Lizzie's Pov
- Lizzie - słyszę swoje imię jakby przez echo. - Lizzie, obudź się.
Kiedy zdaję sobie sprawę, że to głos Milesa do mojej głowy przychodzi fala wspomnień z wczoraj. Miles, Quint, łazienka, to co się stało przed snem.
- Yhm - mruczę i otwieram oczy.
- Chodź, musimy zejść bo jeszcze ktoś po nas przyjdzie. - chłopak gładzi dłonią mój policzek.
Podnoszę się do pozycji siedzącej, rozciągam się i przecieram oczy. Wstaję z łóżka i przebieram się w wczorajsze ciuchy. Odwracam wzrok na Milesa, który się ciągle na mnie patrzy.
- Nie gap się tak na mnie, zboczeńcu - pochodzę do chłopaka, który siedzi na łóżku.
- Będę się gapić - odpowiada i pociąga mój nadgarstek tak abym usiadła na jego kolanach.
- Chodź, musimy iść - mówię z chęcią wstania, ale on mi na to nie pozwala.
- Nie - uśmiecha się łobuzersko i muska lekko moje usta.
- No chodź - chichocze i próbuje wstać.
- Ugh, no dobrze - przewraca oczami i pozwala mi zejść.
Oboje kierujemy się w stronę salonu. Kiedy pierwsza wchodzę do pomieszczenia wszyscy już są.
- Idą śpiochy - mówi Flora przez co śmieję się.
- Dzień Dobry - witam się, że wszystkimi.
- Oh, dobrze, że jesteś kochana - mówi ciotka kiedy wychodzi z kuchni.
- Co tam? - pytam.
- Dzwonił ten chłopak z twojego starego sąsiedztwa. - oznajmia kobieta kładąc talerze z jedzeniem na stole.
- Jacob? - marszczę brwi domyślając się o kogo może chodzić.
- Tak - odpowiada - Kazał cię pozdrowić i oddzwonić. Pytał się też co u ciebie.
- Oh, może później do niego oddzwonię - biorę swój talerz. - Skąd miał w ogóle numer?
- Nie mam pojęcia - kobieta wzrusza ramionami.
- To twój chłopak? - pyta Flora, przez co prycham śmiechem.
- Nie, w sensie kiedyś nim był, ale to było przed przyjazdem- oznajmiam.
- A fajny jest? - dziewczynka nadal wypytuje.
- No nawet - uśmiecham się.
- Przepraszam, ale nie jestem głodny - mówi nagle Miles i jak najszybciej wychodzi. Marszczę brwi. O co mu chodzi? Powiedziałam coś nie tak?
- Pójdę do niego - mówię i wychodzę nie czekając na odpowiedź.
Kiedy jestem przed drzwiami pokoju Milesa wchodzę bez pukania. Chłopak stoi przy oknie.
- O co chodzi? - pytam, podchodząc do ciemnowłosego.
- O gówno - syczy.
- Miles, powiedz - kładę do n na jego ramieniu.
- Wczoraj o mało się ze mną nie pieprzyłaś, a teraz mi pierdolisz o jakimś innym chłopaku? - odwraca się do mnie.
- Czyli o to chodzi, tak? Jesteś zazdrosny. - zakładam ręce na piersi.
- Nie jestem zazdrosny, po prostu tak się nie robi - chłopak wymija mnie i siada przy swojej perkusji.
- No może i masz rację, ale nawet nie jesteśmy razem - przewracam oczami.
- Ale robiliśmy dużo rzeczy, których przyjaciele napewno nie robią - mówi - Pieprzyłaś się z nim?
- Co? Nie! - odpowiadam odrazu.
Chłopak prycha i zaczyna uderzać pałeczkami w bębny.
- Miles, proszę pogadajmy - nalegam.
- Nic nie słyszę - chłopak uderza mocniej i szybciej.
- Miles, zerwałam z nim, nawet nie będziemy się widzieć - mówię, coraz bardziej zdenerwowana, a chłopak totalnie mnie ignoruje. - Miles, tylko ty się liczysz.
- Coś mówiłaś? - pyta.
Nagle z moich oczów zaczynają płynąć łzy. Nienawidzę, kiedy tak się zachowuje.
- Miles! - krzyczę histerycznie.
- Kurwa, nie chciałem doprowadzić cię do płaczu - chłopak wstaje i przytula mnie opierając swoją brodę na mojej głowie.
~*~
CZYTASZ
𝐃𝐨𝐧'𝐭 𝐁𝐞 𝐀𝐟𝐫𝐚𝐢𝐝 • 𝐌𝐢𝐥𝐞𝐬 𝐅𝐚𝐢𝐫𝐜𝐡𝐢𝐥𝐝 ✓
RomanceKiedy rodzice Lizzie umierają w wypadku samochodowym pozostaje jej tylko przeprowadzić się do posiadłości w której pracuje jej ciotka... Pierwsze opowiadanie o Milesie Fairchild na polskim wattpadzie.