

- O gówno - syczy.

- Miles, powiedz - kładę do n na jego ramieniu.

- Wczoraj o mało się ze mną nie pieprzyłaś, a teraz mi pierdolisz o jakimś innym chłopaku? - odwraca się do mnie.

- Czyli o to chodzi, tak? Jesteś zazdrosny. - zakładam ręce na piersi.

- Nie jestem zazdrosny, po prostu tak się nie robi - chłopak wymija mnie i siada przy swojej perkusji.

- No może i masz rację, ale nawet nie jesteśmy razem - przewracam oczami.

- Ale robiliśmy dużo rzeczy, których przyjaciele napewno nie robią - mówi - Pieprzyłaś się z nim?

- Co? Nie! - odpowiadam odrazu.

Chłopak prycha i zaczyna uderzać pałeczkami w bębny.

- Miles, proszę pogadajmy - nalegam.

- Nic nie słyszę - chłopak uderza mocniej i szybciej.

- Miles, zerwałam z nim, nawet nie będziemy się widzieć - mówię, coraz bardziej zdenerwowana, a chłopak totalnie mnie ignoruje. - Miles, tylko ty się liczysz.

- Coś mówiłaś? - pyta.

Nagle z moich oczów zaczynają płynąć łzy. Nienawidzę, kiedy tak się zachowuje.

- Miles! - krzyczę histerycznie.

- Kurwa, nie chciałem doprowadzić cię do płaczu - chłopak wstaje i przytula mnie opierając swoją brodę na mojej głowie.

~*~

𝐃𝐨𝐧'𝐭 𝐁𝐞 𝐀𝐟𝐫𝐚𝐢𝐝 • 𝐌𝐢𝐥𝐞𝐬 𝐅𝐚𝐢𝐫𝐜𝐡𝐢𝐥𝐝 ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz