22 marca 2015 roku, dom Luke'a, dwie godziny do rozpoczęcia lekcji
Poprzedni dzień spędziłam razem z Hemmings'em i nie powiem, było na serio miło. Poznaliśmy się trochę lepiej i wygłupialiśmy, a pod wieczór zjedliśmy kolację, to znaczy odgrzewaną pizzę. Nawiasem mówiąc, dowiedziałam się, że Luke mieszkał z tatą odkąd skończył szesnaście lat, jednak jego prawie nigdy nie było w domu. Bo kogo ochodziło to, że po wyprowadzce jego matki utrzymywał kontakt tylko z trzema osobami i całymi dniami siedział w domu zawalając szkołę. Do niedawna nikogo, ale ojciec poszedł po rozum do głowy i kazał mu się wziąć w garść. Mimo to, że przepisał go do innej klasy, a Luke'owi dobrze szło, on nadal nie pojawiał się w domu częściej niż musiał.
-Wstawaj księżniczko.- blondyn obudził mnie dokładnie tak samo jak poprzedniego dnia. Nadal irytowało mnie to, jak się do mnie zwracał, ale myślę, że jakaś część mnie już się z tym pogodziła.- Luna, spóźnimy się do budy.- jęknął. Rzuciłam w niego poduszką i z głośnym jękiem niezadowolenia, zwlokłam się z wygodnego łóżka, na którym spałam. On sam mi to zaproponował, bo podobno jest zdania, że powinno się dbać o kobiety, nawet tak denerwujące jak ja. Bardzo zabawne.
-W co się ubiorę?- zapytałam, gdy po piętnastu minutach wyszłam z łazienki. Hemmings podrapał się po karku. On sam miał już na sobie czarne, podarte jeansy, tego samego koloru koszulkę z fioletowawym nadrukiem i czerwoną, flanelową koszulę.
-Masz spodnie od wczoraj, a ja...em, pożyczę ci coś.- powiedział zadowolony ze swojego pomysłu. Uniosłam niepewnie jedną brew i założyłam ręce na piersi.
-Luke, twoja koszulka będzie mi osiem razy za duża.- jęknęłam, a on machnął lekceważąco ręką. Po chwili szukania, rzucił we mnie dużą, szarą bluzką z długim rękawem i kilkoma białymi strzałkami na rękawach. Chwyciłam za nią i naciągnęłam na czarną podkoszulkę.
-Lekcja czwarta, bądź spontaniczna dziecino.- powiedział wesoły. Chwycił za coś i rzucił tym w moją stronę. Złapałam lecący przedmiot, to była czarna gumka do włosów. Podziękowałam mu i zrobiłam sobie koka z przednich włosów. Wczorajszą bluzkę wpakowałam do torby.
-Luna, mieszkam dość daleko od szkoły, proszę.- jęknął chłopak. Zachichotałam i zbiegłam za nim na dół. Luke rzucił mi po drodze kanapkę, jak mniemam z masłem orzechowym i wyszliśmy z jego domu.
22 marca 2015 roku, szkolna stołówka
-Luke!- krzyknęłam wbiegając na stołówkę. Zignorowałam spojrzenia innych i starałam się jak najszybciej pokonać dzielącą nas odległość, nie zważając na za duże obuwie, które również pożyczył mi blondyn.- Dostałam piątkę z matematyki, boże!- wykrzyczałam, gdy dobiegłam do naszego stolika. On zaśmiał się głośno i przybił se mną żółwika, po czym zdjął plecak z krzesła, tym samym robiąc dla mnie miejsce.
-Cieszę się.- powiedział dalej jedząc swoją kanapkę. Hemmo był ścisłowcem, więc dla niego piątki z takich przedmiotów to był chleb powszedni, ale ja nigdy nie miałam dobrych ocen z matematyki. Reszta szła mi OK., ale to matematyka była prawdziwą zmorą.- Um, słuchaj.- powiedział odwracając się w moją stronę. Usiadłam po turecku i również zwróciłam się do niego.- Moi przyjaciele urządzają dzisiaj wieczorem imprezę i może chciałabyś pójść? Mam kluczyki od żółtego Hummer'a mojego taty*. Zadamy trochę szyku.- powiedział, a ja zaśmiałam się, ale gorliwie przytaknęłam.
-Pewnie.- powiedziałam i dalej jadłam pyszne jedzenie od Hemmo.
________________________
* oczywiście cytat z piosenki "Can't remember", bo jakżeby inaczej ;P
Proszę, aby każdy kto przeczytał zostawił komentarz lub gwiazdkę :)
YOU ARE READING
50 things to learn| l.hemmings ✔
FanfictionW którym zbuntowany Luke uczy niewinną Lunę czym jest życie -OPOWIADANIE NIE JEST TŁUMACZENIEM-