Rozdział 52 - Przyjęcie

116 12 5
                                    

* Japoński rok akademicki zwykle trwa od kwietnia do marca. Są zazwyczaj dwa semestry: pierwszy od kwietnia do września i drugi od od października do marca. Przerwa letnia jest zazwyczaj pod koniec lipca do końca sierpnia

POV MINAKO

Jak uprzedziła Haruka 27 czerwca dom Sailor Outers został pusty. Do urodzin Usagi pozostały tylko 3 dni a chciałam, aby to przyjęcie było najlepszym w jej życiu. Choć Usagi się do tego nie przyznawała to wiedziałam, że tęskni za Seiyą. Pewnie odliczała dni do jego przybycia licząc, że urodziny spędzi właśnie z nim. Cóż, będzie musiała zadowolić się naszym towarzystwem.
Wyszłam z ostatnich zajęć i pobiegłam na parking w poszukiwaniu reszty. Razem z Yatenem, Taikim i Ami jechaliśmy dziś na zakupy. I choć głupio mi było odrzucić zaproszenie Usagi na ciasto w Crown to robiłam to dla niej.

POV USAGI

Spojrzałam na kalendarz i westchnęłam cicho. Choć jutro będę miała urodziny to nie czułam się w nastroju do świętowania. W tym tygodniu wszystko szło nie tak.
Najpierw dowiedziałam się, że Seiya wróci dopiero za kilka tygodni. Później dziewczyny zaczęły mieć dla mnie coraz mniej czasu. Haruka i Michiru wyjechały na wyścigi, Setsuna miała jakąś konferencję za granicą, Minako chodziła na zajęcia ze śpiewu, Ami miała korepetycje, Makoto była zajęta pomaganiem Motokiemu, Rei miała obowiązki w świątyni a bracia Kou... Cóż, choć ich uwielbiałam to wiedziałam, że nie widujemy się sami. Dlatego nawet nie próbowałam do nich dzwonić. Mieli własne studia, dziewczyny i obowiązki jako muzycy.
Westchnęłam i usłyszałam śmiech Hotaru. Tak, tylko z nią się widywałam. Jeśli można to tak nazwać. Pod nieobecność Haruki i Michiru Młoda Czarodziejka zatrzymała się u nas. Na te wieści oczy mojego brata aż zaświeciły się ze szczęścia. I choć zapraszali mnie na wspólne wyjścia, maratony filmowe i gry to starałam się dawać im jak najwięcej przestrzeni. Wiedziałam, że pod czujnym okiem Haruki ich spotkania po szkole nie należą do najłatwiejszych.
Spojrzałam na zegarek. Choć dochodziła dopiero 19 postanowiłam wziąść prysznic i położyć się do łóżka. Przynajmniej jutro nie zaśpię na zajęcia...

POV HOTARU

Zajrzałam do pokoju księżniczki i zdziwiłam się widząc ją śpiącą o tak wczesnej porze. Serce ścisnęło mi się na samą myśl o jej smutnych oczach. Mimo moich wysiłków przez ostatnie dni zamykała się w pokoju. Wiedziałam, że była smutna. Dlatego tym bardziej miałam nadzieję, że jutro wszystko się uda.

POV USAGI

Nie sądziłam, że zajęcia mogą dłużyć się jeszcze bardziej niż zwykle. Dziś jednak ciągnęły się w nieskończoność.  Na szczęście wracałam już do domu. Z nadzieją pomyślałam o cieście jakie moja mama na pewno przygotowała z okazji moich urodzin. Odruchowo spojrzałam na swój komunikator. Choć od dawna nie pojawił się wróg, to komunikator był nieodłączną częścią naszego życia. Niestety w ostatnich dniach czaty z dziewczynami były praktycznie puste. Znów były zajęte. Rozumiałam to. W końcu sama chciałam, aby żyły własnym życiem, a nie skupiały się na pilnowaniu mnie. Tego chciałam prawda?
- Mamo już jestem! - krzyknęłam od progu.
- Mamo?! - powtórzyłam nie słysząc odpowiedzi. Weszłam do kuchni i zauważyłam kartkę na lodówce zapisaną pismem mojej mamy.
"Kumiko zachorowała. Poszłam jej pomóc. Wrócę późno. Tata będzie dopiero na kolację. Zamówcie sobie pizze. Kocham Was. Mama"
Westchnęłam. Czy akurat dziś jedna z sąsiadek musiała zachorować? I choć wiedziałam, że nie powinnam tak myśleć to byłam zła na Kumiko-san.
Sprawdziłam godzinę zastanawiając się o której wróci mój brat. Czy nie powinien już być w domu? A może to dziś ma trening? Szczerze mówiąc nie wiedziałam. Poszłam więc do mojego pokoju i rzuciłam się na łóżko. Złapałam za komunikator chcąc zapytać dziewczyny, czy dziś się spotkamy. Zrezygnowałam jednak i wtuliłam głowę w poduszkę. Może lepiej pójdę spać.

- Usagi-chan - usłyszałam cichy głos i próbowałam zrozumieć skąd dochodzi - Usagi-chan.
Otworzyłam oczy i zobaczyłam Hotaru nachylającą się nade mną.
- Tak? - spytałam próbując sobie przypomnieć gdzie jestem i co się dzieje.
- Usagi-chan muszę jechać do domu po moją pracę z malarstwa - powiedziała Hotaru - a Shingo jest na treningu i wróci późno. Pojechałabyś ze mną?
Zdezorientowana usiadłam na łóżku i przetwarzała to, co powiedziała Hotaru. Nie wiedziałam czy mam ochotę dziś wychodzić.
- Proszę Usagi-chan - nalegała jednak nastolatka - ten obraz jest duży i sama nie dam rady.
- Jasne - westchnęłam zrezygnowana - tylko ubiorę buty.
- Chyba nie chcesz iść w tym wygniecionym mundurku prawda Usagi-chan? - zaśmiałam się Hotaru a ja przejrzałam się w lustrze. Rzeczywiście nie wyglądałam najlepiej.
- Masz rację - przyznałam - poczekaj chwile zaraz w coś się przebiorę.
- Tutaj masz jakąś sukienkę - powiedziała Tomoe wskazując na ubranie przewieszone na oparciu krzesła. Zamrugałam powiekami starając się przypomnieć jakim cudem sukienka się tam znalazła.
- Ktoś chyba nadal jest roztrzepany - zaśmiała się Hotaru - poczekam na dole!

Po wyjściu Hotaru przebrałam się w sukienkę i delikatnie poprawiłam włosy. Nie chciałam, aby mijający mnie ludzie widzieli we mnie chodzące nieszczęście. Przybrałam jeden z moich sztucznych uśmiechów i ruszyłam z Hotaru w stronę domu Sailor Outers.

Po pół godzinie byłyśmy już u progu domu zewnetrznych strażniczek. Po raz kolejny spojrzałam na komunikator licząc, że gdy spałam pojawiła się jakaś wiadomość. Niestety czat był pusty.
Jesteś już za stara na świętowanie urodzin! Zganiłam się w duchu i ruszyłam za Hotaru, aby pomóc jej z pracą z malarstwa.
Nigdy wcześniej nie widziałam żeby ten wielki dom był tak cichy i pusty. I cholernie ciemny!
Choć prawda jest taka, że nigdy nie byłam tu pod nieobecność dziewczyn. Hotaru złapała mnie za rękę i pociągnęła za sobą. No tak, ona pewnie zna ten dom na pamięć.
Skupiłam się na ostrożnym stawianiu kroków, gdy nagle coś usłyszałam. Jakby szmer lub skrzypnięcie. Instynktownie ścisnęłam mocniej rękę Hotaru, gdy nagle moje oczy oślepiło światło.
- Niespodzianka! - usłyszałam krzyki otaczające mnie z każdej strony.
Rozejrzałam się zdezorientowana a z moich oczu popłynęły łzy. Z każdej strony unosiły się balony a na ścianie widniał wielki napis "happy birthday Usagi". Zobaczyłam Minako z Yatenem i Ami trzymającą Taikiego za rękę. Obok była Rei przytulona do Yuuchiroo i machający do mnie Shingo. Odwróciłam się by spojrzeć na drugą stronę salonu gdzie, obok stołu uginającego się od jedzenia, stali szeroko uśmiechnięci Motoki oraz Mako. A koło nich... Tam była moja mama i tata!
Szczęśliwa rzuciłam się w ich stronę. Nie wiem ile czasu minęło zanim uściskałam wszystkich dziękując za niespodziankę. Każdy z obecnych złożył mi życzenia. Dostałam nawet prezenty! I gdy uporałam się z otwarciem wszystkich paczek Yaten podszedł do mnie z kolejną.
- Masz dla mnie drugi prezent? - spytałam obserwując kwadratowe pudełko owinięte niebieskim papierem i przewiązane srebrną wstążką.
- To nie ode mnie - powiedział Yaten puszczając do mnie oczko - przywiozłem ten prezen z DOMU.
Zamrugałam zdezorientowana analizując słowa muzyka. Zrozumiałam jednak, że przy moich rodzicach wymienienie nazwy obcej planety nie jest na miejscu. Ale jeżeli ten prezent pochodzi z Kinmoku to...
- Seiya - szepnęłam przykładając dłonie do ust.
- Tak - potwierdził Yaten i odchrząknął - wszystkie najlepszego Króliczku.
Na dźwięk głosu Yatena imitującego arogancki sposób mówienia jego brata wszyscy buchneli śmiechem. Ja jednak skupiłam się na prezencie. Wyciągnęłam dłoń i przyjęłam podarek od Yatena.

Szukając siebieWhere stories live. Discover now