21. Shūji Tsushima już nie żyje...

1K 115 319
                                    

Oj Osamu tu nie będzie w dobrym stanie~

Koniecznie mi potem dajcie znać, co myślicie o rozdziale ^^

Miłego czytania 💜

(Mam jeszcze coś ważnego na końcu rozdziału)

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Atsushi usiadł na łóżku, posyłając delikatny uśmiech przyjaciołom. Czuł się już lepiej. Z nosa nie leciała mu krew, a głowa go już nie bolała, mimo iż leki przestały już działać. Popatrzył po twarzach wszystkich. Michizou wydał mu się zdenerwowany sytuacją. Wyglądało na to, że się przejął omdleniem jasnowłosego, ale powoli to z niego schodziło. Stojący pod ścianą Doppo tylko posłał młodszemu przyjacielowi delikatny uśmiech, mówiący o tym, że cieszy się, iż nic mu nie jest. Akutagawa, który stał między nim a wtulonym i przysypiającym Nakaharą, był po prostu znudzony oraz zrezygnowany. Zdawał sobie sprawę, że będzie musiał przeprosić Nakajimę za to co zrobił. Jednak nie miał na to szczególnej ochoty. Kolorowe spojrzenie pierwszaka, ostatecznie zatrzymało się na przystojnej twarzy Dazaia, która teraz pozostawała jakby zamyślona. Czekoladowooki wpatrywał się w coś za oknem. Ciężko było określić co to dokładnie było. Białe chmury na niebie, czy kwitnące drzewa sakury...

- Dazai-san... czy wszystko dobrze? - Atsushi zamrugał kilkukrotnie nieco zaniepokojony stanem chłopaka. Wydawał mu się taki... odcięty od rzeczywistości. Jakby stracił kontakt i bujał gdzieś w obłokach.

- Nie martw się, Atsushi. Dazai po prostu zdał sobie sprawę, że będzie musiał podziękować ojcu za to, że do ciebie przyjechał. Myśli teraz, jak to zrobić. - Zachichotał cicho rudzielec, wtulony w bok wyższego. Osamu gładził delikatnie palcami jego plecy, nadal wpatrzony w przestrzeń za oknem. - Będzie mu dziękował pierwszy raz od kilku lat. - Dodał, zaraz dłonią przejeżdżając po klatce piersiowej wyższego, na co ten tylko na niego zerknął, wracając do rzeczywistości i cmokając go w czubek głowy z czułością.

- Och... rozumiem, więc jego stan to moja wina... - Powiedział cicho nieco smutnym tonem, Nakajima. Szczerze nie wiedział czy to źle czy dobrze. Odebrał to jednak bardziej jako coś złego, patrząc na postawę czekoladowookiego.

- Ej, ale to dobrze. Ta mumia musi się nauczyć słów takich jak "dziękuję" i "przepraszam". Nie wiem czy wiesz, ale w grupie się śmiejemy, że to cud, kiedy ich użyje. Więc spokojnie, dzieciaku. - Odezwał się nieco rozbawiony okularnik, zaraz podchodząc do pierwszaka, aby usiąść z gracją na jego łóżku. Gdy już to zrobił, poklepał go po ramieniu, chcąc mu dać tym znak, aby się nie przejmował. - Dazai, kiedy jeszcze był ze swoimi rodzicami, był zmuszany do przeprosin nawet za to, że oddychał oraz do dziękowania za życie, którego nienawidził. Odbiło się to na nim... - Doppo chciał kontynuować, jednak Osamu mu przerwał dość głośnym chrząknięciem.

- Musisz opowiadać moją przeszłość, Kunikida-kun? Może jeszcze powiedz o tym jak bardzo nienawidzę swojej rodziny? Albo o tym, jak zmieniłem imię i nazwisko, aby zacząć od nowa, bez ich piętn? Nie przypominaj mi o tych śmieciach, bo aż się rzygać chce. - Ciemnowłosy warknął ze złością na przyjaciela. Doppo nie miał prawa opowiadać o jego przeszłości, o której dowiedział się zupełnie przypadkiem, gdy Osamu rozmawiał o niej z Chuuyą i Ranpo. Blondyn zamilkł. Nie bał się Dazaia jakoś szczególnie, jednak uznał, że ciemnooki miał rację. Niepowinien był się rozpędzać w tłumaczeniach.

- Zaraz... czyli tak naprawdę nie nazywasz się Dazai Osamu? - Nakajima się zaskoczył... a nawet zszokował. Niespodziewał się takiej informacji. Przez nią zdał sobie sprawę, jak niewiele wiedział o drugoklasiście... a chciał się dowiedzieć.

Ścieżki (Bungou Stray Dogs - School AU) //FanfictionWhere stories live. Discover now