Rozdział 26 - Spotkanie 1

120 11 4
                                    

POV MINAKO

Zajęcia powoli zbliżały się do końca. Nigdy szkoła tak mi się nie dłużyła. Nie mogłam usiedzieć na swoim miejscu. Byłam zdenerwowana a tysiące myśli krążyło w mojej głowie.
Ok. Muszę być szczera. Tysiące myśli o jednej osobie krążyło mi w głowie. Czy przybędzie? Czy się zmienił? Czy wszystko u niego w porządku? Czy mnie pamięta? Czy nadal będzie dla mnie niemiły? A może jest z kimś w związku? A może... I tak cały dzień. Im bardziej próbowałam wyrzucić go z głowy, tym mocniej trzymał się moich myśli.
Yaten Kou... Dlaczego siedzisz mi w głowie?!
- Wszystko w porządku Mina-chan? - zapytała mnie Ami.
- Hai! - odrzekłam z największym uśmiechem jaki mogłam przywołać.
- Denerwujesz się? - Ami chyba nie dała się nabrać - Martwisz się spotkaniem z Yaten-kun?
- Ehhh, wiesz, zawsze był dla mnie wredny, a ja już jestem wystarczająco smutna z powodu Usagi-chan - powiedziałam i spojrzałam w bok. Nie okłamałam Ami, ale też nie powiedziałam jej całej prawdy. Nadal zależało mi na Yatenie i bałam się tego spotkania. Bałam się, że moje serce pęknie z bólu jeśli coś pójdzie nie tak. Jeśli będzie dla mnie niegrzeczny albo przedstawi nam swoją dziewczynę. Bo choć wiedziałam, że mnie nie kocha i że nigdy nie będziemy razem, to do tej pory mogłam marzyć. Bałam się, że dziś moje marzenia brutalnie zderzą się z rzeczywistością.
Szłam z Ami niemal automatycznie. Jak robot.
- Też się stresuje - westchnęła w końcu Ami - ale pamiętaj, że gdybyś chciała kiedykolwiek porozmawiać to jestem tu dla Ciebie.
Spojrzałam na Ami, która uśmiechnęła się do mnie pocieszająco.
- Dalej idę w tą stronę, do zobaczenia później - powiedziała Ami i skręciła w kierunku swojego domu.
Pożegnałam się z nią i zmieniłam kurs. Postanowiłam najpierw pójść do parku.

POV SAILOR STAR HEALER

Zbliżaliśmy się już do Ziemi. Moc, której udzieliła nam Kakyuu-hime była bardzo przydatna. Pozwoliło nam to znacząco skrócić czas podróży.  Obserwowałam moje siostry. Maker wydawała się skupiona i opanowana. Choć myślę, że zastanawiała się dlaczego to akurat jej pomoc jest potrzebna. Ciekawe czy myśli o Mizuno?
I oczywiście Faighter. Ona nigdy nie była dobra w ukrywaniu swoich uczuć. Teraz też mogłam w niej czytać jak w otwartej księdze. Niepewność, zdenerwowanie, obawy... Ale też miłość i nadzieję na spotkanie z tym zającem. Głupia nadal ją kocha, choć od początku wiedziała, że zając jest w związku.
Choć tyle zawdzięczamy Sailor Moon to jestem wściekła na Usagi! Przez nią Fighter tak bardzo cierpi. A choć uwielbiam ją drażnić, wkurzać i denerwować, to boli mnie gdy widzę jej smutek.
Już ja wygarnę tej dziewczynie jak tylko przyjedziemy!
Znaczy najpierw porozmawiam z Miną. Ciekawe co tam u niej?
Moje rozmyślanie przerwał widok Neptuna i Urana. Zaraz będziemy na Ziemi i spotkamy się z dziewczynami.
I pewnie z tym nadętym księciem. Biedna Fighter...
Wylądowaliśmy w Juban w parku nr 10.
- Nareszcie! Jestem wykończona! - powiedziała Sailor Uran przybierając postać Haruki.
- Na szczęście jesteśmy już w domu - dopowiedziała Michiru.
- Gdzie teraz? - zapytał Taiki.
Też byłem ciekawy i nadstawiłem uszu.
- Dziewczyny powinny zaraz tu być - powiedziała Michiru - na pewno Rei-chan obserwowała ogień, aby wiedzieć kiedy przybędziemy.
- Jak zawsze masz rację Michiru-san - usłyszeliśmy głos za plecami. Gdy się odwróciłem zauważyłem, że była to Rei. Obok niej była Mako, Ami i Hotaru(?). Ta druga zarumieniła się zerkając na mojego brata. I choć miałem chęć zobaczenia minę Taikiego to wzrokiem szukałem czerwonej kokardy.
W końcu zza pleców Mako dostrzegłem połysk złotych włosów. Wiedziałem że to ona!
Już nie mogłem doczekać się tego piskliwego YATEN-KUUUNNN. Może nawet rzuci mi się na szyję lub uwiesi na ramieniu?
- Cześć... - usłyszałem cichy głos Miny.
Nie brzmiał jak zawsze, nie był słodki i radosny. Raczej przygaszony.
Zrobiłem dwa kroki do przodu. Tak bardzo chciałem ją zobaczy. Ale to, co ujrzałem nie było tym, czego się spodziewałem.
Bo choć Minako wyglądała jak zwykle pięknie w swojej czerwonej kokardzie to jej aura była jakby przygaszona a jej oczy... No cóż, jej oczy były smutne. Jestem tego pewien...

Szukając siebieWhere stories live. Discover now