Lesson twenty eight

4.5K 341 13
                                    

23 czerwca 2015, szpital

 Następnego dnia obudzono mnie bardzo wcześnie z powodu badań, które trzeba było zrobić na czczo, za co chciałam zabić mojego lekarza, bo wyszło na to, że nie jadłam nic aż do czternastej. O tej właśnie godzinie pozwolono mi wrócić na swoją salę i wypocząć. Gdy tylko przykryłam się kocem, który przytachał mi Luke, tym samym, pod którym spałam u niego za każdym razem, do pokoju wkroczył jego właściciel. Uśmiechnęłam się do niego i wyciągnęłam ręce, niczym małe dziecko, by go przytulić. Chłopak zachichotał i podszedł do mnie, po czym, delikatnie, by nie uszkodzić jesz nie zagojonej skóry na rękach, uściskał mnie i pocałował w czoło.

-Jesteś strasznie blada, jadłaś coś w ogóle?- zapytał, a ja zaprzeczyłam i opowiedziałam o męczącym poranku i kawałku popołudnia, na co burknął coś pod nosem na okropne traktowanie.- Pójdę ci coś załatwić, hm?- nie mogłam nawet odpowiedzieć, bo już wyszedł z sali i ruszył na poszukiwania jedzenia.

 W pewnym momencie wyczekiwania na chłopaka, dostałam powiadomienie, więc chwyciłam po telefon i odblokowałam go.

-Gmail?- wymamrotałam i otworzyłam nowego maila. Byłam pewna, że zaraz dowiem się o tym, że wygrałam Hondę, albo ktoś polubił moje zdjęcie na Instagramie, oh jak się myliłam.


 Witam,

 nazywam się Andrew Jacobs i jestem prawnikiem Pani ojca, Noah'a. Prosił mnie o poinformowanie Pani o nadchodzącej rozprawie sądowej w sprawie przyznania pełnej opieki nad Panią i Pani bratem. Sprawa została przyjęta, a fakty są po naszej stronie. Aktualna opiekunka nie daje sobie rady z wychowaniem dzieci.

 Z poważaniem, Andrew Jacobs, kancelaria Jacobs&Hellon


Otworzyłam szerzej oczy i przeczytałam treść wiadomości jeszcze kilka razy. Nie mogłam uwierzyć w to, co się działo. Mój ojciec na serio chciał odebrać babci prawo do opieki nad nami? Jakim sędzią musiał być odpowiedzialny za tą rozprawę człowiek, przecież wcześniej to ojcu odebrano ten wątpliwy przywilej. Chwyciłam się za głowę, wydawało mi się, że zaraz wybuchnie, i oparłam się o poduszki.

-Mam kilka batonów i...- Luke zatrzymał się w połowie kroku i spojrzał na mnie wystraszonym wzrokiem. Szybko podbiegł do mnie, wcześniej odstawiając jedzenie na półkę i chwycił za mój podbródek, po czym odwrócił mnie do siebie.

-On chce odebrać babci prawo do opieki nad nami, Luke.- spojrzałam w niebieskie oczy blondyna, a on szybko mnie przytulił, rozumiejąc o co chodzi.

-Cholera jasna.- wyszeptał tylko w moje włosy, gładząc je.

 Nie mogłam tego lepiej ująć.

 1 lipca 2015, nowy dom babci Luna'y

 Gdy wszystkie rany się już zagoiły, a ja byłam na siłach, by sama się poruszać, wyszłam ze szpitala. Dowiedziałam się wcześniej, że babcia przeniosła się do innego domu, a wraz z nią Ted i moja matka, która chciała mieć nas na oku. Podejrzewam, że będzie brała udział w rozprawie sądowej i opowie się po stronie babci, przynajmniej ja bym tak zrobiła na jej miejscu.

 Nowy domek był nieco mniejszy, ale wyglądał przytulniej. Mój pokój znajdował się tym razem w garażu, bo nie było aż tyle wolnych pomieszczeń, ale nie narzekałam, bo urządzono go ślicznie. Na garażowych, nie działających, drzwiach zawieszono kolorowe lampki choinkowe, tak samo jak na gwoździach powbijanych wokół całego pomieszczenia. Miałam nowe, ciemniejsze meble i łóżko, bardzo podobne do starego. Udało się uratować bardzo dużo moich ozdób,  bo pożar nie dotarł do drugiego piętra.

 A właśnie, co do niego, podobno został wywołany przez niepilnowany grill sąsiadów. Jakim debilem trzeba być, by zrobić coś takiego?

 Leżałam w rogu pokoju, na łóżku i rozmyślałam nad tym, jak szybko wszystko się popsuło. Jeszcze niedawno byłam normalną dziewczyną z normalnymi kumplami i chłopakiem, a teraz przeżyłam pożar, prawie zostałam wrobiona w kradzież i nie wiedziałam kto przejmie nade mną opiekę. Głośno jęknęłam w poduszkę i zatopiłam w niej twarz.

 Na szczęście moje ciało nie wyglądało źle, nie było widać blizn, tylko jedną czy dwie, na nodze i plecach, ale starałam się o tym nie myśleć. Miejsca, w których przeszczepiono skórę były nieco bledsze i delikatniejsze, ale lekarz stwierdził, że jeszcze jakiś tydzień i wszystko się wyrówna.

-Słońce?- usłyszałam za swoimi plecami. Odwróciłam się i zobaczyłam Luke'a opierającego się o szafę.- Wszystko dobrze?- zapytał.

-Mhm.- mruknęłam i przewróciłam się na plecy, by mieć na niego lepszy widok. Poklepałam miejsce obok siebie, a on uśmiechnął się pod nosem i położył obok, po czym przytulił mnie mocno. Westchnął ciężko i pocałował wrażliwe miejsce za moim uchem, przeszły mnie miłe dreszcze.- Luke?- mruknął cicho na znak, że słucha.- Przepraszam, że tak namieszałam. Pewnie nieźle się stresowałeś.

-To przecież nie twoja wina.- spojrzał mi prosto w oczy.- Lekcja dwudziesta ósma, nie przepraszaj za coś, na co nie mogłaś poradzić.- powiedział cicho i delikatnie złączył nasze usta.

 Czułam się dobrze, coś podpowiadało mi, że to moje miejsce na ziemi- jego ramiona. A ja powoli zaczynałam się zgadzać z tym czymś.

________________________________

Hej Misiaki :3
DO GÓRY MACIE ZROBIONY PRZEZE MNIE "ZWIASTUN". NIE MA W NIM NAPISÓW ANI NIC, ALE SŁOWA PIOSENKI TROCHĘ POMAGAJĄ. (wstawiłabym słowa, ale nie wygląda to tak efektownie xdd)

Kocham <3

EDIT: CO UWAŻACIE O "SHE'S KINDA HOT"??? JA TO UWIELBIAM, SŁUCHAM JUŻ CHYBA 40 RAZ W CIĄGU DNIA HAHA XX

50 things to learn| l.hemmings ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz