Rozdział 15.

2.6K 303 157
                                    

Perspektywa: Brett.

Widząc zachowanie omegi, która swoją drogą była całkiem kusząca, przysiadłem się do niego bliżej, obserwując skrupulatnie jego reakcję. Czułem, jak serce wilkołaka bije o wiele szybciej, a jego policzki przybrały różową barwę zawstydzenia dodając mu rzadko spotykanego uroku. Uśmiechnąłem się zadziornie, nie wiedząc, co mną właśnie pokierowało.

Przecież nigdy taki nie byłem. 

- Nie uciekniesz? - wymruczałem kusicielskim głosem, patrząc mu wprost w oczy, tocząc z nim zawziętą bitwę o to, kto pierwszy wymięknie, a ja nie jestem typem osoby, która odpuszcza. Widziałem jego piękny uśmiech oraz oczy wyrażające tyle dobrych i pięknych emocji. Chłopak patrzył na mnie, a jego tęczówki stopniowo zaczęły zmieniać barwę. Przypadkiem wierzchem dłoni dotknąłem jego delikatną skórę, czując gęsią skórkę oraz niesamowite ciepło. Szybko zabrałem dłoń, choć wcale tego nie chciałem. Nie chciałem go dotykać bez jego zgody. Zbyt długo żyję na tym świecie, aby wiedzieć, że to nieprzywoite i niekulturalne. 

Czy to możliwe, aby wilkołak tak reagował na wampira?

A może to tylko efekt mojej lodowatej dłoni na jego bijącej ciepłem skórze?

- Nie. - odpowiedział przekonująco, po czym po chwili zdał sobie sprawę z tego, co powiedział. - To znaczy tak. To znaczy nie wiem. A powinienem? - zapytał szybciutko, próbując jakoś wybrnąć z sytuacji, a samotne kropelki wody znajdujące się na jego ciele niemal od razu wyparowały. Nadal czułem to bardzo przyjemne uczucie, jak moja zimna niczym lód dłoń kontrastowała z jego rozgrzaną niczym palenisko skórą, co powodowało, że czułem się niespotykanie wspaniale, jak bym właśnie doświadczał czegoś zupełnie nowego. Niby to tylko sekunda, ale wystarczyła, bym zatracił się w nowym doświadczeniu. 

Kiedyś też byłem ciepły... Ale kiedy to było? Kilka wieków temu. 

Teraz już nawet nie pamiętam, co to znaczy być żywym.

- Sam oceń. - stwierdziłem, spoglądając na niego wzrokiem ze zmienionym kolorem tęczówki. Chłopak siedział niestrudzony, wpatrując się we mnie jak w obrazek. Ja jednak nie miałem zamiaru mu tak łatwo odpuścić. Lubiłem obserwować ludzi, wilkołaki. Nie bałem się cichych bitew na to, kto pierwszy spuści wzrok. Moje oczy rozbłysły zielenią jeszcze bardziej, czego sam nie potrafiłem wyjaśnić, a chłopak speszył się. Wyczułem u niego strach i było to normalne, bo wampiry błyszczą kolorem, gdy są głodne lub odczuwają emocje. - Nie bój się, nie zrobię Ci krzywdy. - dodałem spokojnym i miękkim głosem, a jego serce zaczęło trochę wolniej nić, jak by chłopak uspokoił się. - Nie jestem taki. 

- Wierzę, że byś tego... że by Pan tego nie zrobił. - odpowiedział, a ja uśmiechnąłem się niemal boleśnie na jego słowa.  Poczułem się naprawdę staro. To fakt, że mam kilkaset lat, ale ciało wciąż jest młode. Mimowolnie uśmiech wskrzesił moją dawno nieżywą twarz, prezentując tym samym moje pełne uzębienie. - Fajne masz Pan kły. Też bym takie chciał. - dodał, patrząc na mnie jak w obrazek, a ja roześmiałem na jego beztroski charakter. 

- Błagam, żaden Pan. Nie jestem aż taki stary. - rzekłem, spoglądając w te piękne, niemal lazurowe tęczówki, w których niejeden mógłby się zatracić. Trzy wieki na karku to nie przelewki, ale znam starszych od siebie. - Jestem Brett. Po prostu Brett. - powiedziałem, podając mu dłoń w geście przywitania i zapoznania, a jak na siebie, to nawet i sympatycznym głosem się do niego zwróciłem. Zdziwiłem się, że przy omedze jestem taki spokojny.  

- Mam na imię Liam. - odpowiedział radośnie, przesuwając się nieznacznie w moją stronę chwytając moją dłoń. Chłopak zarumienił się słodko na twarzy, gdy posłałem mu czarujący uśmiech, po chwili jednak zabierając rękę. Jego gorąca skóra wręcz... parzyła. Nie wiem, czy wilki są takie gorące z natury, to czy to efekt styczności z moją zimną jak bryła lodowa skórą. - A-a-ale przyjaciele mówią na mnie Sezamek... - dodał, jąkając się, gdy patrzeliśmy sobie w oczy. To było niezwykłe doznanie. Dawno nie widziałem tak pięknych jak lapis lazuli oczu. Z reguły raczej spotykam się z alfami, którzy sa moimi przyjacielami, bądź innymi wampirami, a krew piję ludzką. Dawno, dawno, dawno nie widziałem omegi. 

Destination A/B/O  |  Dylmas, Briam, Jescott & DerestianWhere stories live. Discover now