4. Moment, gdy Atsushi poznaje nowych przyjaciół

1.3K 145 212
                                    

I wpada kolejny rozdział ^^

Miłego czytania 💜

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Zaraz miała nadejść, ta chwila, gdy spięty jasnowłosy, miał wyjść z budynku szkoły... Jednak, przewrócił się o próg i wylądował jak długi, twarzą na schody. Do tego przebiegł po jego plecach.. o zgrozo.. czarnowłosy emoś z jego klasy, trzymający dwa napoje gazowane w puszkach. Atsushi podniósł się dopiero po chwili, zdezorientowany, nie wiedząc co się właściwie stało. Ten dzień był dla niego beznadziejny, ale też miły, ciekawy i zaskakujący jednocześnie. Jeszcze tak chyba nigdy wcześniej nie było... przynajmniej sobie nie przypominał. Dopiero gdy się otrzepał z lekkiego kurzu, jaki mu się osadził przed chwilą na spodniach, ruszył dalej, niepewnie się rozglądając i zastanawiając, w którą stronę powinien pójść, aby dotrzeć na miejsce spotkania jak najpóźniej. Bał się tam iść, ale wiedział, że Dazai zapewne mu tego nie odpuści. Ostatecznie wybrał drogę przez szkolne boisko, jednak okazało się to błędem. Gdyby wybrał drogę przez krzaki, zapewne dotarł by na miejsce chwilę później. A tak? Ledwo wyjrzał zza rogu i niemalże znów wpadł na Dazaia, który akurat szedł skontrolować, czy najmłodszych już idzie.

- O, Atsushi-kun, właśnie miałem sprawdzić czy nie uciekłeś. Tylko ciebie brakuje, tak to wszyscy już są. - Czekoladowooki nie dał młodszemu dojść do słowa, tylko, gdy go dostrzegł, złapał go za nadgarstek i pociągnął w stronę swoich przyjaciół. Jasnooki pisnął zaskoczony, niemalże się potykając. - Przedstawię Ci wszystkich na szybko. - Oznajmił nagle Osamu, stając razem z chłopakiem kilka kroków od zagadanej grupy. Jak na razie nikt go niezauważył poza Dazaiem, co nawet ułatwiało, ale nie zmniejszało jego stresu. - Chuuyę już znasz. Tamten rudzielec obok niego to Tachihara, jest spoko tylko debil. Ten, który na niego krzyczy, to Kunikida, łatwo mu coś wmówić. Dalej na trawie siedzi Ranpo, jest geniuszem i uwielbia słodycze. Zapamiętaj to, dobrze radzę. Ten który się za nim chowa, to jego chłopak Poe. Jest mądry, ale cholernie nieśmiały. O, a Akutagawę już pewnie znasz. Chodzisz z nim do klasy. Stoi za pniem drzewa. - Wytłumaczył w skrócie, obejmując Nakajimę ramieniem. Ten słuchał go nieco spięty, z lekkim rumieńcem, co nie umknęło uwadze Dazaia. Jednak to zignorował. Wolał nie pytać, czym jego zawstydzenie było spowodowane. Bliskością czy raczej dość licznym towarzystwem, które dopiero po dłuższej chwili się zorientowało, iż najmłodszy przyszedł.

- Czyli to jest ten nasz nowy kolega, o którym wspomniał Ranpo! - Zawołał rozweselony Michizou, wiedząc, że dzięki temu ucieknie od wywodów Chuuyi i Doppo, jak to bez nauki nic w życiu nie osiągnie. Ogólnie Tachihara o tym przecież wiedział, jednak ni cholery się tym przejmował. Aktualnie jego jedynym zmartwieniem było to, czy wystarczy mu sake na domówkę, czy raczej powinien dokupić jeszcze kilka butelek, za pośrednictwem jakiegoś starszego kolegi. Ta... po co się przejmować swoją przyszłością? Lepiej się pożądnie schlać.

- T..tak, jestem Nakajima Atsushi i miło mi was wszystkich poznać. - Gdy pierwszak poczuł, że Dazai zabrał dłoń z jego ramienia, szybko się przywitał i skłonił z szacunkiem, co rudzielec wraz z blondynem odwzajemnili, a Ranpo tylko skinął głową, zajadając się prawdopodobnie ósmym batonikiem. Jeśli chodziło o resztę to... Poe był zbyt spanikowany, aby jakkolwiek się ruszyć, a Akutagawa po prosto jasnowłosego zignorował. Chuu tylko podszedł do niego z lekkim uśmiechem i w uspokajającym geście położył swoją dłoń na ramieniu Nakajimy. To w żaden sposób nastolatka nie uspokoiło, a co więcej, jeszcze bardziej się spioł. Jednak Nakahara nie wyglądał, jakby to zauważył lub wyczuł.

- To skoro się już wszyscy znamy, to przejdźmy do planowania mojej domówki. - Nagle z zapałem oznajmił miedzianowłosy z plastrem na nosie. Cieszył się, że grupa się powiększyła i mógł zrobił małą imprezę tylko w towarzystwie przyjaciół... oraz paru pięknych koleżanek ze szkoły, które miał zamiar zaprosić, lecz reszta nie musiała o tym wiedzieć. - Nakajima-san, liczę, że przyjdziesz. Poznasz nas lepiej, a my ciebie. - Posłał miły uśmiech w stronę, już powoli uspokajającego się, nowego kolegi. Michizou trajkotał jak najęty, ale dzięki temu przekonał do siebie strachliwego pierwszaka... i chwała mu za to, bo inaczej Atsushi nadal by się zastanawiał, co tak właściwie robi w tym gronie. - Ej, Akutagawa-san, weź ze sobą Gin. Niech się trochę zabawi z nami. A i niech weźmie koleżanki. - Rzucił w stronę opartego o drzewo szarookiego, który nadal trzymał w dłoniach napoje, lecz już otwarte. Jedna muszka należała do niego, a droga do Dazaia. Niestety jeszcze chwila, a rozgadany drugoklasista by z nich dostał w twarz, gdyby ciągnął temat o dziewczynie.

Ścieżki (Bungou Stray Dogs - School AU) //FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz