14. Obdzieranie kotów ze skóry

1K 130 311
                                    

Bawi mnie tytuł tego rozdział... skłania do refleksji "Co oni odjebią na tej domówce?".
Spokojnie, nic strasznego... chyba.

Miłego czytania 💜

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Chuuya będąc w ramionach Osamu, miał czas na przemyślenia. Zwłaszcza względem ich relacji. Wsłuchując się w dość szybkie bicie serca wyższego, myślał nad wszystkim. Już odpuścił sobie zadręczanie się, swoją winą. Ważniejsze było uczucie, które nie dawało mu spokoju. Miał mętlik w głowie... Jednak powoli układał swoje myśli. Powoli zdawał sobie sprawę, o co chodziło Ranpo i co miał na myśli Dazai. Wszystko układało się w logiczną całość. A dlaczego? Bo Chuuya myślał podobnie i miał niemal takie same podejście do sprawy. Też nie chciał całować Dazaia podczas gry, bo wtedy nie wziąłby tego na serio. Nakahara zrozumiał wszystko. Czekoladowooki okazywał mu uczucie niemal cały czas, a on był ślepy, wmawiając sobie, że to przecież nie może być prawda... Był idiotą. Cholernym idiotą. Jego ukochany, okazywał mu miłość cały czas drobnymi gestami. Jak tylko potrafił. W końcu to teraz zrozumiał, gdy był w jego ramionach. Gdy czuł wsparcie, mimo tego, że odczuwał je już dużo wcześniej... dopiero zdał sobie sprawę ze wszystkiego co między nimi było, ale to nie był czas ani miejsce, aby o tym porozmawiać. Przecież nie będą rozmawiać o uczuciach w łazience, w domu Tachihary, na imprezie. Zwłaszcza, że byli beznadziejny w rozmawianiu o tych sprawach, co było doskonale widać.

- Może już wrócimy do reszty? - Cicho zapytał, delikatnie zarumieniony lazurowooki, mocniej oplatające młodszego w pasie, nie chcąc aby ten go puścił. Poczucie bliskości z Osamu było przyjemne, ale i tak wiedział, że prędzej czy później będzie musiał go puścić. Jednak wolał odwlec ten moment, lecz mimo to dopytywał, kiedy wrócą do salonu przyjaciela.

- Jeszcze nie. - Odpowiedział mu krótko, nadal z delikatnością składając pocałunki na jego czole. Najchętniej by zszedł nieco niżej... gdzieś w okolicie poniżej nosa niższego, ale powstrzymywał się od tego, jak tylko mógł, aby nie spłoszyć starszego. - Chcę jeszcze tak chwilę zostać... jest przyjemnie. Mimo tego, że stoimi na dywaniku w łazience. - Powiedział z lekką melancholią w głosie, cicho chichocząc na swoje ostatnie słowa.

- Długo tu jeszcze będziecie? Muszę skorzystać... - Przez uchylone drzwi, do środka zajrzał Mark z klasy Allana. Cholera wie, kto go tu zaprosił, ale cóż... był. I to lekko wstawiony, bo chodził z, do połowy dopitą, butelką po sake z którą chwilami rozmawiał.

- Już wychodzimy... - Rzucił zrezygnowany Osamu. Naprawdę, najchętniej by został z Chuuyą w cichym miejscu, takim jakim była łazienka. Zwłaszcza, że była zadbana i unosił się w niej przyjemny zapach kwiatów... który najpewniej się zmieni po wizycie Twain'a. - Chodźmy, Chuu. - Ciemnooki nie miał zamiaru go puszczać. Dlatego tylko objął go nieco ściślej w pasie i wyniósł z łazienki, powoli wracając do towarzystwa w salonie.

Zabawa trwała dalej, a wygłupy nie miały końca. Mimo wcześniejszej sytuacji, Atsushi też wydawał się dobrze bawić. W butelkę przestali grać, nie chcąc, aby sytuacja się powtórzyła. Było dobrze, a według Dazaia jeszcze lepiej, kiedy kilka kolejnych osób odpadło... a bardziej padło. Swoją drogą, mimo iż tyle osób piło niewyobrażalne ilości taniego alkoholu, ich grupa pozostawała niemal trzeźwa. Jedynym wyjątkiem był Tachihara, ale to go nie wykluczało aż tak. Chuuya nie pił prawie nic. Gospodarz nie kupił mu jego ulubionego trunku, a sam rudzielec zapomniał go zabrać z domu. Taniej lury pić nie miał najmniejszego zamiaru. Czasem popijał whisky Osamu, ale to nie był szczyt jego marzeń. Ranpo popijał tylko słodkie oranżady. Jedynie Poe i Kinikida wypili po kieliszku sake razem z Ryuunosuke. Co do Nakajimy... On pił sok pomarańczowy i był zadowolony.

Ścieżki (Bungou Stray Dogs - School AU) //FanfictionWhere stories live. Discover now