Rozdział 27. (18+)

2.3K 148 325
                                    

Perspektywa: Dylan.

Kiedy Elijah wziął na ręce mojego pięknego blondyna i zniknął w przeciągu sekundy, ogarnąłem, że sytuacja jest dramatyczna. Ciężko było mi poskładać myśli w logiczną całość, bo miałem tyle pytań, a brak odpowiedzi. Złapałem się za głowę i zacząłem pod nosem przeklinać, że nie mam pojęcia, co mam zrobić i w ogóle, bo pierwszy raz mnie coś takiego spotkało.

Ogólnie jest pizda, nie ma co.

Spojrzałem na swoich przyjaciół i dostrzegłem, że co niektórzy mieli ubaw po pachy z tego, że Thomas dostał ni z gruchy, ni z pietruchy swoją gorączkę, a ja poczułem się, jak mąż towarzyszący żonie podczas porodu. Takich emocji, to jeszcze w życiu nie miałem. W takich chwilach, nikt nie wie, co ma zrobić.

- Leć do swojego chłoptasia, bo jeszcze ktoś się zajmie jego dupą. - skomentował z rozbawieniem Kol, a ja poczułem, jak narasta we mnie gniew. Dopiero teraz jakby otrzeźwiałem i uzmysłowiłem sobie, że moja piękna, potrzebująca pomocnego penisa omega jest z dala ode mnie i to jeszcze z przystojnym wampirem.

Nosz kurwa mać, nie pozwolę mu go odebrać. 

- Cholera! - wybuchłem i natychmiast zmieniłem się w wilkołaka, po czym z prędkością światła, a nawet szybciej, gnałem wprost do naszego domu i nie przejmowałem się tym, że wpadam w każde krzaki, liście i ranie swoje ciało napotkanymi gałęziami oraz innymi przeszkodami. Czułem się bardzo podekscytowany na myśl o Thomasie, a we mnie zaczęło rosnąć podniecenie. Odczuwałem dominację ze strony swojego wilka, swojej wewnętrznej alfy i zrozumiałem, że moja ruja właśnie się zbliża i jest coraz bliżej mniej.

Cholera, jeszcze tego brakowało.

Chociaż może to i dobrze, przynajmniej przejdziemy to w tym samym czasie. 

Kiedy zbliżałem się już w końcu do naszej posiadłości, usłyszałem, jak Elijah komentował do Thomasa, aby się nie przejmował i nie panikował, że wszystko będzie dobrze, ale moja omega, z tego, co zarejestrowałem, robił w domu rozpierdol z niewiadomych przyczyn oraz bulwersuje się pod każdym względem.

- Thomasie, proszę, zostaw tę lampę i uspokój się. - powiedział surowym głosem wampir, ale mój wybranek nie dawał za wygraną. Byłem już coraz bliżej domu i pozostało mi zaledwie parę sekund biegu. Moje łapki zaczęły mnie boleć, bo tak szybko, to jeszcze nie zapierdalałem. 

- Nie! - wrzasnął wkurwiony blondyn. - Chce mi się ruchać! Chce się bzykać, aaaaaaa! - wrzeszczał i usłyszałem, jak coś spadło na ziemię, a raczej rozpierdoliło się. Z impetem wleciałem do salonu, ale nie zdążyłem zahamować i całym ciałem rozbiłem szklane, przesuwne drzwi znajdujące się niepodola. Podniosłem się szybko i przyszedłem do pokoju obok.

Chuj w te drzwi.

Naprawi się.

Stać mnie, więc jebać.

Zobaczyłem, że w salonie panowało totalne pobojowisko, jakiego jeszcze nigdy w życiu nie widziałem. Wszystko było porozwalane, a Thomas był zapłakany, rozjuszony i zdenerwowany, natomiast Elijah stał zdegustowany i zniesmaczony, prawdopodobnie jeszcze załamany postawą swojego Potomka. Po jego minie wywnioskowałem, że ma dość pilnowania mojej podnieconej omegi. 

- Zostawiam Was w spokoju. Bawcie się grzecznie i proszę, bez demolowania domu. Thomasie, trochę szacunku do mebli. - stwierdził, po czym wyszedł, a właściwie zniknął, bo w ułamku sekundy nie byłem w stanie go zarejestrować. Dalej będąc pod postacią wilka, spojrzałem się na swoją omegę. W dole brzucha poczułem, jak zaczynam się robić niezwykle podniecony, a moje oczy automatycznie rozbłysły na czerwono. 

Destination A/B/O  |  Dylmas, Briam, Jescott & DerestianWhere stories live. Discover now