Lesson thirty three

3.8K 312 12
                                    

 5 sierpnia 2015, Sydney

-Nie wierzę, że zrobiłaś coś takiego! Dlaczego przynajmniej nie odebrałaś telefonu?!- mój ojciec krzyczał bardzo głośno, ale ja tylko stałam i beznamiętnie wpatrywałam się w jego twarz pooraną zmarszczkami.- Nie będę tolerował takiego zachowania! Zwłaszcza w Nowym Yorku, bo mam tam mnóstwo znajomych i nie chcę wyjść przed nimi na debila!- wypluwał z siebie słowa z prędkością karabinu maszynowego.

-Tak, cokolwiek.- wyminęłam go i weszłam do domu babci, gdzie, na kilku kartonach, siedział mój braciszek. Wyglądał na załamanego, gdy podpisywał pudła.- Hej.- wychrypiałam, a on podniósł na mnie wzrok i z lekkim uśmiechem podszedł do mnie. Ted owinął swoje patykowate rączki wokół moich nóg, a ja podniosłam go i przycisnęłam do siebie.

-Nie chcę jechać.- wyszeptał, a ja westchnęłam ciężko.

-Ja też nie.- przełknęłam gulę formującą się w moim gardle i odstawiłam młodego na ziemię. Wygładził swoją koszulkę z dinozaurem i wrócił do poprzedniego zajęcia.

-Twoje rzeczy są już spakowane, za dwie godziny jedziemy.- oznajmił ojciec, a ja przeniosłam na niego swój zdruzgotany wzrok.

-Tak bardzo spieszy ci się, by zrujnować nasze życia?- zapytałam, a on chciał się odezwać, ale ja po prostu wybiegłam z domu i ruszyłam w dobrze znanym mi kierunku.

 Do domu Luke'a.

5 sierpnia 2015, dom Hemmings'ów

-Nie wierzę.- chłopak wyszeptał w moje włosy, gdy żegnaliśmy się ze sobą półtorej godziny potem. Oczywiście nie mogłam wrócić sama, bo pan wszystko wiedzący, czyt. mój tata, przyjechał po mnie, by od razu pojechać na lotnisko.- Będę pisał, dzwonił, porozmawiamy na Skype, będę robił wszystko, by nie utracić z tobą kontaktu, księżniczko.- przez przezwisko, które wyszło z jego ust przypomniały mi się początki naszej znajomości i wybuchnęłam niepohamowanym płaczem i przylgnęłam do niego.

-Nie mogę cię tak po prostu zostawić.- wymamrotałam, a potem złączyłam nasze usta.- Kocham cię.- wymamrotałam pomiędzy krótkimi cmoknięciami, a potem pocałowałam go tak, jakby nie miało być jutra. Uczepiłam się jego szyi, a on przycisnął mnie do siebie, napierając na plecy.

-Kocham cię.- wyszeptał, gdy się od siebie oderwaliśmy.- Lekcja trzydziesta trzecia.- jego głos się załamał, a ja przeniosłam wzrok na jego piękne, niebieskie oczy.- Nie zapomnij o mnie.-wyszeptał. Nadal trzymałam jego dłoń, gdy ojciec mocno uderzył w klakson. Spojrzałam na nasze splecione razem palce i powoli zaczęłam się wycofywać. Nasz uścisk powoli słabł, aż w końcu kontakt fizyczny zniknął, jakby nigdy go nie było.

-Pół roku!- krzyknęłam.

-Pół roku!- odpowiedział, a potem wsiadłam na tylne siedzenie. Gdy samochód odjeżdżał, musiałam powstrzymać się, by nie wysiąść. Odpięłam pas i oparłam kolanami o siedzenie, by przez szybę z tyłu zobaczyć mojego chłopaka, który tonął w łzach.

 Zacisnęłam mocno powieki i zaczęłam głośno szlochać. Nie obchodził mnie wzrok ojca na sobie, ani delikatny dotyk ręki Ted'a na kolanie. Po prostu schowałam się i zamknęłam w sobie. Czułam każdy kawałek mojego ciała, sądziłam, ba!, miałam pewność, że właśnie się rozpadałam.

Czy to tak wygląda śmierć?

____________________

Kolejny rozdział, bardzo krótki tym razem, ale jesteśmy już na tyle blisko końca (który nieco się zmienił, bo inny, który miałam w głowie, był banalny), że rozdziały będą raczej takiej długości. Po prostu nie chcę robić tak dużych przeskoków w czasie, rozumiecie?

Kocham <3

50 things to learn| l.hemmings ✔Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon