Rozdział 17

847 50 97
                                    

Mimo, że Josephine kochała Hogwart i czuła się tam jak w domu, to jednak dobrze było wrócić do swojego domu, do rodziny na święta. Szczególnie, że miała wiele do opowiadania. Zastanawiała się jednak jak jej rodzice i babcia zareagują, gdy poinformuje ich, że zamierza wyjechać do Rumunii wraz z Charliem. Podjęła tą decyzję parę dni przed wyjazdem, ale jej przyjaciel wciąż nic nie wie, tak samo jak Chandler. Jemu chyba najbardziej boi się powiedzieć. Spotykają się stosunkowo krótko i nie wie co zrobią, gdy ona zdecydowała się wyjechać z Anglii wiedząc, że on zamierza zostać. Josephine, mimo, że uwielbia Chandlera i jej uczucia są do niego absolutnie szczere, to jednak wie jak bardzo będzie tęskniła za Charliem i, że naprawdę szczęśliwa będzie gdy po prostu wyjedzie razem z nim.

Na kolacji jak zwykle byli tylko jej rodzice i babcia, więc nie musiała się za bardzo stroić. Ubrała na siebie biały golf i czerwoną spódniczkę w kratę, gdy zasiedli do stołu. Z włosów miała zrobionego kucyka, ponieważ jej babcia nie lubi, gdy Josephine ma rozpuszczone włosy.

— Sądziliśmy, że zostaniesz w zamku. — powiedział David ze śmiechem — Cieszymy się, że wróciłaś. — wyznał.

— Ja też się cieszę. — powiedziała uśmiechając się.

— Więc... Masz jakieś wieści? Jesteś jakaś weselsza? Ma to jakiś związek z Charliem? — zapytała Vivian.

W przeciwieństwie do Casandry, Vivian i David uwielbiali Charliego i po cichu chcieli aby ich córka się kiedyś z nim związała.

— Nie do końca. — powiedział, gdy jej babcia szturchnęła ją w bok aby się wyprostowała — Poznałam innego chłopaka. Chandlera. I się spotykamy. — wyjaśniła.

— Co za niespodzianka. — powiedział Vivian, klasnęła w dłonie nie kryjąc uśmiechu przez co teściowa skarciła ją wzrokiem.

— Mam nadzieję, że dobrze cię traktuje. — powiedział David — Ale nie mam się o co bać skoro Charlie go pewnie sprawdził. — dodał, a Jo przewróciła oczami rozbawiona. David i Charlie zawsze żartują z tematu chłopaka Josephine, bo oboje uważają, że musi być dokładnie sprawdzony.

— Ty masz się skupić na przyszłości, a nie na chłopakach. — prychnęła Casandra odkładając widelec na talerz.

— Mamo... — zaczął tata Jo.

— W zasadzie to wiem co będę robiła w przyszłości. A właściwie wiem gdzie się znajdę. — powiedziała Josephine.

— Ach tak. A więc posłuchajmy. Coś wymyśliła. — powiedział Casandra splatając ręce i kładąc je na stole, wpatrywała się intensywnie w oczy Josephine.

— Wyjeżdżam do Rumunii razem z Charliem. — powiedziała — Charlie jedzie studiować życie smoków a ja chciałabym mu towarzyszyć. — wyjaśniła — Jeszcze nie wiem co ja zamierzam tam robić, ale coś wymyślę. Jestem pewna, że chcę to zrobić.

Casandra uderzyła dłonią w stół jeszcze zanim jej rodzice zdążyli jej pogratulować decyzji.

— Jedziesz za tym... chłopakiem? — zapytała z obrzydzeniem — Ile razy mam Ci jeszcze powtarzać, droga Josephine, że Weasleyowie nie zasługują na twoją akceptację. — powiedziała — Mówiłam, że ten chłopiec sprowadza cię na złą stronę. Mówiłam! A teraz co! Ha! Wyjeżdżasz sobie do Rumunii i to w dodatku za nim. Zrozumiałabym gdybyś podjęła taką decyzję sama, ale on pewnie cię zmusił...

— Charlie mnie do niczego nie zmusił. Nawet nie wie, że podjęłam taką decyzję. — powiedziała spokojnie Josephine.

— Nie powiedziałaś mu. — cmoknęła Casandra — On cię tam pewnie nawet nie chce, dziewczyno. Co tu sobie myślisz...

— Dość tego. — warknął David podnosząc się — Możesz przestać krytykować moją córkę? Za każdym jednym razem, gdy Jo wraca do domu...

— Josephine... — poprawiła go Casandra.

— Gdy Jo wraca do domu krytykujesz jej wygląd, jej wybory, nie sądzisz, że przesadzasz? Charlie robi co w jego mocy aby pomóc Josephine. Nie pamiętasz jakie miała ataki paniki przez ciebie? Nie pamiętasz jak cierpiała? Charlie robił wszystko aby jej pomóc, nie spał w nocy aby z nią zostać, wychodził za nią z lekcji, próbował wszystkiego, a ty jednym listem wszystko niszczyłaś! — krzyknął — Mam dość, że odzywasz się tak do mojej córki!

— Davidzie chyba nie uważasz, że to dobra decyzja? — zapytała Casandra również się podnosząc.

— Uważamy, że to świetny pomysł. — powiedziała Vivian wstając, miała głos o wiele spokojniejszy niż jej mąż i teściowa ale wciąż stanowczy — Przynajmniej będzie z kimś bliskim.

— Josephine, miałam ci tego nie mówić, ale skoro twój ojciec o tym wspomniał to chcę Ci tylko wspomnieć, że trochę ci się przytyło, więc zastanawiałabym się na twoim miejscu czy chcę zjeść więcej. — powiedziała Casandra.

— Jak możesz się tak do niej zwracać? — zapytała Vivian — Prosimy cię abyś przestała się wtrącać w życie Josephine. Ona sama podejmuje decyzje w swoim życiu. To jej życie i ma prawo aby żyć jak chce, więc, cholera jasna, pozwól jej.

— Znamy Charliego tyle lat, dobrze wiemy, że zaopiekuje się Josephine. Nie mamy się o co martwić. — dodał David.

— Jak możecie tak do mnie mówić? — zapytała jej babcia — Już wiemy po kim Josephine jest jaka jest... Vivian.

— Nie pozwolę żebyś mówiła tak o mojej żonie, mamo. — powiedział David ostrym tonem — Jeśli masz zamiar zepsuć wszystkim całe święta to natychmiast wynoś się z mojego domu, bo nie zamierzam tolerować takiego zachowania. — powiedział David.

Casandra nieco ucichła, ale co chwilę mruczała pod nosem pojedyncze wyrazy, takie jak „Rumunia” i „Charlie”. Josephine jednak szybko odeszła od stołu i wróciła do swojego pokoju, gdy otworzyła drzwi zobaczyła na łóżku prezent, którego wcześniej nie było. Znała już te opakowanie, dlatego wiedziała co to jest. Państwo Weasleyowie przysłali jej własnoręcznie szyty sweter z jej białą literką J na środku, w kolorach brudnego różu.

— Chciałem Ci go sam podrzucić. — wymamrotał Charlie uśmiechając się delikatnie do niej.

— Charlie. — szepnęła Josephine rzucając mu się w objęcia — Czy ty...

— Słyszałem. — powiedział — Spokojnie, mam gdzieś co myśli twoja babcia, bardziej martwię się o ciebie. — dodał — W zasadzie za wiele nie słyszałem, nie wiem o co poszło, ale słyszałem, że mówi coś, że niby przytyłaś, cholera wie. — powiedział — Wyglądasz jak bogini a ona...

— Charlie, nie martw się, naprawdę. — powiedział.

— Słyszałem coś jeszcze. — dodała a na jego twarzy pojawił się uśmiech — Wyjeżdżasz ze mną do Rumunii?

— Nie myślałeś chyba, że zostanę, prawda? — zapytała.

— Naprawdę... Ty... Nie musisz, Jo. — dodał.

— Ale chcę. — obiecała chwytając go za dłoń — I to nawet bardzo chcę.

The Dragon's Curse| Charlie Weasley Where stories live. Discover now