Rozdział 16.

2.5K 275 303
                                    

Kilka dni później...

Perspektywa: Scott.

Wracałem dość późnym wieczorem z imprezy, na której nie powiem, ale mocno zabalowałem. Spożyty alkohol uderzył mi mocno do głowy, lecz nie dawałem po sobie tego poznać. Szedłem w miarę normalnym krokiem przed siebie ciesząc się, że jestem wilkołakiem i upojenie nie działa na mnie tak, jak na zwykłych ludzi. 

Chciałbym kiedyś napierdolić się tak konkretnie, ale nie wiem, ile bym musiał wypić.

I przede wszystkim, ile musiałbym mieć kasy.

Wystarczy już, że podkradam hajs z sejfu Dylana.

Mam nadzieję, że nikt się nie połapie.

A zwłaszcza Derek. 

No co? Jakoś trzeba sobie radzić, a że nie mogę znaleźć nigdzie stosowanej dla mnie pracy, to skądś pieniądze trzeba wytrzasnąć. Przyjaciele nie chcą mi za bardzo pożyczać, bo i tak już sobie narobiłem w pytę długów, więc jak parę banknotów zniknie z sejfu, de facto chujowo zabezpieczonego, to nie będzie jakaś tam tragedia na saklę międzynarodową.

Kod 1234 jest słabym szyfrem, serio. 

Jako, że w końcu mieszkaliśmy w cywilizowanym mieście, mogłem pójść sobie do miasta, do parku, do klubu, gdziekolwiek, gdzie są ludzie i nie tylko. Cieszyłem się, że Dylan, jako Przywódca naszego stada nie zabrania mi niczego. Stwierdził, że mam prawo robić to, co tylko chcę, byle bym nie zdradził naszej rasy przed ludźmi. Jestem zadowolony. Nie rozumiem całkowicie Thomasa, który tak się bulwersuje i narzeka, że Przywódca jest zły. 

On jest naprawdę spoko.

Myślałem, że okaże się być chujem, ale on nie powiem, jest zajebisty.

Źle go początkowo oceniłem. 

Nie to co Derek.

Ten to dopiero się przypierdala o byle co.

Jestem ciekaw, czy ktokolwiek go w ogóle lubi. 

Dylan pozwala nam na wszystko, przynajmniej mi. Zauważyłem, że Hayley spędza dużo czasu w pobliskim szpitalu, na praktykach, co według naszego starego alfy było wręcz niedopuszczalne i absurdalne, aby wilkołaczyca leczyła ludzi. Ja uważam, że każdy powinien robić to, co chce. Szatyn jest nawet zadowolony, że ma w swoim stadzie lekarkę z prawdziwego zdarzenia, która chłonie medyczną wiedzę, jak gąbka i jest otwarta na niesienie pomocy.

Ostatnio zaobserwowałem, że Liam jakby zmężniał. Nie mam pojęcia, co mu się stało, ale gdy chciałem zrobić mu jego ulubione tosty z jajkiem sadzonym to stwierdził, że ugotuje sobie sam. Jestem pod wrażeniem. Może Derek go w końcu naprostował? Wszyscy w stadzie traktowaliśmy Sezamka, jak takie małe, wymagające ciągłej opieki dziecko, a to przecież już szesnastolatek, który powinien sam sobie umieć przyrządzać posiłki i nie tylko. 

Thomas chodził co chwilę naburmuszony, ale zaobserwowałem, że zaczynał zmieniać zdanie, co do Dylana. Hybryda kocha stawiać opór, lecz myślę, że w końcu się do swojej alfy przekona. Ostatnio nawet dał się zaprosić na randkę, co było dla nas wszystkich szokujące, a jeszcze bardziej fakt, że wrócił z chłopakiem do domu ZADOWOLONY i roześmiany, jak nigdy dotąd. Blondyn pierwszy raz od dawna nie wydzierał się na tego biednego, Bogu ducha winnego Dylana.

Sebastian natomiast chyba zamienił się z naszą hybrydową omegą charakterami, bo za to on cały czas się wydziera i kłóci się z Derekiem. Nie ma dnia, aby oni się nie pobili, ewentualnie nie zwyzywali. Nie wiem, co między nimi zaszło, bo Sebastian unika tematu spotkania z mędrcem, jak ognia, a gdy ktoś próbuje naciskać na niego, aby powiedział, to wtedy wręcz jarzą mu się oczy z wściekłości. Chłopak generalnie podobnie jak ja, spędza sporo czasu poza domem i wraca późnymi wieczorami, co nie podoba się zastępcy.

Destination A/B/O  |  Dylmas, Briam, Jescott & DerestianOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz