Rozdział 26

789 45 29
                                    

— Myślę — zaczął profesor Snape wolnym głosem podchodząc do stolika — że lekcja eliksirów to nie czas na spanie, panie Weasley. — dodał z kpiącym uśmiechem — Chyba, że jest Pan tak wybitnym uczniem, że możesz mnie tak lekceważyć.

— Nie, bardzo przepraszam, profesorze. — powiedział Charlie prostując się.

— A więc... powiedz mi... co przed chwilą powiedziałem? — zapytał Snape.

— Nie mam pojęcia. — mruknął Charlie czując jak wszyscy na niego zaczynają się gapić.

— Szlaban. Dziś po południu. — warknął Snape w jego stronę i odwrócił się w stronę tablicy.

Charlie miał czasem wrażenie, że Snape robi to specjalnie, że ma jakiś uraz do rodziny Weasleyów i, że wszyscy mają z nim tak samo przechlapane. To jednak był ostatni rok i nie musiał się już niczym przejmować.

Drugi syn Molly i Artura Weasleyów nie mógł się wyspać, bo jest zbyt zajęty zamartwianiem się o swoją przyjaciółkę, która wciąż nie wyszła z dormitorium. Gdy tamtego dnia przyszedł do niej i położył się obok niej Mayumi poprosiła go by sobie poszedł, bo Jo miała ochoty z nim rozmawiać.

Dla Charliego nie było już to tylko smutne, zaczął się wkurzać i irytować. On chce jej tylko pomóc. Dlatego gdy lekcje się skończyły i poszedł do Pokoju Wspólnego zdziwił się widząc Jo siedzącą na kanapie pod ciepłym kocem.

— Cześć. — powiedział Charlie.

— Cześć. — odparła Jo spoglądając na niego.

— Mogę wiedzieć co ja ci zrobiłem i co takiego sprawiło, że mnie unikasz i nie chcesz ze mną rozmawiać? — zapytał dość ostro, widział jak Jo się spięła, nie chciała odpowiadać na te pytanie — Proszę powiedz mi.

— Charlie... naprawdę wolałabym...

— Josephine. — powiedział Charlie delikatnie, a ona cała się spięła. Nigdy nie zwracał się do niej pełnym imieniem, więc wiedziała, że musi być naprawdę na nią wściekły — Skoro Ty najwidoczniej mi nie ufasz to chyba... będzie lepiej jak zostaniesz w Anglii. — powiedział wstając z kanapy i idąc do swojego dormitorium.

— Charlie! — zawołała Jo idąc za nim — Poczekaj.

Chłopak wszedł do dormitorium. I Nathan i Makoto mieli jeszcze lekcje, dlatego miał przestrzeń dla siebie. Rzucił torbą o ramę swojego łóżka, gdy Jo weszła za nim.

— To nie tak. — powiedziała.

— Josephine, skoro nie masz żadnego zamiaru ze mną rozmawiać to jak mamy się dogadać w sprawie mieszkania, sprzątania, pracy, gotowania i innych bzdet? — zapytał — Musielibyśmy zacząć o tym już rozmawiać, szukać mieszkania, a to do tanich nie należy, denerwuje się tym, jeśli byś nie zauważyła. I nie zrozum mnie źle. Przykro mi, że Ty Chandler się rozstaliście. Nie chciałem byś miała złamane serce i czuję się za to odpowiedzialny, bo to ja pchnąłem cię w kierunku randkowania z nim, ale olewanie mnie ci nie pomoże, a ja się tylko martwię.

— Charlie wtrącasz się w moje życie! — krzyknęła na niego — Potrzebowałam chwili dla siebie aby sobie wszystko poukładać. Nie chciałam się z nikim widywać.

— Z Mayumi i Victorią...

— Mam z nimi dormitorium! — zawołała — Charlie, wiem, że Ty też się denerwujesz, wiem to, przecież cię znam. Wiem, że jesteś wkurzony na mnie za to co Ci robię, stresujesz się wyjazdem do Rumunii, bo jesteś w kropce, zbliża się kolejny mecz, a ty się nie możesz skupić. Skup się więc na tym! I przestań...

— Ja się tylko o ciebie martwię. — powiedział Charlie.

— To przestań się martwić, bo gdy będę chciała to ci wszystko powiem, wyjaśnię... i będziemy szukać tego mieszkania. Chyba, że nie chcesz już żebym z tobą jechała?

— Josephine, dobrze wiesz...

— Nie mów do mnie Josephine. — poprosiła.

— Daj mi dokończyć! Wiesz, że ja chcę żebyś ze mną jechała, i myśl, że możemy mieszkać razem jest super! Naprawdę! Ale wydaje mi się, że na razie powinnaś to jeszcze raz przemyśleć, bo nie jesteś pewna czy tego chcesz czy nie.

— Jestem pewna.

— Wydaje mi się że... wcześniej zawsze gdy miałaś takie ciężkie dni przychodziłaś do mnie. Wiem, że to inna sprawa, bo się rozstałaś z chłopakiem, ale nie mam zamiaru na Ciebie podnosić głosu. Jeśli chcesz możesz pomocy możesz zapytać.

— Nie chcę na razie z tobą o tym rozmawiać. — powiedziała ostro.

— Rozumiem. — powiedział Charlie — Skoro nie masz to możesz dać mi chociaż pół godziny dla siebie, mam później szlaban u Snape'a.

— Dlaczego dał ci szlaban? — zapytała.

— Bo zasnąłem na jego lekcji. — powiedział Charlie.

— Przykro mi. Do zobaczenia. — odparła.

— Do zobaczenia, Josephine. — mruknął do niej nawet nie podnosząc głowy, by na nią spojrzeć.

The Dragon's Curse| Charlie Weasley Where stories live. Discover now