Rozdział 37

842 57 20
                                    

Gdy Charlie otworzył oczy tego dnia zobaczył Josephine wciąż śpiąca obok niego, była cała odkryta, więc Charlie musiał zabrać jej całą kołdrę, przykrył ją i wyszedł z łóżka. Był przerażony ich bliskością tej nocy. Czuł się dziwnie niespokojny na samą myśl, że spali razem w łóżku, z podkreśleniem na słowo spanie. W pokojach mieli żaluzje, dlatego było ciemno, ale gdy wyszedł z pokoju Jo oślepiło go światło. Z okiem wpadały zimowe promienie słoneczne i było trochę zimno. W lodówce nie mieli za wiele więc poszedł zrobić do najbliższego sklepu aby zrobić zakupy. Ku jego zdziwieniu Jo wciąż spała, gdy wrócił. Obudziła się dopiero gdy kończył robić śniadanie.

— Dzień dobry. — powiedział Charlie — Ty to wiesz kiedy wstać. — dodał odwracając się, włosy Jo były tego dnia w okropnym stanie, bo stały jej na każdy możliwy kierunek, a ona sama była okropnie zaspana, zazwyczaj wstawała wcześnie, a teraz dochodziła dwunasta.

— Zrobiłeś sniadanie? — wymamrotała siadając przy stole i spoglądając na niego, gdy Charlie się tylko na nią gapił — Charlie?

— Ja, tak, zrobiłem. — wymamrotał biorąc talerz z tostami.

— Dziękuję. — powiedziała lekko się do niego uśmiechając.

Po śniadaniu Jo poszła pod prysznic, Charlie wszystko posprzątał. Chował już ostatni talerz, gdy Jo wyszła z łazienki. Musiała zapomnieć ubrań i szła w samym ręczniku owiniętym wokół jej ciała. Charlie starał się nie podążyć za nią wzrokiem, ale ona się do niego szeroko uśmiechnęła wchodząc do swojego pokoju.

— Co się dzieje? — zapytał samego siebie.

Jo wyszła pięć minut później, włosy musiała wysuszyć za pomocą zaklęcia a ubrała na siebie sweter Charliego i jeansy.

— Mam parę spraw, które muszę załatwić na mieście. — powiedziała chowając potrzebne rzeczy do torebki.

— Okej. — wymamrotał.

— Wrócę maksymalnie za dwie godziny. — powiedziała, pocałowała Charlie w policzek, ubrała płaszcz i wyszła z mieszkania.

Charlie podszedł do telefonu i wykręcił numer;

— Odbierz, odbierz, odbierz...

— Halo? — usłyszał w słuchawce głos starszego brata.

— Cześć, Billy. — odezwał się Charlie.

— Charlie? Coś się stało? — zapytał Bill, pewnie marszcząc brwi.

— Dzieje się coś naprawdę dziwnego. — wyznał Charlie — Ze mną.

— Charlie, to tylko przeziębienie, wcale nie umierasz...

— Nie chodzi o to. Chodzi o Jo. — mruknął Charlie.

— O Jo?

— Tak, bo, widzisz. Wczoraj oglądaliśmy razem telewizję i zasnęliśmy i... no chciałem zanieść ją do jej pokoju, a ona mnie poprosiła bym został i teraz się dziwnie czuje...

— Charlie panikujesz.

— Bo paręnaście minut temu wyszła z łazienki w samym ręczniku!

— Charlie, weź głęboki odech i posłuchaj mnie. — powiedział Bill — Co teraz czujesz przy Jo?

— Nie wiem. Nie umiem tego określić. — odparł Charlie — Bo ona jest taka piękna, rozumiesz? I tak pięknie się uśmiecha i nawet jak śpi to jest piękna.

— Charlie, wydaje mi się, że ty zaczynasz czuć coś więcej do Jo. — powiedział Bill.

— Co?

The Dragon's Curse| Charlie Weasley Where stories live. Discover now