Rozdział 4

1.2K 64 57
                                    

Już w połowie października Josephine dostała parę listów od swojej babci, która wyrażała nadzieję, że wnuczka znalazła coś co chce robić w przyszłości. Jednak Josephine do znalezienia tego dzieliła jeszcze długa droga. Wiedziała, że poczuje to, że chce coś robić dalej i wciąż się w to zagłębiać. Jej babcia najwidoczniej tego nie rozumiała, dlatego kolejny list był dla nie po prostu krzywdzący.

Droga Josephine,

Nie mogę uwierzyć, że w tak niemiły sposób ignorujesz moje listy. Chciałabym w końcu wiedzieć czy moja jedyna wnuczka, która jest czarownicą, znalazła coś dla siebie. To naprawdę nie jest takie trudne. Gdybyś chciała to byś dawno już to zrobiła, ale od zawsze byłaś mało ambitna i leniwa. Nie zdziwiłabym się gdybyś jak zwykle siedziała sama w kącie czytając książkę.

Kolejny raz się na Tobie zawiodłam droga Josephine. Sama wiesz jak wielkie nadzieje w Tobie pokładam, a ty tak po prostu lekceważyć. Szczyt chamstwa! Pewnie ten twój przyjaciel, Charlie, ci to kazał. Chłopak zdecydowanie ma na Ciebie zły wpływ i na Twoim miejscu już dawno bym się od niego odwróciła, bo nie wart on nawet złamanego grosza. Ostatnio byłam w odwiedzinach w Ministerwie Magii i spotkałam jego ojca. Och! Jako kobieta, która ma mugolaka za męża i syna to stwierdzam, że mugole są po prostu... Nudni. Szczerze sama nie wiem co mną wtedy kierowało.

Wracając do ciebie, droga Josephine, musisz zacząć się przykładać do tego co robisz, bo inaczej będziesz się marnowała. Masz tak jakiś talent, weź go wykorzystaj. Chciałabym być w końcu z Ciebie dumna.

Przesyłam buziaki. Zacznij się uczyć. Babcia.

Jo miała ochotę potargać list i wyrzucić go do śmieci. Miała już dość tego. Już kolejny raz jej babcia wypominała jej, że jest leniwa i, że się nie uczy, gdy Josephine siedziała całe dni w książkach. Wiedziała, że nie raz zawiodła swoją babkę, ale przecież... To jej życie i może robić co jej się żywnie podoba szczególnie, że jest już pełnoletnia. To nie było tak, że Josephine się nie zastanawiała co chce robić. Zastanawiała się i to tysiące razy, ale niestety nie znalazła jeszcze swojej drogi.

— To znów Twoja babcia? — zapytała Victoria.

— A któżby inny. — powiedział Josephine przewracając oczami.

— I co tym razem pisze? — zainteresował się Charlie, biorąc do ręki kubek pełen soku dyniowego.

— Ach... To co zwykle, że ją zawiodłam... Że już dawno powinnam wiedzieć co chce robić w przyszłości. Czy tak ciężko zrozumieć, że ja jeszcze nie wiem? — zapytała.

— Nie przejmuj się. — wtrąciał Mayumi — Nie możesz szukać czegoś na siłę.

— Makoto wciąż jest na nas zły? — zapytała Victoria.

— Tak. — powiedziała Mayumi przytakując — Na razie nie zapowiada się, że zostało nam to wybaczone. — dodała — Mam już tego dość. Gdy tylko chcę z nim porozmawiać odwraca się do mnie plecami.

— Przejdzie mu. — powiedział Nathan nieśmiało kładąc dłoń na jej ramieniu, a ona się do niego uśmiechnęła.

W końcu zaczęli zbierać się przed klasę obrony przed czarną magią. Josephine jak zwykle szła trochę wolniej od reszty czytając podręcznik z eliksirów. Charlie szedł tuż obok niej i wyrwał jej książkę.

— Kiedyś zrobisz sobie krzywdę i spadniesz ze schodów. — powiedział Charlie — Więc? Wszystko w porządku? Ten list... Musiał Cię za smucić.

— Charlie, wiem, że chcesz dobrze, ale wydaje mi się, że z tym nie możesz mi pomóc. — powiedziała.

— Nie znajdę ci czegoś co chcesz robić, to fakt, ale mogę cię w tym wspierać. — powiedział — Jakoś sobie poradzimy.

— Mam nadzieję. Mam już dość tych listów i słuchania tego jak bardzo ją zawiodłam. — powiedziała Josephine.

— Nie dziwię się. — powiedział Charlie.

— Przynajmniej gdziekolwiek wyląduje ty tam będziesz, prawda? — zapytała.

— Tak, oczywiście. — przytaknął delikatnie się uśmiechając.

Miał ochotę sobie coś zrobić, gdy jej przytaknął. Postanowił. Wyjeżdża do Rumunii, a tak daleko Josephine na pewno z nim nie pojedzie. Nie zmusi jej do tego.

Tego dnia mieli teorię. Zajęli miejsce w ławkach. Josephine usiadła jak zwykle obok Charliego, który zdawał się być pogrążony we własnych myślach. Z dnia na dzień był bliżej do zakończenia szkoły. Był coraz bliżej wyjazdu, a już w te święta zamierza to oznajmić rodzinie. Boi się jak zareagują, ale nie on jeden się wyprowadza do innego kraju. Jego starszy brat, Bill, również się wyprowadził do Egiptu, gdzie pracuje dla banku Gringotta. Pisał do rodziny dość często i nawet był u nich na wakacje. Trochę się zmienił, zaczął zapuszczać włosy, co niestety nie spotkało się z aprobatą matki. Charlie czasem miał wrażenie, że Bill jest w stanie wrócić z Egiptu wytatuowany i przyprawiając matkę o atak serca.

Wiedział, że nie będzie często widywał rodziny po wyprowadzce, tak samo jak przyjaciół z Hogwartu, dlatego chciał się nacieszyć ostatnimi miesiącami, ale nie było to łatwe, gdy ukrywał przed najlepszą przyjaciółką, że wyjedzie do Romunii. Czuł się trochę winny, że ma przed nią sekrety, ale na razie nie chciał dołować jej jeszcze bardziej. Chociaż wiedział, że powinien dawno jej to powiedzieć.

Josephine czule się uśmiechnęła do niego i pogładziła go po dłoni, a on na nią spojrzał odwzajemnił uśmiech, wciąż czując ucisk w sercu, że tak podle ją okłamuje.

Czuł się podle nie tylko z powodu Jo, ale i z powodu Nathana i Victorii. Z Mayumi nie miał aż tak dobrego kontaktu, a już nie wspominając o Makoto, ale gdzieś w głębi serca wiedział, że to za Josephine będzie tęsknił najbardziej, był do niej bardzo przywiązany, Nathan był jego bardzo dobrym przyjacielem, Victoria tak samo, ale Josephine była kimś ważniejszym. I mimo, że teraz się tego wypiera to kiedyś miał moment, gdy przez, krótką chwilę miał wrażenie, że Jo mu się podoba. Były to tylko złudne wrażenia, bo koniec końców nie czuł nic więcej niż przyjaźni.



The Dragon's Curse| Charlie Weasley Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz