Rozdział 28 - Początek Współpracy

128 11 12
                                    

POV MAMORU

Wstałem z łóżka i spojrzałem na zegar. Wskazywał 2:40 w nocy. Poszedłem do kuchni i nalałem sobie szklankę wody.
Jak mogłem być taki głupi - powiedziałem sam do siebie i wyjrzałem przez okno. Szukałem blasku księżyca ale nie przebijał się przez chmury.
Miałem wyrzuty sumienia. Nie wiem dlaczego zachowywałem się w ten sposób. Tym bardziej z Usako.
Nie wiem dlaczego nie poświęciłem jej należytej uwagi, dlaczego jej nie wysłuchałem i byłem takim egoistą. Byłem zły na siebie. Na swoje zachowanie. Wiem, że to nie byłem prawdziwy ja.
Czy to narzucona wizja przyszłości mnie tak przestraszyła? Czy to obawa przed tym, że nie będę mógł być prawdziwym Mamoru Chibą. Czy to strach? A może zwątpienie?
Bo Usako też wątpiła. Wiem o tym. Więc może lepiej, aby miała możliwość wyboru swojej drogi przed przymusem bycia ze mną? Czy chciałem ją odepchnąć, aby móc się przekonać czy naprawdę mnie kocha? Bo choć udawałem, że tego nie widzę to wiem, że tęskniła za tą gwiazdą...
Kochałem Usako ale czy byłem zakochany?
Chyba oboje mieliśmy dużo do przemyślenia.
I choć po wybuchu Usako i naszym zerwaniu chciałem odwołać staż to wiedziałem, że muszę opuścić Tokio. Wiedziałem, że muszę uciec, inaczej Sailor Scouts naciskaliby na nas oboje. Chciałem dać Usako przestrzeń i wolność, by odnalazła szczęście. Nie chciałem zamknąć jej w klatce.
I zrobiłem dobrze. Upewniłem się, gdy zadzwoniła Tenoh. Na pewno zrobiłaby wszystko, by zmusić Usako do bycia ze mną. Dziwiłem się tylko, że uciekła się do tak wstrętnego kłamstwa. Mam jednak nadzieję, że po moim przemówieniu odpuściła Usako.
Spojrzałem na zegar, który miałem w kuchni. Pozostawiłem go ustawionego na godzinę w Tokio. W Japonii dochodziła 16. Złapałem za telefon i postanowiłem zadzwonić do Rei. Muszę dowiedzieć się, jak radzi sobie Usako.

POV SEIYA

Moje serce pękło. To nie mogła być prawda. To musiał być okrutny żart jej strażników. Na pewno zaraz Króliczek przyjdzie i uśmiechnie się słodko. Bo nic jej nie jest! Nic jej nie jest!
- Nic jej nie jest! - nie wiem ile razy powtórzyłem to w myślach, a ile na głos. Czułem ciepłe dłonie Minako gładzące mnie po plecach. Koło niej siedział Yaten.
Na sofie?
Rozejrzałem się zdezorientowany po pomieszczeniu. Przecież byliśmy w parku? Od kiedy jesteśmy w czyimś domu? Jak się tu znalazłem?
Byłem zdezorientowany. Miałem wrażenie jakby czarna dziura pochłonęła mnie na pewien czas. Teraz jednak musiałem się obudzić.
- Króliczkowi nic nie jest - powiedziałem tym razem świadomie - znajdziemy ją!
- Chyba pierwszy raz w życiu powiedziałeś coś, z czym mogę się zgodzić - usłyszałem głos Tenoh i zobaczyłem jak wchodzi do pokoju razem z Michiru.
Rozejrzałem się po pomieszczeniu. Na ścianie wisiało zdjęcie małej dziewczynki. Od razu rozpoznałem w niej Minako. A więc to jej dom. Rozglądałem się dalej i napotkałem spojrzenie Makoto, która siedziała przy stoliku. Na kanapie obok mnie był Yaten z Minako. Gdyby nie okoliczności nie omieszkałbym ponaśmiewać się z Krasnoluda i bliskości jego i Wenus. Dalej zauważyłem dziwną tablicę zapisaną ładnym charakterem pisma.
Podszedłem do niej i zacząłem czytać. To były bardziej hasła niż zdania. Kioto, Ginzuishou, zerwanie, kłótnia, ucieczka? przyszłość? Nie rozumiałem znaczenia tych słów ale wtedy mój wzrok padł na napis "Taiki Kou". A więc to notatki dotyczące zaginięcia Króliczka.
- Wprowadźcie nas w sytuację - powiedziałem twardo - i po co potrzebny Wam Taiki? Dlaczego to jego pomocy szukacie, a nie mojej czy Yatena?
- Bo nie wszystko kręci się wokół Ciebie Kou - warknęła Tenoh.
- Spokojnie - tym razem to Michiru włączyła się do rozmowy - musimy się opanować. Współpracując osiągniemy lepsze efekty niż w pojedynkę. A tylko to się teraz liczy, prawda?
- Tak - Przytaknęliśmy zgodnie z Haruką. Dobro Króliczka było chyba jedynym, co mogło połączyć mnie z Uranem.
- Co oznaczają te napisy? - spytałem - Co się stało? Był nowy wróg? Zaatakował Was? I co znaczą te napisy - wskazałem na tablicę.
- Spokojnie Seiya-kun - przemówiła Ami - powinniśmy usiąść i opowiedzieć Wam wszystko od początku.
- Powiemy im tylko tyle, ile jest konieczne - przemówiła Haruka - nic więcej.
- Nie zgadzam się - odpowiedziała Makoto, zdziwiła mnie pewność z jaką to powiedziała - koniec tajemnic i sekretów. Nie sprowadziliśmy ich tu po to, żeby ukrywać przed nimi fakty, ale żeby pomogli nam odnaleźć Usagi-chan.
- Mako-chan ma rację - powiedziała Rei - i choć jestem wściekła na Usagi-baka to musimy zrobić wszystko, aby ochronić nasza księżniczkę... I przyjaciółkę. Moim zdaniem powinniśmy wtajemniczyć ich we wszystko.
- Zatem nie traćcie czasu i przejdźcie do rzeczy - powiedział Yaten swoim wiecznie zgryźliwym tonem - chyba, że musicie poczekać jak ten "mości książę z zaczarowanego ogrodu" przyjdzie i wyda stosowne zezwolenie.
Choć mój młodszy brat, zarówno jako Yaten jak i Healer, był ciężki do współżycia, to kochałem go za takie chwile.
- Chiba nie jest nam do niczego potrzebny - warknęła Tenoh. Zdziwiłem się słysząc u niej ten ton w stosunku do narzeczonego Króliczka. Zresztą nie tylko ja, widziałem jak Yaten i Taiki skierowali na nią pytające spojrzenia.
- Usagi-chan zerwała z Mamoru-san krótko przed zaginięciem - po chwili napięcia przemówiła Ami - a on wyjechał do Bostonu na staż.
Chciałem o coś zapytać, prosić o wyjaśnienia ale głos uwiązł mi w gardle. Co tu się wydarzyło?
- Usiądź Seiya-kun - powiedziała Mina i poklepała miejsce koło siebie - to chwilę potrwa.
Zrobiłem co kazała i słyszałem jak mówi. Opowiedziała mi o zerwaniu Króliczka i Chiby, o rozmowie (a raczej kłótni) z dziewczynami i o nie pojawieniu się Króliczka w szkole. A także o braku wujka w Kioto.
Słuchałem w zdumieniu a mój wzrok obserwował wieczorne niebo za oknem. Nawet nie zauważyłem kiedy zrobiło się późno.
- Poczekaj - powiedziałem w zamyśleniu - nie do końca wszystko rozumiem i mam wrażenie, że coś pomijacie ale..
- Ale co Kou? - warknęła Tenoh - nie umiesz słuchać w spokoju?
- Umiem Tenoh w przeciwieństwie do Ciebie - odpowiedziałem tym samy tonem - wiem, że macie przed nami tajemnice. I ok, to Wasz wybór i to Wy decydujecie czy powiecie nam wszystko. Stawką jest oczywiście TYLKO życie Króliczka więc rzeczywiście, warto trzymać tajemnice.
- To nie tak Seiya-san - powiedziała Michiru - po prostu życie naszej Księżniczki jest dość... Skomplikowane. To będzie długa historia. Powinniście się wyspać a jutro, gdy dziewczyny będą w szkole zapraszamy do nas. Ja, Haru i Luna opowiemy Wam wszystko.
- Co?! - Tenoh ze zdziwieniem spojrzała na swoją partnerkę.
- Michiru-san ma rację, tak trzeba- powiedziała Minako - Gwiazdy muszą wiedzieć. Szczególnie Taiki-kun jeśli ma nam pomóc TO USTALIĆ.
Widziałem, że Uran nie jest zadowola z przebiegu rozmowy ale skinęła głową. Widać musiała być zdesperowana, gdy zgada się na dopuszczenie nas do sekretów jej Księżniczki.
- Ok, więc jutro wyjaśnicie nam co ukrywacie, ale - kontynuowałem moją wcześniejszą wypowiedź - ale mam wrażenie, że Króliczek nie wie, że jej szukacie. Po tym, co jej powiedziałyście zapewne czuje się smutna, opuszczona i samotna.
Widziałem jak dziewczyny analizują moje słowa. Mina przyłożyła ręce do serca, Ami oparła głowę na rękach, Mako zakryła usta jakby chciała uniknąć krzyku. Widziałem jak Rei odwraca się do okna a Haruka spuszcza wzrok.
- My... - zaczęła Michiru.
- Nie pomyślałyście - odpowiedziałem wściekle - chłopaki idziemy. Mamy sporo spraw do załatwienia.
- Co zamierzasz Kou? - spytała Tenoh.
- Dowiecie się jutro - warknąłem - widzimy się u Was Michiru-san.
Powiedziałem i wyszedłem w towarzystwie braci. Już na ulicy Taiki zapytał mnie co planuję.
- Znajdę Króliczka, jeszcze nie wiem jak ale ją znajdę - odparłem - ale na początek dam jej nadzieję...

Szukając siebieWhere stories live. Discover now