Rozdział 3.

4K 368 445
                                    

Perspektywa: Thomas.

Obudziłem się z bolącą głową. Promienie padające do pomieszczenia niebezpiecznie podrażniały moje oczy, lecz mimo wszystko otworzyłem je szeroko i rozejrzałem się dookoła. Znajdowałem się w swoim domu, położony na łóżku. Podniosłem się do pozycji pół siedzącej i złapałem za głowę, słysząc w uszach szum. Nie oganiałem, co się dookoła mnie dzieje. Czułem totalny kosmos. 

- Obudził się. – powiedział Sebastian, który podszedł do mnie z moimi przyjaciółmi.

- Thomas, coś Ty odjebał?! – krzyknęła Hayley, która od razu rzuciła mi się na szyję, przytulając mnie. – Tak bardzo się o Ciebie martwiłam, matole! Myślałam, że skonam na miejscu, jak żeś wbił sobie ten nóż. 

- No stary, żeś odwalił manianę jakich mało. W sumie to podziwiam Cię za odwagę, choć dla mnie to i tak jest chore bycie hybrydą. Albo się jest wampirem, albo wilkołakiem, a nie jakimś podrabianym mieszańcem. – powiedział jak by z dumą w głosie Scott, ale jednak następne zdania nie zostały wypowiedziane z aprobatą, lecz z wyraźną kpiną i obrzydzeniem. Przyjaciel  bacznie mnie obserwował, ale po chwili uśmiechnął się do mnie porozumiewawczo, na co odpowiedziałem tym samym. Instynktownie złapałem się za miejsce pomiędzy moją szyja, a barkiem, lecz nie czułem w nim żadnego bólu, ani tym bardziej nie czułem pod opuszkami palców, abym miał tam ślady zębów alfy, na co odetchnąłem z ulgą.

Boże, dziękuję Ci tak bardzo za to, że uchroniłeś mnie przed małżeństwem z tym obrzydliwym smalcem. 

- Przepraszam. – odpowiedziałem ze skruchą i próbowałem sobie wszystko przeanalizować po kolei. Pamiętam, że nie chciałem wziąć udziału w ceremonii zaślubin, więc wbiłem sobie w serce sztylet, a dalej była już tylko ciemność. Nie mam pojęcia, co się zdarzyło po mojej utracie przytomności, ale jestem zadowolony, że odniosłem zamierzony efekt.

Jestem winien Elijahowi kwiaty.

Ewentualnie woreczek z jakąś smaczną krwią. 

- Dlaczego mi nie powiedziałeś, że chcesz zostać hybrydą? – spytał się surowym głosem Sebastian. - Co Ci strzeliło do głowy, aby się przemieniać? 

- Jakie to uczucie być w połowie wampirem? – spytał się Liam, który siadł obok mnie ufnie się we mnie wtulał. - Wiesz... w końcu jesteśmy omegami i rozumiesz...

- W ogóle Tommy, dlaczego posunąłeś się do tak drastycznego kroku? Ja wiem, że to zaaranżowane małżeństwo wyglądało tragicznie, ale żeby zaraz się przemieniać? Tak w ogóle to skąd wytrzasnąłeś wampira? – zadała pytania Hayley, a ja nie wiedziałem, na co mam jej najpierw odpowiedzieć. – Na sali powstała taka wrzawa, oburzenie i szok, że Ty nawet nie chcesz sobie wyobrazić, jak zareagował ten koleś, który miał zostać Twoim alfą. Myślałam, że on nas zaraz rozszarpie. Krzyczał, że pożałujemy, że popamiętamy takie znieważenia i w ogóle, takie sranie w banie, ale wkurwił mnie tak, że mu w końcu przywaliłam siarczyście w ten brzydki ryj. Nawet nie wiesz, jak bardzo mnie to usatysfakcjonowało. Coś tam jeszcze palnął, że Cię zabije za to, że stałeś się nieposłuszną, obrzydliwą hybrydą, ale Sebastian mu dał również do wiwatu, więc zabrał swoje stado i poszli. 

- Nooo, laska jak mu przywaliła, to normalnie szok na sali. - ucieszył się Scott. - Ten cały Constantine to taki burak, że nie omieszkał się uderzyć Hayley w twarz. Powiedział, że przerobi ją na mielone za to, że Cie obroniła.

- Coś tam pogrozili później, że spalą nam wioskę i zabiorą omegi w niewolę, które potem będą wykorzystywać w najpodlejszy sposób, a Ciebie kara spotka w szczególności, podobnie jak Sebastiana i Hayley, ale no, kto by tam się przejmował. Ten typ pewnie jest tylko mocny w gębie i nic więcej. Grunt, że jesteś tu z nami  bezpieczny. - dodał Liam, a jego słowa były naprawdę pocieszne, jak nic innego na świecie. Cóż za ironia.

Destination A/B/O  |  Dylmas, Briam, Jescott & DerestianWhere stories live. Discover now