Rozdział 46

912 68 47
                                    

Gdy się od siebie odsunęli przez chwilę patrzyli na siebie nie wiedząc co do siebie powiedzieć dopóki Jo nie oznajmiła, że pójdzie wziąć szybki prysznic. Charlie w tym czasie wziął telefon i przyłożył do ucha, zapominając nawet wykręcić numeru, ale gdy w końcu to zrobił usłyszał w słuchawce głos Billa;

— Co się stało, Charlie? — zapytał nieco zaspanym głosem.

— Przepraszam jeśli cię obudziłem, ale... słuchaj... ja... znaczy...

— Charlie, błagam wysłów się. — powiedział Bill.

— Całowałem się z Jo. — wypalił.

— Że co? — zapytał Bill — Dobrze usłyszałem, tak? Całowałeś się z Jo?

— Usłyszeć świetnie. — powiedział Charlie — Co teraz?

— A skąd mam wiedzieć co teraz? Gdzie jest?

— Bierze prysznic. — powiedział Charlie — Nie mam pojęcia jak mam się teraz zachować.

— Uspokój się, Charlie. — powiedział Bill — Myślę, że powinieneś jej wszystko powiedzieć. — dodał.

— Ale...

— Odwzajemniła pocałunek! — powiedział Bill — Muszę wstać jutro szybko do pracy więc muszę kończyć, a ty, przynajmniej spróbuj jej wszystko wyjaśnić. — dodał — Powodzenia.

— Dobranoc, Bill. — powiedział Charlie, a jego brat się rozłączył.

Charlie usiadł na kanapie gorączkowo się zastanawiając co ma teraz zrobić i jak się zachować. Całował się z Josephine. Śnił o tym od dłuższego czasu, a teraz nie wie co ma zrobić. Usłyszał skrzypienie drzwi za sobą co oznaczało, że Jo wyszła z łazienki. Dziewczyna, z włosami spiętymi w koka i w ubraniach należących do Charliego, usiadła obok niego.

— Wydaje mi się, że powinniśmy porozmawiać. — powiedział Charlie.

— Tak, ja też tak uważam. — powiedziała.

— Eee.... No więc... — mruknął.

— Jeśli nie wiesz co powiedzieć możemy to zrobić rano. Dużo się już dziś działo. — powiedziała.

— Tak, tak, masz rację. — powiedział przytakując jej.

Jednak oboje nie mogli zasnąć. Nie odzywali się do siebie ale co chwilę obracali się na drugi bok. Charlie słyszał oddech Jo, która teraz leżała skulona obok niego. Przybliżył się nieco do niej, a ona podniosła głowę.

Zasnęli bardzo późno, a obudził ich irytujący budzik, który Jo zapomniała wyłączyć. Charlie wydał z siebie niezadowolony jęk i przykrył się po głowę kołdrą. Jo wyłączyła budzik i wcisnęła się obok Charliego, poranki wciąż były dość zimne, szczególnie, że tego dnia okropnie padał deszcz.

Charlie odkładał rozmowę tak długo jak mógł, nie tylko on ale i Jo nie za bardzo była do tego chętna. Oboje spodziewali się odmowy, mimo, że druga strona dawała jasne znaki.

— Więc jutro twój pierwszy dzień w pracy. — powiedział Charlie.

— Tak. — wymamrotała pod nosem.

— Nie możemy odwlekać tej rozmowy w nieskończoność. — stwierdził.

— Nie wiem... po prostu ostatnio się to wszystko dzieje tak szybko i nawet nie wiem skąd wzięły się moje uczucia od ciebie, nie jestem pewna jak długo już... mi się podobasz. Może zawsze w jakiś sposób mi się podobałeś. Nie wiem. — mówiła chodząc tam i z powrotem i wplątując palce w swoje brązowe wlosy sięgające już do ramion.

— Josephine. — powiedział Charlie poważnym tonem stając przed nią, a ona natychmiast się zatrzymała i na niego spojrzała. Rzadko kiedy zwracał się do niej pełnym imieniem. — Wydaję mi się, że cię kocham.

— Wydaję mi się, że ja ciebie też. — odpowiedziała.

— To co robimy?

— Nie będziesz dzwonił do Billa po radę? — zapytała — Słyszałam cię wczoraj.

— Boję się, że to może zepsuć naszą relację. — wyznał — Jednak chciałbym spróbować i wierzę, że potrafimy stworzyć stały związek.

— Sądzę tak samo. — powiedziała.

— Jeszcze nigdy nie rozmawialiśmy aż tak poważnie. — powiedział obejmując ją w talii — Ale cieszę się, że się zgadzamy.

— W rzeczy samej. — zaśmiała się, a on pokręcił głową rozbawiony.

— Nie bardzo rozumiem co się właśnie wydarzyło. — powiedział.

— Jestem prawie pewna, że właśnie zostaliśmy parą. — powiedziała.

— Dobrze wiedzieć. — powiedział znów zbliżając się do Jo — Mogę? — zapytał, a ona przytaknęła, Charlie złączył ich usta w pocałunku.

Cieszył się jak małe dziecko, tyle, że nie bardzo wiedział jak mają się teraz zachować. Zdecydowanie będzie inaczej, ale było już tak od dłuższego czasu. Nie miał jednak teraz do tego głowy, bo wciąż przetwarzał to wszystko.

— Bill pewnie chce wiedzieć.

— Czy ty nabijasz się z mojej relacji z bratem? — zapytał.

— Nie! Ani trochę! — powiedziała — Uważam, że to słodkie, że masz takie zaufanie w nim, że możesz dzwonić nawet w nocy.

— Spanikowałem! Nie miałem pojęcia co robić! A ty nie byłaś lepsza! Siedziałaś pod prysznicem!

— W zasadzie to prysznic brałam pięć minut. Panikowałam tak samo jak ty. — przyznała — A teraz, pozwól mi zadzwonić do twojego brata.

Wieczorem siedzieli jedząc kolację i oglądając jakiś nudny romantyczny film, gadając przy tym jak najęci, gdy przerwał im dzwoniący telefon. Charlie odłożył talerz na stolil i podszedł do blatu i odebrał.

— Słucham. — powiedział siadając znów obok Jo.

— Czy ty mi kiedykolwiek zamierzałeś powiedzieć albo chociaż zadzwonić i łaskawie poinformować mnie, że Ty i Jo się ze sobą spotykacie. Czy musi robić to Bill? — zapytała matka. Charlie się roześmiał.

— Mamuś, to jest świeża sprawa. —powiedział — Musimy się trochę z tym oswoić.

— A przestań coś było na rzeczy już od wielu lat! — powiedziała.

— Miałem do ciebie zadzwonić, ale...

— Nie chce wiedzieć co ty i Jo robiliście. — powiedziała. Charlie parsknął śmiechem — Czekaj. Tata chce cię do telefonu.

— Cześć tato. — powiedział Charlie.

— JA CHCĘ ROZMAWIAĆ Z JO! MOJE RADIO SIĘ ZEPSUŁO! — Charlie podał telefon Jo i wziął ze stołu talerz.

— Dzień dobry Panie Weasley! — powiedziała Jo.

Przez kilka minut tłumaczyła coś tacie Charliego a potem się rozłączyła.

— Miło, że Bill wie co to znaczy, że chcemy na razie zachować to dla siebie i ogłosimy to jak wrócimy na wakacje. — powiedział Charlie.

The Dragon's Curse| Charlie Weasley Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz