Perspektywa: Thomas.
Przeszywający ból obezwładnił moje ciało. Czułem jak bym umierał, ale nie fizycznie, tylko psychicznie. To, co promieniowało od mojej szyi przez całe ciało nie było w żadnym stopniu porównywalne do tego, jak podle i źle czułem się wewnętrznie. Zostałem przez własną głupotę i nieodpowiedzialność oznaczony w jakimś pierdolonym lesie i nie mogłem teraz nic na to poradzić. Udało nam się jakimś cudem uratować przed stadem smalca, ale przed tym stadem nikogo nie wyratuję. Zostałem oznaczony i czy tego chcę, czy nie, teraz czuć ode mnie zapach grafitowej alfy, tak intensywny i piękny, że w znacznym stopniu tuszuje mój naturalny mieszany z wampirzym.
Jeszcze ktoś pomyśli, że wdałem się w jakiś chory trójkąt.
Omega, alfa i wampir, tego jeszcze nie było.
Ciekawe, co by na to powiedział Elijah.
Pewnie by mi oderwał łeb, podobnie jak temu wilkołakowi.
Nim się spostrzegłem, dotarliśmy do naszego obozowiska. Na miejscu omegi z naszego stada zauważyły, że jesteśmy ranni i widziałem po ich minach, że są tym faktem zaniepokojeni i wcale im się nie dziwiłem. Sebastian zrzucił mnie delikatnie ze swojego grzbietu na ziemię, po czym przemienił się w swoją ludzką postać, podobnie jak Liam oraz Scott. Postanowiłem uczynić to samo, ale gdy byłem już w swojej człowieczej formie, zebrało mi się na głośny płacz. Ciało bolało mnie dość mocno, bo znajdowałem się z dala od tej paskudnej alfy, której nie chciałem, ale moja wilcza natura domagała się jego obecności tu i teraz.
Pierdolony wilku, daj mi żyć w spokoju!
Dlaczego tak bardzo potrzebujesz jego obecności?!
Co jest z tym genem wampira nie tak?!
Chcę niezależności!
- Co się stało?! - wrzasnęła przestraszona Hayley, która od razu się przy nas znalazła. - Jesteście ranni, cholera, co się dzieje?! - dziewczyna była bardzo zaniepokojona i widziałem, że bardzo się o nas martwi. Odkąd ją znam, zawsze się o wszystkich troszczyła, podobnie jak Sebastian, który aktualnie był wściekły na nas.
- Boli... - wychlipałem, zalewając się łzami, gdy poruszyłem ręką. Byłem bezradny i nic nie mogłem na to poradzić. Od dziś jestem uwięziony i muszę być oddany jakiejś obcej alfie, której nie znam. Nawet nie wiem, jak on lub ona wygląda. Boję się tego, co nas teraz czeka. Ta myśl wpędzała mnie w depresję.
- Thomas i Liam jak zwykle się mnie nie posłuchali. Poszli pobiegać do lasu, a jakaś nieznana nam alfa oznaczyła go sobie, bo wkroczyli na jego teren. - wyjaśnił zdenerwowany Sebastian, a mi było głupio, że przeze mnie naraziłem jego, jak i całe nasze stado na cierpienie. Nie mam pojęcia, co dalej będzie, ale jedno wiem na pewno.
Elijah ma chujową krew.
- Masz rozwalony cały bark! - krzyknęła dziewczyna, gdy dostrzegła krew na ciele szarowłosego przyjaciela. Chłopak miał paskudną, szarpaną ranę pomiędzy szyją, a barkiem, z której sączyła się krew brudząc jego ciało. Z racji, że chłopak jest wilkołakiem, a przede wszystkim hybrydą, nie grozi mu wykrwawienie, choć moim zdaniem jego rany już dawno powinny się zagoić. - Trzeba Cię natychmiast opatrzyć. Cholera jasna, jedna alfa Was tak załatwiła?!
- Było ich dwóch. Są niezwykle silni, szczególnie czarny, ogromny wilk. - odpowiedział, nie kryjąc swoje oburzenia, że przegrał walkę z innym. - Pewnie jakaś niewyżyta, spasiona świnia. I jeszcze ten jego pchlarz wielki, taka kobyła, że ze słoniem by mógł konkurować. - warknął. - Jebany uwziął się na mnie, a ten drugi na Thomasa. Na nic szły nasze próby. Można ich gryź, drapać, kopać, na nic. Są kurwa z jakiejś pieprzonej stali. - dodał wściekły, sycząc z bólu gdy dziewczyna przykładała mu mokry od wody ręcznik.
YOU ARE READING
Destination A/B/O | Dylmas, Briam, Jescott & Derestian
FanfictionThomas wbrew swojej woli został oznaczony w lesie przez Dylana, przez co musi zamieszkać ze swoją alfą w nowym domu. Liam totalnie oszalał na punkcie wampira Bretta, którego przypadkiem poznaje podczas spaceru po ulicy wieczorną porą. Derek stworz...