Rozdział 58

666 49 33
                                    

Blask księżyca wpadał do pogrążonego w ciemności mieszkania Charliego i Josephine, którzy siedzieli wpatrując się w blat stołu przy kubki herbaty, którą zrobił chłopak i czekali na wiadomość. Ich serca biły jak szalone nie z powodu ich bliskości a ze strachu. Nie wiedzieli co mają ze sobą począć i jak wszystko ograć by było w porządku. Jak mieli myśleć o nadchodzącym ślubie Billa i Scarlett? Jak mieli myśleć o planach na własny ślub, gdy tata Jo był zaatakowany przez śmierciożerców a teraz był w szpitalu Świętego Munga, bo Fenrir Greyback wyrządził mu taką krzywdę, że aż szkoda pomyśleć. Nie było do końca wiadomo czy stanie się wilkołakiem czy nie, nie było ogóle wiadomo czy Daniel przeżyje, nie był wcale aż taki młody biorąc pod uwagę, że mieli rodzice Josephine mieli problemu z poczęciem dziecka i ona przyszła na świat gdy wcale nie było aż tacy młodzi, zbliżali się wtedy do czterdziestki.

— Kochanie. — powiedział Charlie łapiąc za rękę Josephine.

— Boję się, Charlie.

— Wiem, skarbie. Wiem. — szepnął, ale jestem pewien, że wszystko będzie dobrze i, że twojemu tacie nic nie jest.

— To dlaczego nikt nie wyśle sowy ani nie zadzwoni? — zapytała już nieco wściekła wplątując dłonie we włosy.

Jak na zawołanie irytująco głośny telefon zadzwonił. Charlie natychmiast wstał i odebrał. W słuchawce usłyszał głos kobiety, która łkając powiadomiła go o śmierci ojca Josephine. Nie wiedział jak ma przekazać tę wiadomość swojej narzeczonej, ale ona sama się domyśliła. Była w takim szoku, że nawet nie mogła płakać. Jeszcze tak nie dawno widziała swojego ojca gdy był u nich na święta a teraz... teraz go nie ma. Charlie nie miał pojęcia jak się czuję Jo, przeżył kiedyś taki stres jak ona tej nocy, gdy jego tata trafił do szpitala, ale Artur przeżył i wrócił do swojego poprzedniego stanu.

Josephine przez długi czas nie była sobą, a Charlie dawał jej tyle przestrzeni co chciała. Nie próbował ją pocieszać i zapewniać, że wszystko będzie dobrze. Wiedział, że potrzeba czasu aby oswoić się ze śmiercią kogoś bliskiego, on jedyne co chciał dla niej zrobić to zapewnić, że jest dla niej i, że gdy tylko tego potrzebuje jest w stanie zrobić dla niej wszystko. Jo była mu wdzięczna i ten okres tylko upewnił ją, to mężczyzna, za którego ona chce wyjść i, że będzie idealnym mężem.

— Chciałabym wrócić do Anglii. — powiedziała pewnego dnia wchodząc do ich sypialni.

— Już niedługo wrócimy.

— Nie rozumiesz mnie, Charlie. Ja chce wrócić do Anglii. I już tak zostać i być przy mojej i twojej rodzinie i spędzić z nimi tyle czasu ile mogę. — powiedziała, Charlie gapił się na nią będąc lekko w szoku, trudno będzie wyjaśnić szefowi, że on i Jo potrzebują bardzo długi urlop by mogli ułożyć swoje sprawy w Anglii.

— Jo. Wiem, że tobą kieruje strach, ale  rozumiem, że chcesz wrócić do Anglii. — wyznał — Porozmawiamy z szefem i zobaczymy co się da zrobić, czy jest w ogóle coś co możemy zrobić.

— Chcę tak zostać chociaż do momentu aż wojna się skończy, nie chcę słyszeć o kolejnej śmierci przez telefon. — szepnęła.

— Skarbie. — powiedział Charlie — Jeśli chcesz to wrócimy do Anglii.

— Ale tu rozumiesz, że może cię to dużo kosztować? Chociażby to, że możesz stracić pracę? — zapytała.

— Josephine, wiem. — powiedział poważnie — Ale jesteś dla mnie ważniejsza niż praca. Też chcę być blisko mojej rodziny, też chcę być gotowy ochronić moje rodzeństwo przed niebezpieczeństwem. — dodał — Kocham cię i jestem gotów wyjechać z tobą z powrotem do Anglii.

— Myślałam, że to będzie dla ciebie za dużo, że się zezłościsz. Myślałam, że tracisz cierpliwość, nic tylko przez ostatnie miesiące byłam okropnie... nie byłam tą samą osobą, w której się zakochałeś. Odsuwałam się od ciebie, a ty wciąż... Po prostu byłeś. — powiedziała.

— Powtórzę jeszcze raz, Josephine, kocham cię. — szepnął — Przeżywałaś żałobę a ja chciałem Ci dać przestrzeń i czas, ale chciałem też, żebyś wiedziała, że ja jestem przy tobie. — dodał — Wiem, że gdyby ktoś z mojej rodziny zmarł ty byś zrobiła to samo. Poza tym, sam miałem swoje do przetrawienia, to miał być mój teść, uwielbiałem go! Był cudownym człowiekiem. Nie zasłużył na taki koniec.

— Ja ciebie też kocham, Charlie. — szepnęła — Dziękuję, że... chcesz wrócić ze mną do Anglii. Bez ciebie miałabym nudne życie. — szepnęła.

The Dragon's Curse| Charlie Weasley Where stories live. Discover now