Rozdział 27 - Spotkanie 2

129 10 12
                                    

POV YATEN

- Minako? - westchnęłem bardziej do siebie niż do niej.
- A gdzie Króliczek? - usłyszałem głos mojego brata.
To prawda, nie widzę zająca.
- Pewnie jak zwykle się spóźni - próbowałem rozśmieszyć mojego brata. Tak naprawdę bałem się, że zaraz Usagi wejdzie trzymając się za ręce z Chibą, czy jak mu tam - Wątpię by ta dziewczyna bardzo się zmieniła.
- Seiya... - usłyszałem głos Minako.
Co?! Ze mną się nie przywitała a za to woli mojego brata?
Patrzyłem zdezorientowana jak Minako zbliża się do Seiyi. Podeszła do niego i.... Cholera czemu ona przytula jego a nie mnie!
- Cześć Mina - odezwał się Seiya delikatnie odsuwając od uścisku - Gdzie Króliczek? Spotka się z nami w domu?
- Może porazmawiamy u Minako-chan - zasugerowała Ami.
- Co przed nami ukrywacie? - wściekł się Seiya - Gdzie jest Króliczek? Gdzie ona jest?
Spojrzałem na mojego brata. Widziałem jak był zdenerwowany.
Shimatta! Co tu się dzieje?
- Nie umiem Ci odpowiedzieć Seiya-kun - powiedziała Minako i podniosła wzrok. Byłem pewny, że widziałem w jej oczach łzy.
- Mina-chan czy to dlatego tu jesteśmy? Czy coś się jej stało? - Teraz już ja zaczynałem się martwić.
- Koneko-chan zaginęła - powiedziała Haruka - nie wiemy gdzie jest. Podejrzewamy, że ktoś ją porwał.
Gdy tylko usłyszałem te słowa instynktownie skierowałem się do mojego brata. Widziałem jak osuwa się na kolana a z jego oczu zaczynają płynąć łzy. Ten widok rozrywał mi serce.
Widziałem jak Minako go przytula i razem zaczynają płakać. Teraz rozumiem skąd ten smutek i zainteresowanie moim bratem.
I choć nie jestem czułym i słodkim facetem to ich ból przeszywał moje serce. W tym momencie postanowiłem zrobić wszystko aby im pomóc.
Znajdźmy tego Zająca!

POV USAGI

Ciąg dalszy wydarzeń z poniedziałku.

W rękach trzymałam zgniecioną karteczkę. Nie potrafiłam jej otworzyć. Wiedziałam, że na pozostałe osoby wydałam wyrok śmierci...
- Chcesz zobaczyć kogo wybrałaś? - zapytał mnie Kosaten.
- Nie, nie mogę. Bo wtedy wiem, że nie zobaczę pozostałych - powiedziałam drżącym głosem.
- A jeśli pozostali są bezpieczni? - gdy usłyszałam to pytanie moje serce na chwilę przestało bić.
- Nie skrzywdzisz ich? - zapytałam szeptem. Bałam się, że gdy zapytam głośniej, ta obietnica zniknie jak sen.
- Nie. Nie miałem takiego zamiaru.
- Więc po co to wszystko? - zapytałam zdziwiona.
- Z dwóch powodów droga Sailor Moon - powiedział powoli - po pierwsze chciałem przykuć Twoją uwagę.
- A po drugie? - nie mogłam zrozumieć skąd ten okrutny żart.
- Wyświadczyłem Ci przysługę - odparł Kosaten - postawiłem Cię na rozdrożu abyś mogła dokonać wyboru. Wydaje mi się, że taki wybór był Ci potrzebny. Bo jesteś za dobra i zawsze myślisz o innych.
Nie rozumiałam do czego zmierza ale słuchałam z zaciekawieniem.
- Mam pewność, że gdybyś dostała takie hipotetyczne zadanie nie umiałabyś wybrać. Założę się, że wymyśliłabyś taki plan, aby uratować wszystkich, np. na początek ratując Sailor Pluto i z pomocą wrót czasu zmianę przeszłości, czy mam rację? - zapytał Kosaten.
Byłam zaskoczona jego tokiem rozumowania. Jednocześnie miałam praktycznie pewność, że tak by było.
- Możliwe - szepnęłam - ale dlaczego chciałeś żebym to zrobiła?
- Bo potrzebuję Twojej pomocy - powiedział mężczyzna przede mną - to dla mnie bardzo ważne. Postanowiłem zatem dać Ci świadomość, kto jest ważny dla Ciebie. Bo ja też mam taką osobę, o którą chcę walczyć. Pomożesz mi?
- Jak mam Ci pomóc jeśli nawet nie wiem kim jesteś?! - zapytałam - a może okłamujesz mnie i moim przyjaciołom grozi niebezpieczeństwo?
- Mogę obiecać, że nie skrzywdzę ani Ciebie ani nikogo, kto jest Ci bliski.
- Jak mam Ci wierzyć? - choć czułam, że mówi prawdę to byłam sceptyczna.
- Dotrzymujesz obietnic? Bo ja tak - powiedział Kosaten - obiecuje Ci, że pokaże Ci swoją twarz. W zamian Ty obiecaj mi, że zanim cokolwiek powiesz wysłuchasz mojej prośby. Kiedy to zrobisz wybór będzie należał do Ciebie.
- Jaki to będzie wybór? - byłam ciekawa.
- Albo pomożesz mi i weźmiesz udział w mojej grze albo wyjdziesz stąd i zrobisz co tylko zechcesz.
- Ten ktoś jest dla Ciebie bardzo ważny prawda? - spytałam, bo byłam pewna, że nie robi się takich rzeczy dla byle kogo.
- Bardzo - odpowiedział - tak bardzo, że postanowiłem walczyć o ratunek. Sam nie dałem rady.
- Rozumiem - powiedziałam - ale nadal nie jestem pewna, czy mogę ufać Twojej obietnicy.
- Pod łóżkiem jest pudełko, zajrzyj do niego.
Gdy tylko to powiedział zajrzałam pod łóżko. Rzeczywiście było tam różowe pudełko. Z zaciekawieniem podniosłam wieczko i zajrzałam do środka.
- To moje! - byłam w szoku.
- Dlatego zawsze było przy Tobie - usłyszałam jego głos - czy teraz mnie wysłuchasz?
- Obiecuję - powiedziałam podnosząc dłoń do góry w geście przysięgi.
Gdy tylko to powiedziałam mój rozmówca zrzucił kaptur i zdjął maskę.
Byłam w szoku, gdy zobaczyłam jego twarz.
- To Ty???

Szukając siebieWhere stories live. Discover now