Rozdział 14.

4.4K 367 493
                                    

Kilka dni później...

Perspektywa: Liam.

Czułem się bardzo nieswojo w nowym miejscu, które stało się od teraz moim domem. Mieszkałem w dużym mieście, pełnym samych wilkołaków, co wzbudzało we mnie strach, ponieważ byłem omegą, a moim przeznaczeniem jest mieć alfę. W wiosce, z której się wynieśliśmy nie odczuwałem tego, co teraz, bo miałem swoich wiernych przyjaciół, którzy wiem, że zawsze mnie obronią. Tutaj mam obawy, że ktoś może mi zrobić krzywdę, szczególnie, że jeszcze nie miałem swojej pierwszej gorączki. Wiem, że taki zapach działa szczególnie na alfy, których tutaj jest stanowczo za dużo.

Chcę do domu.

Do prawdziwego domu. 

Thomas chodzi co chwilę naburmuszony i nie potrafi dogadać się z Dylanem, podobnie jak Sebek z Derekiem. Nie mają czasu ze mną poplotkować, albo pooglądać telewizji tak, jak to było kiedyś. Tommy od zawsze lubił krzyczeć i pokazywać swoje humorki, co bardzo nie podobało się temu przypominającemu terminatora alfie z brodą. Przywódca cały czas skacze wokół blondyna chcąc mu się przypodobać, ale to na nic. Jak Tommy się na coś uprze, to nie ma zmiłuj.

Sebastian natomiast, nie ma dnia, aby nie poszarpał się z tym przerażającym Panem. Szaro-włosy twierdzi, że to stado to jest całkowitą porażką, a zwłaszcza zastępca. Nie dziwię mu się wcale, bo ten psychopatyczny Pan nie wygląda przyjaźnie i do tej pory wywołuje u mnie lęki, choć Przywódca stada jest naprawdę sympatyczny. Nawet zdarzyło mu się ze mną parę razy porozmawiać.

Przynajmniej nie jest rasowym zabójcą.

Ewentualnie bardzo dobrze się maskuje. 

Chciałem dzisiaj spędzić czas ze swoimi najlepszymi przyjaciółmi, ale mam wrażenie, że między nami coś się popsuło. Boję się wyjść sam do miasta, bo jeszcze dorwie mnie jakaś alfa, a ja nie umiem się bronić. Czuję, że mogę niedługo dostać swoją pierwszą gorączkę, choć Hayley mówi, że z moim procesem dojrzewania, dopiero około 18-19 roku życia stanę się płodny. Ogólnie rzecz biorąc jestem dość opóxniony w rozwoju w odróżnieniu od innych omeg. 

Mam nadzieję, że to tylko moje głupie złudzenia, bo odkąd tu jesteśmy, nikt ze mną się nie bawi, ani nic. Scott nie ma czasu, zaś Hayley jest za bardzo opiekuńcza wobec mnie. To pewnie dlatego, że wszyscy boją się Dereka, który nie pozwala rozrabiać, ale Thomas nigdy się przecież nie słuchał i zawsze razem ze mną łamał zasady.

Smutny i zawiedziony tym, że się nudzę postanowiłem udać się do kuchni. Nadchodził wieczór, a ja byłem głodny, ale nigdy nie gotowałem sam. Wpierw poszedłem do Sebastiana z nadzieją, że zrobi mi jakieś pyszne kanapki, albo jajecznicę, tak jak kiedyś, ale chłopaka nigdzie nie było. Wyczułem natomiast w powietrzu zapach tej przerażającej alfy i w pośpiechu zacząłem biec na dół, ale nie zauważyłem, że podłoga była świeżo pastowana, przez co poślizgnąłem się. W efekcie wyleciałem z hukiem przez barierkę, demolując przy tym schody i pół korytarza. 

Mam przesrane. 

Ten przerażający alfa mnie powiesi za jaja.

Popsułem rzeźbę.  

- Kurczę pieczone, i co teraz? - powiedziałem sam do siebie i nasłuchiwałem, czy ktoś tu nie idzie. Narobiłem sobie smaka, bo kurczaczka pieczonego, to chętnie bym zjadł. Całe szczęście, że Derek nie zorientował się, że coś nabroiłem i poszedł do siebie do pokoju. Ja pobiegłem do siebie i wziąłem do ręki klej, po czym postanowiłem, że naprawię rzeźbę, aby nikt nie zorientował się, że coś zepsułem.

Destination A/B/O  |  Dylmas, Briam, Jescott & DerestianWhere stories live. Discover now