Lesson fifteen

4.9K 402 14
                                    

22 kwietnia 2015 roku, pokój Luny

 Przez cały weekend nie udało mi się porozmawiać z Luke'iem. Powiedział, że musi wyjaśnić sobie kilka spraw z ojcem, a ja w sumie nie miałam nic przeciwko, więc spędziłam czas z babcią i bratem. Oglądaliśmy jakieś głupie seriale, graliśmy w gry planszowe, udało mi się nawet porozmawiać z mamą przez telefon, ale to zupełnie inna historia.

 Od samego rana byłam zdenerwowana, bo czekał mnie bardzo ważny i trudny test z angielskiego, a że był to mój ulubiony przedmiot, nie chciałam dać plamy. Pospiesznie wstałam, pościeliłam łóżko i udałam się do łazienki w celu przygotowania do wyjścia. Wcześniej chwyciłam z krzesła ubrania przygotowane poprzedniego dnia, a po niecałych trzydziestu minutach byłam już gotowa. Postawiłam na obcisłe, żółte jeansy z wysokim stanem i czarny crop-top z nadrukiem. Narzuciłam jeszcze na siebie ciemną bluzę, którą zostawił u mnie Luke- i tak miałam mu ją oddać. Chwyciłam jeszcze za plecak i zbiegłam na dół, zapakowałam do niego drugie śniadanie, a więc kanapkę z masłem orzechowym, następnie zgarnęłam telefon z blatu, a za nim powędrował jeszcze portfel i klucze. Chwyciłam za jabłko i niemal biegiem ruszyłam do wyjścia. Założyłam swoje czarne trampki i wyszłam z domu, wcześniej żegnając się z domownikami.

 22 kwietnia 2015 roku, szkoła- trzecia lekcja

 Test nie poszedł mi źle, ba! Napisałam wypracowanie jako jedna z pierwszych, a pytania zamknięte to była bułka z masłem. Z szerokim uśmiechem ruszyłam korytarzem w stronę swojej szafki, wyjęłam z niej książki potrzebne na kolejną lekcję i ruszyłam pod klasę. Po drodze nie widziałam Luke'a, ja nawet nie zauważyłam go dzisiaj w szkole! Zaniepokojona jego nieobecnościom poszłam na lekcje matematyki.

22 kwietnia 2015 roku, dom Luke'a

 Przez ostatnie kilka godzin rozglądałam się za moim przyjacielem, ale jedyne co znalazłam, to pustka przy naszym stoliku i głupią książkę z faktami leżącą na parapecie, którą, nawiasem mówiąc, sobie wzięłam. Postanowiłam więc odwiedzić chłopaka w jego domu, miałam szczerą nadzieję, że tam będzie, bo zaczynałam martwić się coraz bardziej.

 Zapukałam w drzwi. Cisza.

 Drugi raz, znów to samo.

 Zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi i w końcu usłyszałam upragnione kroki.

-Luna?- zdziwiony Luke otworzył drzwi. Wciągnęłam przerażona powietrze i upuściłam trzymany w rękach plecak na ziemię.

-Luke! Matko, co ci się stało?!- zbliżyłam się do niego i chwyciłam jego twarz w ręce. Jego lewy policzek był cały siny, a przez lewy łuk brwiowy przechodziła pozioma szrama. Zrozpaczona spojrzałam w jego oczy i westchnęłam głośno.

-To nic takiego.- mruknął i odciągnął moje dłonie od siebie.

-Twoje kynkcie...biłeś się?- zapytałam, a on uciekł ode mnie wzrokiem.- Luke, odpowiedz mi.- poprosiłam, a on dalej siedział cicho. Podziwiał wszystko wokół, ale na mnie nawet nie śmiał spojrzeć.- Cholera jasna, Hemmings! Mów do mnie!- krzyknęłam, a on spojrzał na mnie zirytowany.

-Chyba potrzebna ci nowa lekcja. Która to już? Piętnasta?- skinęłam głową, a on zaśmiał się sarkastycznie.- Nie wchodź ludziom w dupę, Luna.- po tych słowach zastała gwałtowna cisza. Patrzyłam na niego oszołomiona. Nie mogłam wydusić z siebie ani słowa, czułam jak w oczach zbierają mi się łzy, ale starałam się je powstrzymywać. Nie mogłam mu w końcu pokazać, że jestem słaba.- J-ja..-chyba jednak nie jestem za dobrą aktorką, bo Luke nie kupił mojej miny "nic się nie stało", a jego wyraz twarzy złagodniał.- Kuźwa, Luna ja nie...

-Wiedziałeś, że w maśle orzechowym można znaleźć do pięciu zdechłych owadów i szczurzą sierść?- zapytałam ni z gruszki ni z pietruszki. Podniosłam plecak z ziemi i zaczęłam się wycofywać.- To zdumiewające...- odsunęłam się, gdy chłopak chciał mnie do siebie przyciągnąć i odwróciłam się na pięcie. Zaczęłam iść szybkim tempem, ale po chwili po prostu biegłam, nic nie widziałam, łzy przesłaniały mi widok.

-Ja pierdole!- usłyszałam i gwałtownie się zatrzymałam. Kilka milimetrów ode mnie stał żółty samochód, a w środku siedział zdenerwowany, łysy mężczyzna.- Uważaj jak chodzisz, pokrako!- krzyknął jeszcze, a potem odjechał.

 Jestem żałosna.

_____________________

Siemaneczko!

A więc powróciłam po długiej przerwie. Przepraszam za nieobecność, ale w końcu wskakuję w normalne obroty! Jest dobrze, wohoo!

Być może coś jeszcze dzisiaj dodam, ale nic nie obiecuję!

Kocham Was z całego serducha

50 things to learn| l.hemmings ✔Where stories live. Discover now