Lesson thirty one

4.2K 338 17
                                    

 12 lipca 2015, dom Luna'y

 hemmoHERO: Cześć, Mała xx

 Spojrzałam na mój telefon i zachichotałam mimowolnie. Luke od kilku dni porozumiewał się ze mną tylko za pomocą Kik'a, którego swoją drogą założyłam tylko dla niego.

 lunax23: Hej, jak idą próby?

 A właśnie, próby. Zespół Luke'a stawał się coraz bardziej znany, dziewczyny za nimi szalały, zaczęli nawet wrzucać piosenki do internetu, a mnie podobały się do tego stopnia, że miałam własną playlistę tylko z nimi. Dostałam ostatnio cynk, że ich logiem będzie coś podobnego do mojego wisiorka, tylko z jedną kreską więcej, wykombinował to Clifford, gdy tylko zauważył mój łańcuszek.

 hemmoHERO: Nie przypominaj, Ash cały czas drze mordę.

 lunax23: Oh :/ Nie przejmuj się, na pewno jesteście świetni. Powiedz Irwinowi, że jak jeszcze raz na ciebie krzyknie, to będzie miał do czynienia ze mną ;)

 hemmoHERO: haha, dobra :)

 Szczerze powiedziawszy bardzo miło pisało mi się z Hemmings'em, ale to nie było to samo co spotkania twarzą w twarz. Nie, że nie mogłam ich odwiedzać, Luke zawsze mi to proponował, raz nawet się zgodziłam. Siedziałam wtedy na kanapie, a chłopak cały czas się dekoncentrował, więc postanowiłam, że nie będę im psuć prób.

 Właściwie, zaczęli je, gdy dostali propozycję zagrania na jakimś festynie w Perth, a więc w zupełnie innej części Australii. Oczywiście dostałam bilet, a nawet wejście za kulisy.

 hemmoHERO: Lekcja trzydziesta pierwsza, nigdy nie denerwuj Ashton'a, żabo!

 lunax23: Hej Ash :) 

 hemmoHERO: Hej, a teraz plz nie odpisuj mu, bo nie może się skupić na grze.

 lunax23: Um, ok.

 Ałć?

12 lipca 2015, park

-Hej Luna.- Louise przygarnęła mnie do uścisku, a ja zachichotałam i objęłam ją.

-Hej Lou.- odpowiedziałam.

 Umówiłam się z nią przez Twitter'a, bo skoro Luke nie mógł ze mną wyjść, a Harley mi nie odpisywała, to równie dobrze mogłam zacieśnić więzy koleżeństwa z blondynką. Postanowiłyśmy wybrać się na krótki spacer po okolicy, który przerodził się w pięciogodzinną przechadzkę i obgadanie wszystkiego co stało się od poprzedniego spotkania. Powiedziałam jej o podpaleniu domu, przy okazji uroniłam łzę, albo dwie, mówiłam o zespole chłopaków, sytuacji z dzieciakiem, który przewrócił nas przed kinem i wszystkim innym. Ona natomiast przytoczyła mi opowieść o tym, jak przyłapała faceta na zdradzie, a potem zemściła się na nim, wrzucając jegozdjęcia z nią do internetu. Nagie zdjęcia.

-Ałć.- mruknęłam, gdy skończyła, a potem roześmiałyśmy się głośno. Dziewczyna była wspaniałą towarzyszką na samotny wieczór i nie mogłam uwierzyć, że nie pomyślałam o spotkaniu z nią wcześniej.


20 lipca 2015, dom Luna'y

-Cześć moja dziewczyno.- Luke uśmiechnął się patrząc na mnie z progu. Zachichotałam i rzuciłam mu się na szyję. Tęskniłam za nim tak bardzo, a przecież byliśmy w tym samym miejscu!

-Hej mój chłopaku.- wymamrotałam, a potem blondyn uniósł mnie i ruszył do kanapy stojącej w rogu salonu. Usiadł na niej i przytulił mnie do siebie tak blisko, że zniwelował całą przestrzeń między nami.

 Było mi tak dobrze, jemu najprawdopodobniej też, bo czasami mruczał z zadowolenia i pocierał nosem mój policzek, na co przechodziły mnie ciarki.

-Muszę ci coś powiedzieć.- powiedziałam cicho i odkleiłam się od niego. Popatrzył na mnie ze zmarszczonymi brwiami, a ja westchnęłam.- Nie dam rady polecieć z wami do Perth.- westchnęłam, a on rozszerzył oczy do rozmiarów spodków kosmicznych.

-Jak to?- zapytał szybko i wyprostował się. Zsunęłam się z jego kolan i usiadłam obok. Schowałam twarz w dłoniach i odchyliłam się do tyłu.

-Tego samego dnia jest rozprawa, Luke.- szepnęłam, a on zacisnął ręce na kanapie.

-No pewnie.- syknął i wstał. Chodził wokół, a ja nie rozumiałam o co mu chodziło. Chwycił za włosy i pociągnął za nie z frustracji, chyba przejął to po Ashton'ie, który zawsze tak odreagowywał kłótnie z Mimi.- Zawsze coś jest.- wymamrotał zirytowany, a ja również się podniosłam.

-O co ci chodzi?- zapytałam i zagryzłam dolną wargę, mrużąc oczy.

-Chodzi mi o to.- zaczął, po czym zrobił długą przerwę, jakby się wahał, opuścił ręce i dokończył.- Ja zawsze jestem przy tobie w ważnych momentach, a ciebie nigdy nie ma.- powiedział w końcu, a ja myślałam, że mu przyłożę.

-Przepraszam?- wydarłam się, a on skrzywił się lekko.- Muszę być na tej rozprawie Luke, nawet nie wiesz ile bym dała, by nie musieć! To nie jest jakiś mój wymysł, tu ważą się moje losy!

-Wyobraź sobie, że moje także! Możemy dostać kontrakt, wydać album i pojechać w trasę i zdobyć to, o czym zawsze marzyliśmy!- też podniósł głos, na co skuliłam się lekko. Po chwili otrząsnęłam się, a smutek jego słowami zastąpiła złość.

-Mogę wyprowadzić się z Australii!- wykrzyknęłam, a on pobladł.- Mój ojciec nie mieszka już tu.- powiedziałam spokojniej, a ciepłe zły spłynęły po moich policzkach.- Tylko w Nowym Yorku, Luke.- spojrzałam na jego pełne zdziwienia spojrzenie.- Poza tym.- otarłam łzy i ponownie mówiłam donośnie.- Zawsze byłam przy tobie.

-Niby kiedy?- zmarszczył brwi i powiedział sarkastycznie, czym znowu podniósł mi ciśnienie.

-Kto pocieszał cię, gdy ojciec go opuścił, a potem wrócił i zachowywał jakby nigdy nic? Kto był na pierwszym dużym koncercie? Kto spędził z tobą wszystkie bezsenne noce? Ja.- zakończyłam swoją przemowę, a on prychnął.

-Nikt nie prosił cię o to wszystko!

-Ty też nie musiałeś nic dla mnie robić!- żywo gestykulowaliśmy. Widziałam kątem oka, że moja rodzina schodzi się, by zobaczyć co się dzieje, ale nie chciałam ich w to mieszać, więc udałam, że ich nie spostrzegłam.

-Oczywiście, że musiałem! Było mi cię żal, gdy taka żałosna siedziałaś w tej stołówce!- krzyczał dalej, ale ja już nie słuchałam. Nic nie czułam, gdy patrzyłam w jego wystraszone oczy, nie czułam jego dotyku, gdy starał się mnie do siebie odwrócić i przeprosić. Nie poczułam zupełnie niczego, gdy wyrzucałam go na zewnątrz.

 Ale czułam wszystko co najgorsze, gdy leżałam na łóżku i wypłakiwałam sobie oczy.

__________________________

Ło ja, co ja tu odwaliłam? *emoji zdziwionej małpki*

50 things to learn| l.hemmings ✔Onde histórias criam vida. Descubra agora