Perspektywa: Thomas.
Kiedy nabuzowany jak wstrząśnięta coca-cola Derek wybiegł z pomieszczenia, nikt się tym faktem za bardzo nie przejął. Wszyscy byli wciąż zdruzgotani i zaniepokojeni ostatnimi wydarzeniami. Po tym wszystkim zrozumiałem, jak bardzo kocham Dylana i chciałbym z nim być. Czułem, że jutro bądź pojutrze dostanę swojej gorączki, którą chciałbym przeżyć ze swoją alfą. Dopiero teraz doceniam, co to znaczy mieć u swojego boku kogoś, kto Cię nie skrzywdzi.
- Musimy stąd spadać, jak najszybciej. - powiedział niespodzianie Scott, przez co pozostali uaktywnili się do prowadzenia rozmów. Krępująca i grobowa cisza nareszcie została przerwana.
- Jak mnie znalazłeś? - zapytałem się po chwili, gdy dostrzegłem Elijaha, jak zwykle dobrze ubranego i gustownego. Katem oka dostrzegłem, że obserwował dyskretnie moją przyjaciółkę Hayley, która siedziała gdzieś w kącie i widać było, że jej niezwykle ciężko.
- To proste. Jako Stwórca czułem, że mojemu Potomkowi dzieje się krzywda, więc nie mogłem przejść wobec tego obojętnie. Nie mogło mi się to wydawać, bo Kol czuł to samo. Jesteśmy siłą rzeczy z Wami związani i zawsze wyczujemy niebezpieczeństwo, a gdy będziecie nas potrzebowali, zjawimy się z pomocą. - odpowiedział sympatyczny głosem, a teraz zrozumiałem, jak to było możliwe. Rzeczywiście byliśmy ze sobą złączeni.
- Może to głupie... ale... śniłeś mi się kilka razy i... - nie dokończyłem, ponieważ piorunujący i zazdrosny wzrok Dylana oraz słowa Elijaha nie pozwoliły mi na to.
- I nie wiesz dlaczego? Podświadomie nawiązałeś ze mną telepatyczną łączność. W ten sposób Stwórca i Potomek mogą ze sobą rozmawiać, jest to niewykrywalne dla nikogo i nikt nie jest w stanie wtedy podsłuchiwać. To taki przywilej dla nas. Pojawiałem się w Twoich snach, bo myślałem, że potrzebujesz się ze mną skomunikować, ale szybko zrozumiałem, że robiłeś to nieświadomie. Pragnę dodać, że Dylan odnalazł Cię wtedy w lesie, bo nakierowałem go na Ciebie. Twoja omega bardzo głośno wyła, ale nie na tyle, aby alfa Cię znalazł, więc odłączyłem się od Twojego umysłu, aby strona wilkołacza zadziałała bardziej precyzyjnie. - wyjaśnił skrupulatnie.
- Czyli gdyby nie Ty, to nie znalazłbym Tommy'iego? - wtrącił się zszokowany Dylan. - Ja myślałem, że...
- To, co myślałeś, to prawda, ale zauważ, że Twoja omega jest niestandardowa i odbiega od normy. Nie jest stuprocentowym wilkołakiem, tylko jest hybrydą, a więc ma w sobie samodzielny i nienależny gen wampira. Thomas musi nauczyć się kontrolować obie strony, aby w razie czego móc je połączyć lub wyłączyć. To bardzo ważne. W ten sposób, gdy będzie w niebezpieczeństwie będzie mógł wezwać na pomoc Ciebie, bądź mnie. - dodał, a ja byłem w szoku, że Elijah tak o mnie dbał i dzięki niemu żyję. Nie mogę uwierzyć w to, że jestem tak bardzo nierozsądny i nieodpowiedzialny.
- Gdzie jest Derek? Może powinniśmy go poszukać? - zapytała się Hayley. - Coś długo go nie ma...
- Pójdę go poszukać. - zaproponował dzielnie Dylan, ale do rozmowy szybko wtrącił się Kol.
- Rozejrzę się, czy aby na pewno nic nam nie grozi i może gdzieś przy okazji wytropię waszemu przyjaciela. - powiedział z radością i niczym z ADHD wybiegł z pomieszczenia, pozostawiając Sebastiana samego.
- Może ktoś powinien mu pomóc? To nie jest rozsądne przemieszczać się w pojedynkę po nieznanym dla nas terenie... - powiedziała Hayley, która jak zwykle była gotowa do niesienia pomocy i kierowała się już w stronę wyjścia. Patrząc na tego drugiego wampira, to nie wydaje mi się, aby on potrzebował jakiekolwiek pomocy. Wygląda na takiego, który w pojedynkę mógłby rozwalić małą armię.
YOU ARE READING
Destination A/B/O | Dylmas, Briam, Jescott & Derestian
FanfictionThomas wbrew swojej woli został oznaczony w lesie przez Dylana, przez co musi zamieszkać ze swoją alfą w nowym domu. Liam totalnie oszalał na punkcie wampira Bretta, którego przypadkiem poznaje podczas spaceru po ulicy wieczorną porą. Derek stworz...