Rozdział 24 - Kinmoku

131 12 3
                                    

* hime - księżniczka

POV KAKYUU

Uwielbiałam podziwiać widok z mojego balkonu. Cieszyłam się z odbudowy mojej planety i pokoju we Wszechświecie. Po tym wszystkim co nas spotkało, po trudzie, łzach i bólu wreszcie przyszedł czas na szczęście.
Były dni, w których nie mogłam uwierzyć, że jest już po wszystkim. Patrzyłam na pola, lasy, domy i dziękowałam Sailor Moon za wszystko co dla nas zrobiła.
Po powrocie na Kinmoku nie mogliśmy wyjść ze zdziwienia. Planeta była praktycznie odbudowana. Wymagała trochę pracy ale zastaliśmy ją w o wiele lepszym stanie niż się spodziewaliśmy. Nie wiem czy sama Sailor Moon zdaje sobie sprawę, jak wiele uczyniła swoją mocą.
Zobaczyłam moje Gwiazdy udające się do miasteczka. Dziś mieli wieczór wolny od treningu. Bo choć panował pokój, to postawili sobie za cel zwiększyć swoje moce i wyszkolić nowych wojowników. Wiem, że bali się aby historia się nie powtórzyła.
Martwiło mnie to. Za ciężko pracowali. Nigdy wcześniej nie widziałam ich tak zdeterminowanych. Myślę jednak, że chęć przygotowania się na najgorsze, nie była jedynym powodem ich działań. Bo choć mi tego nie powiedzieli to znałam ich bardzo dobrze. I mimo ich starań widziałam smutek ich oczu. Wiedziałam, że tęsknią.
Cóż mogłam jednak zrobić. Mimo, iż pozwoliłam im wybrać swój los i dałam szansę do rezygnacji z funkcji moich strażników, to z niej nie skorzystali. Wiem, że choć poważnie traktowali swoje obowiązki to nie był jedyny powód. Myślę, że nie wierzyli że mogą być szczęśliwi. Szczególnie Sailor Fighter. Mój wrażliwy wojownik. To jego miłość była najmniej możliwa...
Moje rozmyślania przerwało przeczucie. Skupiłam się na moim Ognistym Krysztale i poprosiłam o wskazanie źródła mocy. Otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia lecz postanowiłam okazać im moje wsparcie. Przekazałam im moc, która przyspieszy ich podróż i doprowadzi je prosto do mnie.
- Straże! - wezwałam najbliższych członków ochrony pałacu.
- Tak Wasza Wysokość - ukłonił mi się młody strażnik.
- Udaj się do miasta i wezwij Sailor Starlights - poleciłam - przekaż im, że to pilne. Mają natychmiast wracać i przygotować się do podróży. Mam dla nich pilną misję.
- Wedle życzenia - odparł strażnik.
- I jeszcze jedno - dodałam - Jak się przygotują mają czekać na wezwanie. Oczekuję gości i nikt, nawet Sailor Starlights, nie może mi przeszkadzać. Poproś też kucharza o przyniesienie kolacji dla 3 osób do tej sali.
Strażnik skinął głową i udał się wypełniać polecenia.
Spojrzałam na horyzont a moje serce przepełniła trwoga. Czy coś się stało? Czy czas pokoju już się zakończył?

POV YATEN

Dziś w miasteczku odbywał się festiwal kwiatów. I choć uważałem, że kwiaty Kinmoku są najpiękniejsze w Galaktyce, to wcale nie miałem ochoty tam iść. Niestety mój głupi brat dalej płacze za swoim zającem więc razem z Taikim przegłosowaliśmy wyjście.
To była nasza zasada od dziecka, jak nie mogliśmy się na coś zgodzić to głosowaliśmy. Zasada numer dwa. Dlaczego numer dwa? Bo zasadą numer jeden było to, że zawsze będziemy się wspierać. Jak to mówią na Ziemi - jeden za wszystkich, wszyscy za jednego.
Zazwyczaj tym jednym byłem ja. Nie chciałem nigdzie chodzić a tych dwóch głupków mnie przegłosowywało. Jeden chciał się dobrze bawić a drugi uważał, że wszędzie można się czegoś nauczyć. Nie wiem co gorsze 🤦‍♀️
Niestety teraz to ja musiałem przejąć rolę tego rozrywkowego, bo gdybyśmy słuchali Seiyi musielibyśmy całe wieczory płakać za zającem i spółką. Jakby miało mi brakować tej piszczącej, hałaśliwej blondynki z czerwoną kokardą.
- Ała! - wrzasnąłem gdy poczułem uderzenie w plecy - jak myślisz co robisz? - krzyczałem na Seiyę. Przecież tylko on mógł mieć taki genialny pomysł.
- Zwracam Twoją uwagę zrzędo, bo znowu myślisz o swojej bogini miłości!
- Oszalałeś? Z dnia na dzień stajesz się głupszy! - krzyknąłem i nie omieszkałem oddać mu uderzenia prosto w głowę.
- Uspokójcie się dzieciaki - skarcił nas Taiki - nie walczcie. To nie przystoi strażnikom księżniczki.
- Ale ten głupek... - zacząłem ale nie dane było mi skończyć.
- Sailor Starlights! - usłyszałem krzyk za plecami.
No tak! Ledwo wyszliśmy z pałacu i już się ktoś przyczepił. Odwróciłem się z miną, która miała przekazać "odejdź albo pożałujesz" ale zdziwiłem się widząc bezpośredniego strażnika księżniczki.
- Kori-san nie powinieneś być teraz z księżniczką? To chyba Twoja zmiana - powiedział wściekły Seiya. Jako dowódca zawsze znał grafik wszystkich. To chyba jedyne co potrafił zapamiętać.
- Tak Seiya-san, to moja zmiana - odparł strażnik - jednak księżniczka wysłała mnie z pilną wiadomością.
Spojrzałem na strażnika i nadstawiłem uszu. Ze zdziwieniem słuchałem rozkazów Kakyuu-hime. W tym tygodniu nie była zaplanowana ani jedna zewnętrzna wizyta. Nie mieliśmy też w planach misji. Co się zmieniło od naszego wyjścia z pałacu? Czy coś się stało?
Spojrzałem na Seiyę i Taikiego i zobaczyłem w nich to samo zwątpienie. W pośpiechu ruszyliśmy do pałacu, aby wypełnić nasze zadania.
Co dla nas szykujesz Księżniczko?

POV SEIYA

Przybyliśmy do pałacu w ekspresowym tempie. Spakowaliśmy się i czekaliśmy na rozkazy. Chciałem pójść zobaczyć kogo gości Księżniczka ale bracia mnie powstrzymali. No cóż, taki był rozkaz.
- Nie było rozkazu żebyśmy siedzieli w pokojach - warknąłem do braci i czekałem na ich reakcję - idę do ogrodów przy komnatach Kakyuu-hime. Tego nam nie broniła.
Obserwowałem reakcję braci. Widziałem, że analizowali moje słowa.
- W sumie nie mieliśmy powiedziane, gdzie mamy czekać - poparł mnie Yaten.
- Przegłosowane - krzyknąłem i złapałem za mój bagaż. Był mały i mieścił tylko to, co najważniejsze.
Po wyjściu przemieniliśmy się w czarodziejki. Bo choć księżniczka nie miała nic przeciwko korzystaniu z naszej męskiej formy, to nie wiedzieliśmy co nas czeka.
Już jako Sailor Starlights udaliśmy się w stronę ogrodu. Od Księżniczki dzieliły nas praktycznie tylko drzwi. Czekaliśmy niecierpliwie a czas dłużył nam się jak nigdy dotąd. Aby jakoś przetrwać niepewność podziwiałem gwiazdy. Tej nocy świeciły pięknie. Ale choć było ich tak dużo to miałem poczucie, że każda jest samotna.
Moje rozmyślania przerwał dźwięk otwieranych drzwi a w nich ukazała się nasza księżniczka. Skłoniłyśmy się z wyrazem szacunku i czekałśmy by zobaczyć gości. Jednak Kakyuu była sama.
- Moje drogie Sailor Starlight - odezwała się Księżniczką Kakyuu - wezwałam Was, bo choć mi tego nie mówicie, to znam Was bardzo dobrze. W Waszych oczach widzę to, czego nie mówią Wasze usta.
Patrzyłyśmy na Księżniczkę bez zrozumienia.
- Jak już wiecie przyjęłam dziś gości - kontynuowała Kakyuu - jeśli tylko zechcecie możecie udać się wraz z nimi.
- Możemy? - zapytał Healer - To dlaczego kazałaś nam się już spakować Kakyuu-hime?
- Bo choć temu przeczysz Sailor Healer to wiem, co nosisz w swoim sercu. Domyślam się, że nie będziecie chciały tracić czasu. I choć nasi goście są zmęczeni podróżą to blask Ognistego Kryształu może Was wspomóc.
Miałam zaprotestować w użycie kryształu przez Księżniczkę, gdy zauważyłam, że strażnik wezwał gości. Moja ciekawość sięgnęła zenitu. Tym bardziej, że nasza Księżniczka wydawała się być pewna, że za chwilę ruszymy w drogę.
Zamarłam widząc dwie osoby, których najmniej spodziewałabym się w Kinmoku.
- Sailor Uran! Sailor Neptun! - przywitał się Maker - co Was sprowadza. Czy wszystko w porządku?
- Co z Króliczkiem? Czy coś jej grozi? - krzyczałem. Nie wiem jak i kiedy znalazłem się przed Haruką.
- Uspokój się Kou - warknęła.
- Spokojnie, nie są nam potrzebne nerwy - odezwała się Michiru - chciałyśmy Was prosić o pomoc. Kakyuu-hime zezwoliła na Wasze ewentualne wyjście. Decyzja należy oczywiście do Was.
- Ami-chan przydałaby się pomoc Taiki-san - powiedziała Tenoh w ramach wyjaśnienia - jednak jak stawiam nabyć Was można tylko w komplecie.
- Moje Gwiazdy decyzja należy do Was - zapewniła nas księżniczka.
- Kiedy ruszamy? - zapytałem w imieniu naszej trójki. Bo choć wszystko dawaliśmy pod głosowanie to tutaj nie było potrzebne. Nie wiedziałam co się dzieje ale byłam pewna, że rzucimy wszystko, by pomóc naszym ziemskim przyjaciółkom.

Szukając siebieWhere stories live. Discover now