Rozdział 9

980 50 27
                                    

Pierwsza randka Josephine była dla niej emocjonalna. Przez niemalże półtorej godziny za pomocą Mayumi i Victorii wybierała strój, aż w końcu była zmuszona pożyczyć coś od japonki. Kto jak kto, ale Mayumi ubierała się świetnie. Na dworze było zimno, więc nie mogła być to żadna sukienka. Jo czuła się również trochę głupio. Jedyną osobą, która nie umówiła się w ten weekend na randkę był Charlie. Jo nie chciała by chłopak czuł się osamotniony, ale on się tym nie przejmował. Hagrid zaprosił go na herbatę do siebie więc rudzielec z chęcią przyjął zaproszenie.

— Wyglądasz świetnie. — skomentował Charlie patrząc na swoją przyjaciółkę z uśmiechem.

— Dziękuję. — wymamrotała.

— Macie jakieś plany na tę randkę? — zapytał.

— Nie. — powiedziała Josephine — Na pewno nie przejmujesz się, że Ty nigdzie nie idziesz?

— Wszystko gra. Pójdę do Hagrida, już od jakiegoś czasu chciałem go odwiedzić, spędzę trochę czasu z braćmi. Nie będę się nudził. — obiecał jej — Jo, nie przejmuj się, masz wykorzystać dobrze czas i świetnie się bawić. W końcu to twoja pierwsza randka. — dodał.

— A co jak będzie niezręcznie? — zapytała.

— Jeśli tak to Chandler będzie się wstydził odezwać do tak pięknej dziewczyny. — powiedział Charlie — Nie denerwuj się. Jakby coś się stało Mayumi, Nathan i Victoria będą w pobliżu. — dodał — A jak już będzie taka straszna tragedia to przyjdź do mnie.

— A co jak się nie pojawi?

— To... To go walnę. — odparł po chwili zastanowienia Charlie — Ten chłopak podobał Ci się już od jakiegoś czasu, Jo, więc masz wykorzystać ten czas. — powiedział Charlie

— Mam nadzieję, że będzie... Fajnie. — powiedziała.

— Na pewno będzie. — powiedział Charlie — A teraz, idź, baw się dobrze.

— Dziękuję. — odparła z lekkim uśmiechem.

Chandler stał na dziedzińcu przeskakując z nogi na nogę. Obie ręce miał w kieszeni, a szyję miał owiniętą szalikiem. Gdy zauważył podążają w jego stronę Josephine uśmiechnął się do niej szeroko.

— Cześć. — powiedział Chandler.

— Hej. — odparła nieco cicho Josephine.

— Jesteś gotowa, możemy iść? — zapytał.

— Tak, tak, pewnie. — powiedziała.

Przez chwilę faktycznie było trochę niezręcznie ale już chwilę później zmieniali tematy jak rękawiczki. Chandler okazał podziw to systematyczności Josephine. Zatrzymali się w Trzech Miotłach, gdzie zauważyli również Mayumi i Nathana, którzy rozmawiali ze sobą jak najęci, oraz Victorię z jakimś czarnowłosym chłopakiem, którego Josephine nie znała.

— Więc... Ty się przyjaźnisz z Charliem Weasleyem, prawda? — zapytał.

— Tak. — powiedziała Josephine.

— Jest świetny w Quidditcha. — powiedział z podziwem Chandler — Marzenie aby latać jak on. Wcale nie trzeba mieć najnowszej miotły aby być dobrym. — dodał.

— Jest niesamowity. — powiedziała Josephine — Nie za bardzo rozumiem Quidditcha, chodzę na mecze głównie dlatego, że Charlie gra. — dodała.

— On mógłby grać w reprezentacji Anglii. Poważnie. — dodał Chandler — Mam nadzieję, że następne zwycięstwo jest ich.

— Ja też. Charlie się denerwuje. Prowadzi tę drużynę i martwi się, że poległ. Choć ja uważam, że idzie mu świetnie. — powiedziała.

— Ta, niektórzy sądzą, że przyjął swoich braci tylko ze względu na to, że są rodziną. — odparł.

— Och, Fred i George są świetni! — powiedziała Josephine — Nie raz widziałam jak grają, gdy byłam w Norze...

— W Norze? — zapytał Chandler nieco zdezorientowany.

— Och, to dom Weasleyów, tak go nazywają. — powiedziała Josephine.

— A wracając do ciebie... — zaczął Chandler —...robisz coś poza nauką?

— Niezbyt. — westchnęła — Widzisz... Nie mam zielonego pojęcia co chcę robić po zakończeniu szkoły. — dodała.

— Jestem pewien, że jeszcze znajdziesz swoje powołanie. — odparł Chandler uśmiechając się do niej ciepło.

— A ty co chcesz robić? — zapytała.

— Ja będę wciąż studiował zielarstwo. — powiedział Chandler — Zdecydowanie zostaję w Anglii. Tu jest moje miejsce i tu chyba zostanę na zawsze. — dodał — Planujesz tu zostać?

— Nie zastanawiałam się nad tym. — powiedziała Jo — To chyba zależy od tego co będę chciała robić w przyszłości.

— Masz jeszcze czas. — powiedział Chandler — Nie musisz się spieszyć. Wiem, że jesteśmy w ostatniej klasie, ale nie musisz podejmować pochopnej decyzji. Uwierz mi, gdy się już dowiesz co takiego chcesz robić to, to poczujesz. — obiecał.

— Może i masz rację. — powiedziała.

— Wiesz, już od jakiegoś czasu chciałem cię gdzieś zaprosić. — wyznał.

— Tak? — Josephine się zarumieniła.

— Tak... Umm... Nie wiem dlaczego tego nie zrobiłem wcześniej. Chyba brakowało mi odwagi. — stwierdził.

— Cieszę się, że to zrobiłeś. — wyznała Josephine.

Gryfonka do dormitorium wróciła cała w skowronkach i zdążyła już wszystko opowiedzieć Mayumi i Victorii, które też się podzieliły z nią historiami z randek. Nie mogła tylko nigdzie znaleźć Charliego, Nathan jej powiedział, że nie ma go w dormitorium, więc stwierdziła, że wciąż jest u Hagrida, mimo, że się ściemniało. Siedziała aż do drugiej w nocy czekając na niego, gdy w końcu wszedł zaspany przez obraz

— Gdzie byłeś? — zapytała zatroskana od razu do niego podbiegając.

— Miałem patrol, Jo. — zaśmiał się Charlie.

— Martwiłam się. — powiedziała.

— Zapomniałem Ci powiedzieć. — wyznał — Więc... Jak było?

— Świetnie. — powiedziała z uśmiechem.

— To się cieszę. — powiedział — Jestem zmęczony, porozmawiamy jutro, dobrze?

— Pewnie. — powiedziała uśmiechając się do niego promiennie. Charlie to odwzajemnił i zniknął na schodach prowadzących do dormitorium chłopców.

The Dragon's Curse| Charlie Weasley Where stories live. Discover now