Begining

14.7K 662 52
                                    

 Szkoła zawsze wydawała mi się dobrym miejscem, pomimo tego co mówiły moje koleżanki. Lubiłam do niej chodzić i spotykać się z innymi, a na brak przyjaciół na pewno nie narzekałam. Właściwie każdy mnie znał i lubił, ale nie powiem, by szczególnie mi na tym zależało.

 Tak było do pewnego dnia, gdy firma mojego ojca splajtowała, a mama odeszła zostawiając nas samych z moim młodszym bratem i wiecznie nieobecnym tatą. Wtedy znienawidziłam szkołę, bo wszyscy moi dotychczasowi koledzy odwrócili się ode mnie. Próbowałam zaprzyjaźnić się z innymi ludźmi, ale to nie wychodziło. Nie byłam bardzo śmiała, nie po tym incydencie.

 Wtedy poznałam Luke'a.

stołówka szkolna, 20 marca 2015 roku

-Mogę?- wysoki chłopak z czarnym kapturem na głowie wskazał na miejsce obok mnie. Popatrzyłam na niego z dołu i przytaknęłam. W środku bardzo cieszyłam się z jego obecności, bo hej! Miałam kogoś z kim mogłabym pogadać. 

-Luna.- wyciągnęłam do niego rękę, a on przytaknął i uśmiechnął się głupawo.

-Lubię twoją naiwność Luno, ale nie wszyscy nowo poznani ludzie chcą się z tobą zaprzyjaźniać.- powiedział, a ja opuściłam dłoń na moje kolano i odwróciłam swój smutny wzrok od jego twarzy. Poczułam, że kręci się na swoim krześle, ale nie obchodziło mnie to. Taki dupek jak on zasługiwał na niewygodne krzesło.- Luke.- mruknął w moją stronę i zaczął jeśc kanapkę, którą wyciągnął z plecaka. Odwróciłam się do niego gwałtownie i uśmiechnęłam najszczerzej jak potrafiłam.- Zachowujesz się jak dziecko. Księżniczko, czy nikt nie uświadomił cię jeszcze w życiu?- zapytał, a ja zmarszczyłam nos.

-Nie rozumiem.- bąknęłam zabierając się za sałatkę owocową. Luke tylko westchnął i ponownie ugryzł swoją kanapkę z masłem orzechowym, na której widok burczało mi w brzuchu. Chyba to usłyszał, bo zachichotał i odłożył pajdę na papierowy talerzyk. Zaczął czegoś szukać w plecaku, a mojego zdziwienia nie dało się opisać, gdy wręczył mi indentyczną kanapkę.

-Jedz, nie jesteś przecież królikiem.- powiedział, gdy zdenerwowana patrzyłam na jedzenie.- Nakarmię cię tym, skoro sama nie chcesz.- dodał, a ja zaśmiałam się pod nosem i z zapałem zrobiłam pierwszego gryza.

korytarz szkolny, 20 marca 2015 roku, przerwa po ostatniej lekcji Luny

-Luna!- ktoś darł się na cały korytarz. Odwróciłam się poprawiając włosy wchodzące w oczy i spostrzegłam biegnącego w moją stronę Luke'a.- Mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia.- powiedział oddychając szybciej. 

-Jaką?

-Nauczę cię żyć.- powiedział z uśmiechem.

-Luke, muszę cię zawieść, ale już to umiem.- zachichotałam, a on machnął ręką, odbierając ode mnie plecak. Zarumieniłam się i zamknęłam szafkę, po czym ruszyliśmy w stronę wyjścia.

-To trochę upośledzona forma życia.- przyznał, a ja spojrzałam na niego ze zmarszczonymi brwiami.- Nazwijmy to 50 rzeczy do nauczenia. Stoi?- zapytał wyciągając rekę w moją stronę. Patrzyłam na jego dłoń i zastanawiałam się nad tą propozycją. Nie miałam nic do stracenia, ale jednocześnie się bałam. W końcu jednak wybrałam.

-Stoi.

________________

Witam w kolejnym ff :D

Na serio kocham pomysł na nie i mam nadzieję, że Wam również przypadnie do gustu ;)

Proszę, aby każdy kto przeczytał rozdział zostawił gwiazdkę lub komentarz

*po boku Luna AKA niewinna księżniczka ;)

50 things to learn| l.hemmings ✔Where stories live. Discover now