Rozdział 36

829 66 21
                                    

Josephine zajrzała po raz kolejny do pokoju Charliego, gdzie chłopak wciąż spał. Nie było to dla niej dziwne, prócz tego, że dochodziła druga po południu a ona brała się do robienia obiadu. Tak jak Charlie myślał rozłożyła go lekkie przeziębienie, w zasadzie to nic mu nie było oprócz gorączki i delikatnego kataru, ale Jo trochę dramatyzowała. Tak samo jak jego mama, która zadzwoniła by zapytać jak się czuje. Oczywiście Jo mogła zrobić eliksir pieprzowy i go podać Charliemu, ale on nie chciał, bo uparcie twierdził, że nic mu nie jest.

Josephine zdążyła skończyć obiad, a Charlie dopiero co wyłonił się ze swojego pokoju szeroko ziewając.

— Dzień dobry. — wymamrotał zachrypnięty uśmiechając się lekko do Jo.

— Ty wiesz, że jest piętnasta, tak? — zapytała odwzajemniając jego uśmiech.

— Tak, wiem. — powiedział Charlie — Nie mogłem spać w nocy, zasnąłem dopiero po ósmej rano. — wyznał.

— Mogłeś przyjść się do mnie położyć. — powiedziała nabierając ryżu na widelec.

— Tylko bym Ci przeszkadzał. — stwierdził Charlie — Ale dobrze wiedzieć, że jestem mile widziany w twoim łóżku. — dodał idąc do toalety.

Gdy Jo skończyła jeść odłożyła talerz do zlewu i nałożyła porcję dla Charliego, który wyszedł z łazienki w szlafroku i mokrymi włosami.

— Jak się czujesz? — zapytała mocząc szmatkę aby pościerać blaty.

— Już mi lepiej. — powiedział Charlie.

— Mówisz tak codziennie. — powiedziała patrząc na niego podejrzliwie.

— Ale dzisiaj mówię szczerze. — odparł — Gorączka mi zniknęła. — stwierdził — Tylko mnie trochę drapie w gardle i mam katar. To nic takiego.

— Na pewno nie chcesz eliksiru pieprzowego? — zapytała by się upewnić.

— Nie, nie chcę, Jo. — odparł, gdy ona zabrała mu pusty talerz sprzed nosa i włożyła do zlewu — Teraz moja kolej na pomywanie naczyń. — powiedział Charlie.

— Ale jesteś chory...

— Robiłaś to od trzech dni. — powiedział Charlie — Poza tym. Nudzi mi się, a ty już zdążyłaś tyle zrobić, że należy ci się odpoczynek.

— Możemy zawsze użyć zaklęcie. — stwierdziła.

— Racja możemy, ale skoro mamy wolne to myślę, że możemy to zrobić własnymi rękami. — stwierdził — Jo... wiem, że może proszę cię za dużo, ale może mogłabyś wziąć jeszcze jeden tydzień wolnego?

— Mogę wziąć jeszcze jeden tydzień. Tyle pracowałam, że szef powiedział, że mi się należy, ale po co? — zapytała.

— Chciałbym spędzić z tobą czas. — wyznał. — Mam wrażenie, że przez Daphne nasze relacje się trochę popsuły.

— Też chętnie spędzę z tobą czas. — powiedziała a Charlie się do niej lekko uśmiechnął.

Zdjął z siebie szlafrok i został w samym spodniach, dzięki czemu Jo widziała jego idealnie umięśnione ciało. Chwyciła jego szlafrok w ręce patrząc na niego jak myje naczynia.

— Jo...

— Hmm...

— Telefon. Odbierzesz? Ja mam mokre ręce. — zapytał uśmiechając się do niej.

— Tak, tak, pewnie. — wymamrotała lekko zawstydzona i podniosła słuchawkę — Słucham?

— Dzień dobry kochanie. — usłyszała głos pani Weasley w słuchawce.

— To moja mama? — zapytał szeptem Charlie ocierając dłonie o recznik, a jego przyjaciółka przytaknęła, chłopak uśmiechnął się pod nosem.

— Dzień dobry, proszę pani. — powiedziała Jo uśmiechając się

— Jak się czuje Charlie? — zapytała, a chłopak wziął słuchawkę i objął przyjaciółkę ramieniem, tak, że i ona słyszała rozmowę.

— Czuję się lepiej, mamo. — powiedział Charlie — Jo się mną świetnie opiekuje. — dodał.

— A co u niej? — zapytała pani Weasley.

— Dobrze, tylko jest trochę zmęczona. — odparł wpatrując się w swoją przyjaciółkę ziewającą w jego nagą klatkę piersiową, przytulił ją do siebie jeszcze mocniej — A co u ciebie i taty? — zapytał niedokładnie wiedząc co właściwie jego mama mówiła, bo był wpatrzony w obraz Jo, jego ciało przebiegł miły dreszcz gdy laskotala go po plecach — Mamo, będę musiał kończyć. Zadzwonię do ciebie jutro, dobrze? Kocham cię.

Nie czekał aż jego mama odpowie tylko odłożył słuchawkę i spojrzał na swoją przyjaciółkę.

— W porządku? — zapytał kładąc swoje dłonie na jej policzkach.

— Tak, jestem tylko zmęczona. — powiedziała, a on przytknął całując ją w czoło.

— Chcesz się położyć? — zapytał, a ona przytaknęła.

Oboje położyli się na kanapie, a Charlie włączył cicho telewizor. Brunetka leżała na jego kolanach przykryta kocem. Nie dziwił się, że jest zmęczona skoro jest na nogach od samej siódmej rano, a skoro on był chory to nie mógł jej pomóc, bo Jo nie dopuściła do siebie takiej możliwości.

Oboje dawno nie mieli tak całkowicie wolnego popołudnia przez żadnych zmartwień. Jo pierwszy raz od wielu tygodni się bardziej zrelaksowała, a Charlie czuł się lepiej po zerwaniu. Oboje czuli się tak spokojnie.

— Obejrzymy jakiś film? — zapytała Jo podnosząc się z jego kolan.

— Miałaś spać. — powiedział Charlie uśmiechając się lekko do niej.

— Daj spokój, wiesz, że rzadko śpię w środku dnia. — odparła, a on przytaknął szukając jakiegoś kanału w telewizji.

Zanim jednak zaczęli coś ogladajac Jo poszła wziąć kąpiel a Charlie zrobił coś do jedzenia i ułożył na stoliku kawowym. Jo wyszła z łazienki w samym ręczniku i uśmiechnęła się do niego wchodząc do swojego pokoju. Charlie chwilę gapił się na drzwi, w których zniknęła. Otrząsnął się dopiero gdy wyszła ubrana w dresy i za dużą koszulkę.

— To moja koszulka? — zapytał Charlie, gdy brunetka usiadła obok niego.

— Tak. — powiedziała spoglądając na niego. Charlie nie wiedział dlaczego, ale serce zabiło mu szybciej na jej widok.

— Nie pamiętam bym Ci ją dawał. — mruknął.

— To dlatego, że sama sobie ją zabrałam. — wyznała Jo — Kiedyś Ci ją oddam.

— Jasne. Tak samo jak moją granatową bluzę, którą pożyczyłem Ci na piątym roku. — powiedział Charlie śmiejąc się pod nosem.

Ogladali każdy film, który leciał, aż w końcu oboje zasnęli, Jo wtulona w Charliego, gdy on ją obejmował ramieniem a jego policzek leżał na jej głowie. Rudzielec przebudził się o czwartej nad ranem i spojrzał na Jo. Sięgnął po leżącego obok niej pilota i wyłączył telewizor, a potem wziął na ręce swoją przyjaciółkę i zaniósł do jej pokoju.

— Nie idź. — wymamrotała trzymając go za rękę.

— Mam spać z tobą? — szepnął będąc lekko zdezorientowany, mieszkali ze sobą już dość długo, zasypiali razem na kanapie, ale on nigdy nie spał w pokoju Jo, a ona nigdy nie spała w jego pokoju.

— Mhm. — mruknęła ciągnąc go za rękę, Charlie wzruszył ramionami i położył się obok swojej przyjaciółki, która po kilku minutach znów zasnęła.

Charlie chwilę się z nią wpatrywał z niewiadomych powodów panikując. Czuł się dziwnie gdy oddech Jo łaskotać jego szyję, serce dudniło mu w piersie jak szalone a on nie potrafił tego wytłumaczyć.

The Dragon's Curse| Charlie Weasley जहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें