Rozdział 41

832 63 22
                                    

— Minęły już dwa tygodnie, Jo. — powiedziała Mayumi patrząc na swoją koleżankę z troską — Musisz w końcu wrócić do domu i do pracy.

— Tak, ja wiem...

— Nie tęsknisz za Charliem? — zapytała Victoria podnosząc kubek z kawą.

— To przez niego nie mogę wrócić. — wyznała Jo, a obie koleżanki zmarszczyły brwi.

— Coś się stało między wami? — zapytała Mayumi.

Mayumi w oczach Jo w ogóle się nie zmieniła odkąd ostatni raz się widziały, a było to jakiś czas temat, bo wszystkie były zapracowane. Japonka była dość sławną dziennikarką czarodziejskich magazynów, skróciła włosy i je rozjaśniła dzięki czemu miała teraz je bardziej brązowe, ale z twarzy wciąż wyglądała tak samo. Wciąż spotykała się z Nathanem, mieszkali razem, nawet przygarnęli psa. Za to Victoria miała włosy do ramion, piękne pofalowane w kolorze truskawkowego blondu. Pracowała w Ministerwie Magii w departamencie przestrzegania prawa czarodziejów, nie miała żadnego chłopaka, spotykała się z paroma ale nigdy nie potrafiła stworzyć czegoś stałego

— Nie... — westchnęła Jo, przeczesując palcami włosy, siedziały w małej kawiarence w centrum Londynu — Ostatnio coś między nami się zmieniło.

— W sensie?

— W sensie, jesteśmy bliżej niż byliśmy. — powiedziała Jo — Na miłość boską nie pamiętam kiedy Charlie spał we własnym łóżku! — odparła.

— Śpicie razem? — zapytała Mayumi.

— Do niczego nie doszło. My po... no po prostu razem śpimy z naciskiem na spanie. — powiedziała Jo.

— I co ci w tym nie pasuje? — zapytała Victoria.

— Nic. Uwielbiam naszą bliskość. — przyznała — Mam wrażenie, że się dziwnie zachowywał gdy go ostatnio widziałam. — wyznała — Poza tym mam wrażenie, że zaczynam czuć do niego coś więcej niż przyjaźń.

— Wiedziałam, że o to chodzi. Zakochaliście się w sobie. — powiedziała Mayumi.

— Ale po tylu latach?

— Pamiętasz jak w szkole próbowaliśmy sprawić, że się zejdziecie? Sądziliśmy, że gdy razem zamieszkacie to są większe szanse, ale on zaczął chodzić z tą Daphne, a teraz jesteście oboje wolni, młodzi i no wiecie... oboje jesteście niczego sobie. — wyjaśniła Victoria.

— No ale po tylu latach? — zapytała brunetka.

— Charlie zaczął czuć do ciebie coś więcej o wiele szybciej. — stwierdziła Mayumi — Już w szkole zauważyłam jak na ciebie patrzył. Zakochał się, ale nie dopuszczał do siebie tej myśli. — dodała.

— W jaki sposób na mnie patrzył? — zapytała.

— Tak jak Nathan patrzył na Mayumi.— powiedziała Victoria — Kompletnie stracił dla ciebie głowę! Tylko Ty się dla niego liczyłaś, nie raz jak byłaś w skrzydle szpitalnym albo miałaś atak paniki był z tobą tak długo jak tego potrzebowałaś. — odparła.

— A ja przez ten cały czas...

— Go odtrącałaś. — powiedziała Mayumi — Nieświadomie zamknęłaś go w przyjaźni.

— Teraz mi tak głupio.

— Powinnaś wrócić do domu i mu wszystko wyjaśnić. Może będzie gotowy wyznać co do ciebie czuje. — powiedziała Victoria.

— Zawsze mówicie mi, żebym wróciła do Anglii a teraz same mnie stąd wyganiacie...

— Po siedzisz tu już dwa i pół tygodnia. — powiedziała Mayumi — Wiesz ile telefonów dostałam od Charliego?

— Tak, no wiem. — powiedziała Jo.

Bała się własnych uczuć. Wiedziała, że zakochała się w Charliem. Mimo wszystkich słów Mayumi i Victorii, które miały ją przekonać, że on czuje to samo, nie była tego taka pewna i wolała się upewnić. Przyjrzeć się mu przez parę tygodni, aby wiedzieć co jest grane.

Rutyna Charliego była taka sama. Wychodził do pracy dzwonił do mamy pytać czy nie widziała gdzieś Jo, słyszał „nie” i tysiące pytań od mamy czy wszystko u niego w porządku, jadł i szedł spać. Nie miał zbytnio na nic ochoty i humor też mu nie dopisywał. Miał już dość tego, że jej nie widzi. Miało nie być jej parę dni. Martwił się, że coś się stało, ale wtedy by go poinformowali.

— Nie, Bill, nie rozumiesz, ja zaraz oszaleję. — powiedział zirytowany Charlie rozmawiając z bratem przez telefonem.

— Merlinie, tu się serio w niej zakochałeś? — zapytał Bill.

— Cholernie. — mruknął Charlie — A najgorsze jest to, że nawet nie wiem gdzie jest!

— Wszystko będzie dobrze. — powiedział Bill — Jo na pewno potrzebowała chwilę dla siebie. A ty idź spać.

— Nie mogę spać, gdy nie wiem co z nią. — powiedział.

— Charlie, jesteś zmęczony. To już nawet słychać. Jestem pewien, że z Jo wszystko w porządku. Idź się porządnie wyspać. — powiedział Bill — Słuchaj, sen to podstawa. Jak się porządnie nie wyśpisz to zemdlejesz w pracy i wtedy Jo będzie się martwiła o ciebie.

— To świetna historia, dziadku. — powiedział Charlie.

— Wiesz, że jestem teraz poważny...

— Wiem, wiem. — powiedział Charlie ziewając — Pójdę spać.

Gdy robił sobie kolację usłyszał klucz w drzwiach. Serce mu od razu podskoczyło a w przedpokoju pojawiła się Jo, zmęczona po locie ale i tak piękna. Charlie chwilę nie mógł uwierzyć ale rzucił się na jej szyję.

— Myślałam, że już będziesz spać. — powiedziała, całując go w piegowaty policzek.

— Wróciłaś. — szepnął.

— Bałeś się, że nie wrócę? — zapytała.

Dopiero wtedy zauważył, że coś się a niej zmieniło. Schudła. Jo zawsze miała szczupłą sylwetkę, choć czasem jej babcia wmawiała jej, że za gruba i powinna schudnąć, wtedy Jo zaczynała mniej jeść i zaczynała chudnąć. Trzymając ją w ramionach mógł wyczuć jej żebra i teraz też tak było.

— Jo, wszystko w porządku? — zapytał.

— Tak. — powiedziała.

— Bo jakoś tak... coś jest innego i ja...

— Co masz na myśli innego? — zapytała.

— Jesteś bardzo szczupła. — mruknął pod nosem.

— Tak to... były ciężkie tygodnie a nie chce się czytać w liście pożegnalnym od babci, że jest się grubą...

— Co? — zapytał Charlie.

— Co?

— Twoja babcia napisała ci, że jesteś za gruba? Znowu? — zapytał lekko zdenerwowany — No do jasnej cholery. — warknął.

— Co?

— Nie jesteś za gruba. Nigdy nie byłaś.  — powiedział.

— Wiem. — szepnęła — Tyle czasu zabrało mi przytycie a teraz znowu... po prostu czułam się tak źle i...

— Jesteś piękna. — powiedział Charlie — Masz piękne ciało. — dodał — Ja po prostu chcę byś czuła się dobrze we własnym ciele. Przepraszam, że zaczynam to od razu po twoim powrocie. Nie spałem normalnie odkąd wyjechałaś...

— Myślę, że oboje musimy się położyć i porozmawiać o tym rano? — zapytała wchodząc do swojego pokoju — Spałeś w moim pokoju?

— Masz o wiele wygodniejsze łóżko niż ja.

— W takim razie chodź. — powiedziała.

The Dragon's Curse| Charlie Weasley Where stories live. Discover now