2. Niebezpieczny rudzielec o pięknych oczach

1.5K 162 388
                                    

Rozpieszczam~

Dzisiaj kolejny rozdział i to z naszym kochanym rudzielcem...

Miłego czytania 💜

~~~~~~~~~~~~~~~~~

Lekcja z wychowawcą minęła dość szybko. Pan Kamanoto całe czterdzieści pięć minut trajkotał między innymi o tym, jacy są nauczyciele oraz jakie to lekcje wychowania fizycznego są z nim interesujące. Atsushi go słuchał, mimo tego, że czasem nienadążał. W jednej chwili mężczyzna mówił o wrednej pani od historii, a w kolejnej o wspaniałym klubie lekkoatletycznym, którym się opiekował. Szczerze Nakajima się zastanawiał, skąd ten facet miał tyle energii.

Teraz jasnowłosy szedł korytarzem zastanawiając się nad tym, oraz nad kwestią na którym piętrze aktualnie jest, i czy gdzieś w pobliżu jest Dazai. Chciał mu podziękować jeszcze raz za pomoc. Może dla czekoladowookiego to nie było nic takiego, ale dla młodszego to wiele znaczyło. Wcześniej wszyscy w jego wieku go olewali, nawet gdy niemal błagał, żeby mu pomogli. A Dazai? Wyciągnął do niego rękę, nawet gdy ten o nią nie zapytał. Taki gest był dla nastolatka czymś zupełnie nowym. Dlatego chciał ten jeszcze jeden raz mu podziękować, ale najpierw musiał go znaleźć. Było to trudne, zwłaszcza, że nie wiedział, gdzie powinien szukać. To było jak szukanie igły w stogu siana... bardzo przystojnej igły, jednak tę myśl jasnowłosy odtrącił. Niepowinien tak o nim myśleć, zwłaszcza, że ledwo go poznał niecałą godzinę temu.

Znalezienie Osamu okazało się cholernie trudne. Trudniejsze od znalezienia kolegów z klasy, aby w miarę się orientować gdzie się znajduje. Dopiero po trzech godzinach lekcyjnych Atsushi dostrzegł starszego kolegę pośród dość dużej grupki innych uczniów, otaczającej go. Trwała długa przerwa, Nakajima w końcu znalazł Dazaia, ale nie miał pojęcia czy uda mu się do niego przecisnąć... no po prostu wspaniale.  I co on miał zrobić w takiej sytuacji? Przecież nie mógł się poddać, a tym bardziej wykrzyczeć, że chce przejść. Zapewne wtedy nikt by go nie przepuścił, bo by uznali go za psychofana Osamu. Tak pomyślał. Teraz musiał się zastanowić, jak się przecisnąć, jednak nie było mu to dane, gdyż został z agresją popchnięty na ścianę, przez... kogoś bardzo niskiego. To był pierwszoklasista?

- Z drogi ludzie, przejść do tego dupka nie można! - Wrzasnął z irytacją owy okrutnik, z niezwykłą siłą "przestawiając" innych uczniów na boki, aby jakoś dojść do przypartego do beżowej ściany Osamu. Chłopak... chyba chłopak, był doprawdy urokliwy. Mimo rosnącej w nim irytacji, jego iście dziewczęca uroda była nieskalana. Był po prostu piękny. Nie było można uznać, iż jest przystojny, tylko piękny, z twarzy niczym porcelanowa laleczka, bez skazy ani żadnej ryski. Jego lazurowe oczy, teraz aż lśniły dziwnym blaskiem, świadczącym o złości, a przydługie, ogniste kosmyki, falowały pod wpływem jego gwałtownych ruchów. Widząc go, niektórzy wstrzymali oddech, jednak ciężko było określić, czy to ze strachu przed chłopakiem, czy przez jego zjawiskowy wygląd. - No rusz się! Czy ja do ściany mówię?! - Wykrzyczał, kopiąc jednego z o wiele wyższych od siebie chłopaków, w tył kolan, przez co ten upadł z jękiem bólu na ustach, umożliwiając rudzielcowi, wejście na swoje plecy, z czego ten skorzystał, stając teraz twarzą w twarz z Dazaiem.

- No, no.. widzę, że ślimol zwiastujący destrukcje i zniszczenie, w końcu przypęłznął mnie ocalić przed fanami. - Stojący na równi z lazurowookim, drugoklasista nie mógł powstrzymać się od komentarza, mimo tego, iż był chłopakowi wdzięczny za ocalenie. Jednakże, owy ślimol okazał się bez jakiegokolwiek nastroju do żartów, dając wyższemu w twarz z otwartej dłoni, na tyle mocno, że zmusił Dazaia do obrócenia głowy w prawą stronę. Ten tylko jęknął z bólu i niezadowolenia, spoglądając na chłopaka kątem oka szybko posyłając mu cwaniacki uśmieszek, typowy dla niego. - Chuuya... wiesz, że nie lubię bólu. - Powiedział nagle głębokim głosem, z pewną drapieżnością oraz powagą, czym zaskoczył niemal wszystkich, a u miedzianowłosego doprowadził do poczucia minimalnej niepewności, lecz nie odgonił tym jego złości.

Ścieżki (Bungou Stray Dogs - School AU) //FanfictionWhere stories live. Discover now