2: Chapter Eleven🕷️

710 48 8
                                    

Lizzie's Pov

Deszcz. Kojarzy nam się on ze smutkiem czy żałobą. Mokre krople deszczu towarzyszyły mi w najgorszych chwilach mojego życia, na przykład śmierci rodziców. Teraz również mi towarzyszy - kiedy ja i mój ukochany nie zamieniamy ze sobą ani słowa. Nie ukrywam, że bardzo mnie to dobija. Tęsknię za jego głosem czy dotykiem. Kiedy próbuję z nim porozmawiać, chłopak ignoruje mnie.

Bardzo źle śpi mi się bez niego u boku. Czuję się taka... samotna i opuszczona. Jak Julia bez swojego Romeo czy Bella bez swojego Edwarda.

Kiedy siedzę przed oknem, wpatrując się w krople wody spływające po szybie słyszę pukanie do drzwi. Daje znak aby wejść, mając cichą nadzieję, że to właśnie on.

- Lizzie, obiad już jest - słyszę głos siostry Milesa.

- Zaraz zejdę - odpowiadam nie odwracając wzroku od okna.

- Ciągle patrzysz to przez okno, wszystko okej? - pyta dziewczynka, która siada na fotelu obok.

- Nie zrozumiesz, Floro - wzdycham wreszcie odwracając się do dziewczyny na chwilę.

- Chodzi o Milesa? - brunetka unosi brwi.

- Tak.

- Coś ci zrobił? - pyta zmartwionym głosem Flora.

- Nie do końca - odpowiadam. - Pokaleczyłam się tylko szkłem, którym we mnie rzucił.

- Na pewno nie zrobił tego specjalnie - stwierdza dziewczyna.

- Wiem - kiwam głową - Boje się o niego.

- Miles może i czasem jest wybuchowy, ale nigdy nie skrzywdziłby cię specjalnie. Zgrywa "twardziela", ale w środku jest bardzo wrażliwy i zraniony. - mówi Flora - Ma bardzo dobre serce, troszczy się o tych, których kocha i zależy mu. Jest z tobą szczęśliwy, widzę to. Nigdy nie widziałam go w tak dobrym stanie jak przez ostatnie lata.

- Teraz się do mnie nie odzywa - wzdycham - Brakuje mi go.

- Przejdzie mu - odpowiada brunetka - A teraz, chodźmy na obiad.

~*~

𝐃𝐨𝐧'𝐭 𝐁𝐞 𝐀𝐟𝐫𝐚𝐢𝐝 • 𝐌𝐢𝐥𝐞𝐬 𝐅𝐚𝐢𝐫𝐜𝐡𝐢𝐥𝐝 ✓Where stories live. Discover now