Rozdział 31.

1.1K 108 254
                                    

Perspektywa: Liam.

Zmęczony masowym dręczeniem wampira Bretta pytaniami dotyczącymi jego nieśmiertelności i w ogóle wszystkiego, niespodziewanie zasnąłem w nocy i obudziłem się przed chwilą, rozglądając się dokładnie po pomieszczeniu. Pamiętam, że przysnąłem przy stole, a teraz znajduję się w sypialni. To może świadczyć o jednym.

Wampir Brett troszczy się o mnie bardziej, niż moi wstrętni przyjaciele.

Bolała mnie głowa od nadmiaru zdobytych informacji, ale nie narzekałem, bo czułem się ekspertem w dziedzinie wampiryzmu i jestem pewien, że nikt nie będzie w stanie mnie zagiąć żadnym pytaniem. 

Powinienem odgórnie dostać najwyższy stopień naukowy.

Leżałem ogólnie na czymś bardzo miękkim, otulony kołderką, a na mojej buzi widoczne były ślady dobrego snu. Dopiero teraz ogarnąłem, że wampir Brett ma spoko mieszkanie. Nie powiem, że spodziewałem się jakiegoś zaciemnionego lochu w trumną oraz świeczkami, czy coś, ale on tutaj ma wszystko, co jest niezbędne. Jego dom jest przeciwieństwem tego, co piszą w książkach. Jest duży, przestronny oraz oszklony, przez co promienie światła wpadają do środka. Wszystko urządzone jest w nowoczesnym stylu. Ma telewizor, łazienkę, nawet sracz nie wiadomo po co, ale nie wnikałem, bo w sumie może wampir Brett chciał się poczuć normalny i dlatego to wszystko?

No bo umówmy się, po co wampirowi w domu kibel?

I mikrofalówka, kuchenka gazowa i piekarnik?

A może wampir Brett lubi po prostu podgrzewaną krew?

W sumie, jak on tyle lat żyje, to z czasem jeden i ten sam rodzaj posiłku może się nudzić, więc ja bym się nie zdziwił, jak by od czasu do czasu zjadł sobie mrożonkę z krwi, albo wypił pyszny i  gorący kubek krwi. Ewentualnie chłopak szprycuje się promieniowaniem elektromagnetycznym tak dla odmiany, jeśli w ogóle to coś mu daje. To by nawet miało sens i było dobrym wyjaśnieniem tych wszystkich standardów. Przecież trzeba urozmaicić sobie jakoś życie.

Burknąłem niezadowolony pod nosem, że musiałem wstać, bo umówmy się, nie lubię wstawać rano. Zerknąłem na zegarek w moim telefonie komórkowym i dochodziła godzina dwunasta nad ranem. Westchnąłem zirytowany.

Muszę wracać do domu.

Ale nie chcę, bo pewnie Thomas dalej gździ się jak oszołom wraz z Dylanem.

Ledwo żywy usiadłem na skraju łóżka i próbowałem znaleźć w sobie wewnętrzną siłę, aby podnieść się i zacząć funkcjonować normalnie. Najchętniej bym w ogóle się stąd nie ruszał, ale mój żołądek domagał się natychmiastowego wypełnienia smacznym jedzeniem. Przemyślałem sobie wieczorem wszystko bardzo dokładnie i stwierdziłem, że w towarzystwie wampira Bretta czuję się fantastycznie i podjąłem swoją pierwszą poważną decyzję.

Przeprowadzam się do niego.

Najpierw wypadałoby się go w ogóle poinformować o tym pomyśle, a następnie zapytać, czy on  by chciał, abym z nim zamieszkał, ale uważam, że nie będzie miał nic przeciwko i bez wahania się zgodzi. Nieważne, że w ogóle się nie znamy, a ja po jednej nocy u niego podejmuję tak śmiały krok, ale przecież w życiu nic nie jest normalne, prawda? Thomas jeszcze niedawno nienawidził Dylana, a teraz wylądowali w łóżku, więc nikt nie będzie Sezamkowi zabraniać życia. W sumie, to nawet nie będę się pytał wampira Bretta, czy mogę z nim mieszkać. Wiadomka, że wampir Brett chce Sezamka, dlatego od razu się zgodzi, więc po co tracić czas na pierdoły? No właśnie.

Miałem dużo czasu na obmyślenie wszystkiego i doszedłem do wniosku, że nie będę uciekał z domu bez zameldowania się, tylko będę zawsze mówił, że idę na jakiś spacer, albo gdzieś. Oczywiście ma to wszystko swój ukryty cel. Będę stopniowo wynosił swoje rzeczy tak, aby nikt się nie zorientował, że coś kombinuję. Skoro każdy mnie olał ciepłym moczem, to ja zrobię to samo. Zostawię im kartkę może, że się stąd wynoszę w cholerę jasną. Chciałbym zobaczyć ich miny, gdy dowiedzą się, co zrobiłem.

Destination A/B/O  |  Dylmas, Briam, Jescott & DerestianOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz