Lesson twenty seven

4.5K 339 12
                                    

 22 czerwca 2015, szpital

-Boję się o nią coraz bardziej, Noah. Jeśli nie obudzi się do końca tego miesiąca, to szanse, że w ogóle się obudzi są bardzo nikłe.- usłyszałam jakiś głos niedaleko mnie. Próbowałam poruszyć rękoma, albo otworzyć oczy, ale powieki i kończyny wydawały się jak z ołowiu. Mój oddech był płytki, a próby myślenia zakłócało pikanie niezidentyfikowanego urządzenia po mojej lewej.

 Gdzie byłam? Nie wiem, pamiętam tylko ogień, całe mnóstwo ognia i zatroskaną twarz Luke'a. Na jego wspomnienie, maszyna obok zapiszczała nieco szybciej, a może to tylko przypadek?

-Spokojnie, lekarze mówili, że to dla jej dobra. Pamiętasz jak poparzone miała dłonie? Teraz już tego nie widać.- tata? Z trudem poruszyłam małym palcem u prawej dłoni, usłyszałam jak ktoś wciąga powietrze nosem, a po chwili długie palce zacisnęły się na mojej dłoni. Już wiedziałam kto siedzi obok mnie, oraz poznałam jednego z rozmówców. Ale kim była ta kobieta? 

-Dobrze wiesz, że to tylko dzięki przeszczepowi skóry.- kobieta powiedziała twardo. Czy rozmawiali o mnie? Miałam przeszczep skóry? Tak bardzo chciałam już otworzyć oczy i dowiedzieć się wszystkiego co stało się po wypadku. Bo to przecież musiał być wypadek, prawda?

-Wszystko komplikujesz Marylin.- nie wiem jakim cudem, ale przywołanie tego imienia, pozwoliło mi na otwarcie oczu. Zamrugałam kilka razy, by mgła zniknęła.

 Leżałam w małej sali pomalowanej na jasny, spokojny odcień zielonego z mnóstwem obrazów na ścianach. Tak jak podejrzewałam, obok mnie siedział Luke, ale jego wzrok skierowany był teraz za okno po jego prawej, mimo to, nadal gładził moją dłoń kciukiem. Szybko zerknęłam przed siebie, gdzie dwie postacie odwrócone tyłem rozmawiały, zamaszyście gestykulując. Kobieta była niską brunetką o drobnej budowie, ubraną w lekką, zwiewną sukienkę w kolorze białym, a mężczyzna, a więc mój tato, był nieco przygarbiony, widziałam kępki siwych włosów z tyłu jego głowy, miał na sobie czarne, luźne jeansy i szarą bluzę od dresu.

 Zmusiłam moje mięśnie do ściśnięcia mocno dłoni chłopaka. Ten natychmiast odwrócił się do mnie i, będąc w ciężkim szoku, wstał i przycisnął usta do mojego czoła. Uśmiechnęłam się lekko i chwyciłam za jego t-shirt, zmuszając go, by się nie odsuwał.

-Matko, Luna...- wymamrotał niemal niesłyszalnie. Po chwili odsunął się, a ja zauważyłam łzy spływające po jego policzkach. Pod oczami miał ciemne cienie, a włosy były nieco dłuższe niż pamiętałam. Nie byłam pewna jaki mieliśmy dzień, ale te zmiany przekonały mnie, że nie obudziłam się jakoś szybko.

 Starłam łzy z jego policzków i zauważyłam, że skóra na moich rękach jest nieco zaróżowiona.

-Miałaś przeszczep.- szeptał tak, by moi rodzice nas nie usłyszeli. Byłam mu za to wdzięczna, bo nie zniosłabym konfrontacji z nimi.- Okay, trzeba im powiedzieć.- wskazał na nich głową, a ja cichutko westchnęłam. Luke wcisnął czerwony guzik, który najprawdopodobniej wołał lekarza do sali, bo po chwili siwy, grubiutki mężczyzna wszedł do środka z wielkim uśmiechem.

-No w końcu!- zawołał. Moi rodzice byli zdezorientowani, nawet bardzo, a na widok ich min, gdy zobaczyli mnie z otwartymi oczyma, zaśmiałam się, a Luke posłał mi mały uśmiech.- Dobrze, muszę wszystkich wyprosić, zrobimy kilka badań.

-Da nam pan pięć minut?- zapytał Luke, a lekarz popatrzył najpierw na niego, potem na nasze splecione palce i na rodziców, po czym uśmiechnął się.

-Dobrze, ale tylko pięć, nie więcej.- puścił oko blondynowi i wyprosił moich rodziców, którzy nadal nie mogli uwierzyć w to, co się działo. W końcu wszyscy opuścili salę, a chłopak niemal natychmiast przylgnął wargami do moich. Odwzajemniłam pocałunek, który nawiasem mówiąc był krótszy niż bym chciała.

-Muszę cię oszczędzać.- powiedział z chłopięcym uśmiechem, a ja zachichotałam.- Luna, nigdy mnie tak nie strasz.- powiedział poważnie.

-Dwadzieścia siedem.- mrugnęłam do niego, a on zachichotał pod nosem.- Który mamy dzisiaj?

-Dwudziesty drugi.- przygryzł wargę, a ja wykrzywiłam usta w literkę "o".

-Myślałam, że spałam dłużej.- powiedziałam i zmarszczyłam brwi, a chłopak potarł swój kark.

-Bo spałaś, jest czerwiec, Luns.- wymamrotał, a mnie zatkało.- Gdy cię przywieźli byłaś w opłakanym stanie z poparzeniami trzeciego stopnia na nogach i rękach, właśnie temu zrobili ci przeszczep.- skrzywiłam się i oparłam głowę o jego tors.- Martwiłem się jak cholera.- pocałował mnie w czubek głowy.

-Jak to się stało?- zapytałam, a chłopak wzruszył ramionami.

-Policja jeszcze nic nie ustaliła.

__________________________________

Nawet  nie wiem co napisać haha xx

Dziękuję za ponad 9k wyświetleń, prawie 100 kom (99 bycz!) i ponad 1K głosów :D

(ZROBIŁAM JAKBY ZWIASTUN TEGO OPOWIADANIA (SZYBKO NO NIE? XD) CHCIELIBYŚCIE, ŻEBYM WSTAWIŁA GO NA YOUTUBE?)

50 things to learn| l.hemmings ✔Where stories live. Discover now