Rozdział 63

567 50 22
                                    

Kilka miesięcy po zakończeniu wojny Charlie i Josephine dowiedzieli się, że budowa nowego rezerwatu smoków się skończyła i zostali oficjalnie przekierowani do Anglii. Znaleźli idealny dla siebie dom, nie był za duży, biały dwupiętrowy domek z przepiękną werandą i z zielonymi terenami. Josephine zajęła udekorowaniem wnętrza, czuła, że zostawi to jej, bo odkąd Fred zmarł bardzo mało się w cokolwiek angażował i najczęściej chodził na cmentarz, na którym pochowano Freda.

We wrześniu w końcu wrócili do pracy, siedzieli na tarasie jedząc śniadanie, choć Charlie głównie tylko bawił się widelcem. Josephine już nie wiedziała co ma zrobić. Rozumiała jednak jego żałobę i dała mu trochę czasu, nie naciskała na niego tak jak on gdy zmarł jej tata. Sama nie mogła się przyzwyczaić do tego, że Freda już nie ma i za każdym razem, gdy przychodzili do Nory pytanie gdzie jest samo cisnęło się na język. Nie tylko Charlie był tak zdołowany, a cała jego rodzina. Ginny musiała wrócić do szkoły, choć zapierała się i mówiła, że nie chce, że woli ją rzucić niż wracać sama. Kingsley Shackebolt, który został nowym Ministrem Magii dał Percy'emu i Arturowi długie wolne żeby mogli pogodzić się ze śmiercią Freda. Molly dzwoniła do Josephine i Scarlett po paręnaście razy dziennie aby pomogły jej posegregować rzeczy Freda, ale nigdy nic nie wyrzucała, bo uważała to za zbyt cenne. Najgorzej ze wszystkich miał się jednak George, który zamknął się w pokoju i wychodził tylko do toalety albo żeby zgarnąć że stołu małą ilość jedzenia. Na razie nie zapowiadało się, żeby na nowo otworzyć sklep i, żeby zaczął pracować.

— Moja mama dzwoniła i prosiła byś wpadła na chwilę. — mruknął Charlie odsuwając od siebie talerz.

— Dobrze. — powiedziała spoglądając na niego.

— Idę do pracy. — powiedział Charlie wstając gwałtownie od stołu.

Jo westchnęła cicho i zebrała talerze ze stołu. Za pomocą zaklęcia umyła wszystkie i spojrzała na zegarek. Jo wciąż chodziła na cztery godziny mimo, że już miała prawidłową wagę. Po pracy od razu udała się do Nory. Tym razem Scarlett nie było, a Molly znów wywaliła zawartości pudła, na którym było napisane Fred, na podłogę.

— Pani Weasley. — powiedziała Jo klękając obok kobiety.

— Muszę to w końcu zrobić. — powiedziała — Nie mogę tego wiecznie trzymać. — dodała składając jego sweter Weasleyów i kładąc na bok.

— Pani Weasley. Czy... czy Charlie coś mówił, że już nie chce brać ze mną ślubu? — zapytała Jo.

— Nie. — powiedziała marszcząc brwi — W zasadzie mówił, że boi się, że Ty nie chcesz z nim...

— Nie rozmawialiśmy o ślubie od zakończenia wojny. — wyznała — Nie mieliśmy wtedy do tego głowy. Wiem, że potrzeba czasu aby wszystko sobie poukłada po żałobie...

— Nie martw się, Jo. Rozumiem cię i, szczerze na twoim miejscu bardzo bym się zdenerwowała, szczególnie, że wiem jak się ostatnio Charlie zachowuje. — powiedziała Molly — Scarlett ma za to inny problem, bo Bill nagle... zachciało mu się dzieci i ciągle gada tylko o tym. To dla niej dziwne, bo w maju uznali, że jeszcze trochę poczekają, no ale... każdy z nich się zmienił po śmierci Freda. — wyznała — George ciągle siedzi zamknięty w pokoju, Percy obwinia się, że nie zdążył mu dać felixa... Ginny ciągle wysyła listy, że nie chce być w szkole. Już nie wiem co mam z tymi dziećmi robić! Ron raz spakował wszystkie rzeczy do kufra i mówi, że się wyprowadza... a teraz jest w Australii z Hermioną, bo chcą jakoś odnaleźć jej rodziców.

— Nie chce by Charlie myślał, że go do czegoś zmuszam, albo, że mam gdzieś to co się stało, bo nie mam...

— On wie, kochanie. — powiedziała Molly — Ale Fred... gdy był mały strasznie za nim chodził, bardzo go podziwiał i... wtedy Charlie tego nie doceniał, irytowało go to, bo nikt nie myślał, że kiedyś możemy Freda stracić. I teraz czuje wyrzuty sumienia. — dodała Molly.

— A jak u pani? I pana Weasleya?

— Jo, myślę, że znamy się już tyle lat, że możesz mówić mi już po imieniu. — powiedziała Molly — Za jakiś czas będziemy rodziną. Artur... zaczął uważać, że nie spędził z dziećmi wystarczająco czasu bo dużo pracował i... postanowił pracować mniej. Chodził do pracy rzadziej, wciąż zarabia mało, ale na nas starcza.

— A ty?

— Nie sądziłam, że znowu będę musiała pochować kogoś z mojej rodziny. — wyznała — No ale nieważnie. Nic nie przywróci Freda do życia. A ty porozmawiaj z Charliem, w końcu ci powie co czuje.

The Dragon's Curse| Charlie Weasley Where stories live. Discover now