Epilog Epilogów

5.2K 364 16
                                    

 Czasami życie rzuca nam kłody pod nogi, a róże składają się tylko z cierni.

 Niekiedy w deszczowy dzień nie zapowiada się na to, by zobaczyć słońce.

 Na szczęście to tylko czasem.


 Moje życie nigdy nie było zbytnio interesujące, lubiłam mieć wszystko uporządkowane, zamknięte, by nie musieć się o to martwić. Na szczęście w moim życiu zagościła jedna osoba, która pokazała mi, że to tak właściwie nie jest życie. Osoba z niebieskimi oczyma w odcieniu bezchmurnego nieba i jasnych, blond włosach oraz czarnym kolczykiem w ustach. Chłopak z niedorzecznie nieodpowiedzialnym podejściem do życia.

 Luke Hemmings. Moje wybawienie od nudy, porządku i monotonności. Skarb, który dostałam w zamian za dozgonną miłość, którą ofiarowałam mu bez mrugnięcia okiem. I wcale tego nie żałowałam. Nie żałuję i wątpię, że będę kiedykolwiek żałować.

 Luke i ja po dwóch latach związku, kilku trasach, nowych płytach, milionach wymienionych pocałunków i niezliczonej ilości kłótni, w końcu zamieszkaliśmy razem. Wybraliśmy nowoczesny, ale też przytulny domek w Los Angeles, by być blisko Louise i Calum'a, którzy, nawiasem mówiąc, niedługo mieli brać ślub. Wszystko potoczyło się niesamowicie szybko, ale wraz z moim chłopakiem nie zamierzaliśmy stawiać kolejnego kroku, nie w tamtym momencie, ani ja, ani on nie byliśmy gotowi na coś tak poważnego, samo dzielenie domu było czymś wystarczającym.

-Luna, podejdziesz tu na chwilkę?- usłyszałam głos zza okna. Wyjęłam słuchawki z uszu i odłożyłam książkę na bok, po czym wstałam z łóżka i w koszulce Luke'a z logiem Nirvany podeszłam do drzwi balkonowych. Rozsunęłam je i stanęłam ramię w ramię z Hemmings'em.

-Coś się stało?- zapytałam, a on pokiwał przecząco głową. Skinęłam i popatrzyłam przed siebie, na piękny zachód słońca. Uśmiechnęłam się pod nosem. Luke często wołał mnie tylko po to, by zachwycać się ze mną widokiem przed nami.

 Westchnęłam cichutko i oparłam głowę na jego ramieniu, na co zamknął mnie w mocnym uścisku. Staliśmy tak, jakby nie miało być jutra i patrzyliśmy w ciszy na pomarańczowe słońce znikające w gąszczu wysokich budynków.

 I wszystko będzie dobrze, dopóki będziemy razem.


 /Now I'm holding on for dear life

there's noway that we can rewind

maybe there's nothing after midnight that could makeyou stay/


___________

KONIEC. DEFINITYWNY KONIEC. NIE MA KOLEJNEJ CZĘŚCI, WIĘC NAWET NIE PYTAJCIE.

 BARDZO źle zrobiłam, że pociągnęłam dalej tą historię, bo zniszczyłam ją trochę (moje zdanie) i chyba lepiej byłoby skończyć na epilogu, ale niech stracę, trudno! Usunęłam "Part eight", bo zupełnie nie miała sensu i musiałabym dopisać jeszcze przynajmniej kilka rozdziałów, by wybrnąć z tamtej sytuacji, a ja już po prostu nie mam pomysłów.

 Luke i Luna zasłużyli sobie na taki koniec, przeszli dużo i nawet ja uważam, że to dobre wyjście.

 DZIĘKUJĘ BARDZO WSZYSTKIM, KTÓRZY CZYTALI, NIE ZALEŻNIE CZY REGULARNIE, CZY TYLKO RZUCILI OKIEM! KAŻDY GŁOS, KOMENTARZ, WYŚWIETLENIE- TO BYŁO COŚ, CO SPRAWIAŁO, ŻE CIESZYŁAM SIĘ JAK DZIECKO. WRÓĆ- NADAL SPRAWIA. JESTEM CHOLERNIE SZCZĘŚLIWA, ŻE WAS MAM DRODZY CZYTELNICY ^^

 Mam nadzieję, że cała historia pokazała wam kilka rzeczy, ale też cieszyła i czekaliście na kolejny rozdział ;)

 JEŚLI JESTEŚCIE GŁODNI MOICH HISTORII (wtf jak to brzmi xd) TO ZAPRASZAM NA "Drawn Heart| mgc" KTÓRE ZNAJDZIECIE NA MOIM PROFILU! NIEDŁUGO POJAWI SIĘ KOLEJNA HISTORIA, ALE NIE WIEM DO KOŃCA KIEDY, BO NAD NIĄ NADAL PRACUJĘ.

 Kocham Was i dziękuję za wszystko!!

50 things to learn| l.hemmings ✔Where stories live. Discover now