Rozdział 11

974 54 59
                                    

Josephine należała do tej garstki osób, które przejmowały się wszystkim nawet jeśli było to mało ważne. Nieustannie ją to dręczyło, bo była to irytująca cecha. Tak też było z każdym kolejnym listem od jej babci. Za każdym razem gdy Jo go dostawała była bliska płaczu. Jej babcia była bardzo wymagająca ale w przyszłości Jo będzie jej za to wdzięczna. Może dlatego, że nie ma problemu z postanawieniami, zawsze wszystkie wykonuje. Dlatego też gdy dostała ostatni list od babci starała się zwalczyć demony poczucia winy, które zaczęły ją atakować, ale nic z tego. Siedziała w swoim dormitorium na zwykłym pergaminem płacząc.

Nie chciała aż tak reagować, sama sobie wmawiała, że przesadza i, że powinna wziąć się w garść. Przecież to nie pierwszy raz gdy babcia wypisywała jej fontannę słów o tym jak bardzo Josephine ją zawiodła o jaką ma nadzieję, że się poprawi.

Josephine pociągnęła mocno nosem mając ochotę wyrzucić pergamin do ognia, a przynajmniej potargać go na drobne kawałki.

Masz już osiemnaście lat i powinnaś wiedzieć czego chcesz, droga panno. Przestać myśleć o tych swoim przyjaciółach, skupić się na nauce a nie chodzeniu po Hogwarcie z Charliem Weasleyem.

Oczywiście, że jej babcia nie lubi Charliego. Głównym powodem jest to, że chłopak zawsze stara się pokazać Josephine, że zasługuje na czas wolny jak każdy inny. Jednakże między nimi wystąpiła również pewna nieprzyjemna sytuacja. Otóż raz, gdy Josephine miała na piątym roku atak paniki z powodu listu od babci, Charlie się mocno zdenerwował, że ktokolwiek śmie w ogóle pisać takie rzeczy do Josephine, która się stara jak może i sam napisał, niezbyt miły, list do babci Josephine. Nie pomógł on ani trochę, ale babcia znienawidziła Charliego.

W końcu i drzwi jej dormitorium się lekko uchyliła. Jej przyjaciel stał w drzwiach z kubkiem herbaty i jakimiś ciastkami jakby doskonale wiedział dlaczego Josephine zaszyła się w swoim dormitorium. Dziewczyna nie wiedziała jak tu wszedł ale on zawsze znalazł sposób. Usiadł obok niej na łóżku i uśmiechnął się delikatnie chowając kosmyki jej włosów z ucho. Położył herbatę na jej szafce nocnej a ciastka przed nimi i przyciągnął Josephine do siebie. Nie odezwał się ani słowem zanim był pewny, że dziewczyna się wypłacze. Jedynie gładził ją pocieszająco po plecach.

— Nie zasługujesz na takie traktowanie. — powiedział w końcu ocierając łzę spływając po jej policzku.

— Charlie...

— Jo, robisz co możesz. — powiedział — Starasz się bardziej niż powinnaś. Twoja babcia powinna to docenić. — dodał — A ja powinien częściej ci mówić jak bardzo cię podziwiam...

— Nie musisz. — powiedział pociągając nosem — Po prostu... Mam już tego dość. — zaczęła, czując potrzebę wygadania się — Robię co w mojej mocy żeby zadowolić babcię i samą siebie.

— Wiem, Jo. — powiedział Charlie wyciągając z kieszeni szaty chusteczkę i podając ją dziewczynie.

— Mam dość, że oczekuje, że będę idealna. — powiedziała przyjmując chusteczkę — Nie jestem idealna i nigdy nie będę. To niemożliwe. Nikt nie jest idealny. — dodała. W dormitorium rozległ się hałas wydmuchiwanego nosa Jo — Jestem pewna, że naciska tak na mnie tylko dlatego, że jej samej nie szło najlepiej gdy była w szkole. — powiedziała Josephine.

— Może masz rację. — powiedział Charlie — Może dlatego tak wiele od ciebie wymaga. — dodał.

— Mama mówiła, że od samego początku dużo ode mnie wymagała. Jakbym spadła jej z nieba. — powiedziała — Chciała żebym ja naprawiła jej błędy. Mam dość, że traktuje ciebie jakbyś był najgorszy... Nie jesteś... Jako jedyny tu ze mną siedzisz, chociaż nie mam pojęcia jak tu w ogóle wszedłeś, ty zawsze jesteś ze mną. — powiedziała Josephine.

— Wiem kiedy potrzebujesz żebym Ci trochę pomógł. — powiedział Charlie znów przyciągając ją do siebie.

— Jesteś ze mną nawet gdy jesteśmy skłóceni. — powiedziała.

— Nie potrafię się na Ciebie gniewać. — wyjaśnił — Nieważne jak bardzo będę się starał złościć na Ciebie, nie mogę.

Josephine, wtulona w pierś Charliego, poczuła, że jej miejsce jest przy nim. Gdziekolwiek wyląduje Charlie ona jest gotowa też tam polecieć. Przy jego boku czuje się najlepiej i sama myśl rozłąki z nim wzbudza Jo o ból głowy. Dlatego we własnych myślach podjęła decyzję. Będzie tam gdzie będę Charlie, nieważne czy to będzie na drugim końcu świata, ona jest gotowa spakować się i znaleźć się ku jego boku.

— Ja przecież też mogę na Ciebie polegać. — powiedział chłopak podając brunetce kubek z herbatą — Może i rzadko mam napady złego humoru, ale jednak też zawsze ze mną byłaś. Nieważne co się wydarzy. — dodał — Zostawiasz swoje troski z boku i pocieszasz mnie... To naprawdę miłe.

— Przecież wiesz, że spędzanie czasu, tobą to sama przyjemność. — powiedziała — Dziękuję, że tu przyszedłeś dzisiaj.

— Drobiazg. — powiedział wpatrując się w nią z uśmiechem. Nie mógł powstrzymać myśli, że wygląda uroczo siedząc z zaróżowionymi policzkami i nosem na jej łóżku pijąc herbatę. Uśmiechnął się jeszcze szerzej, a ona to odwzajemniła odkładając kubek na szafkę i kładąc się tuż obok niego.

— Nie powinnam brać listów babci do siebie. — wyznała.

— Nie możesz na to nic poradzić, Jo. — powiedział Charlie — Dopóki będzie wysyłać ci takie listu ja będę z tobą siedział, nawet do upadłego. — dodał.

— Przecież i tak potem koniec końców zasypiasz. — powiedziała.

— To nieprawda. — powiedział Charlie — Słucham cie z zamkniętymi oczami, to inna sprawa.

— A chrapanie świadczy o tym jak bardzo to jest interesujące? — zapytała.

— Ja nie chrapię. — powiedział Charlie.

— Chrapiesz i to strasznie. — odparła dziewczyna.

— Kłamczucha. — powiedział trzepiąc jej włosy.

— Mów co chcesz, ale ja i tak wiem swoje. — powiedziała Josephine z lekkim uśmiechem.

The Dragon's Curse| Charlie Weasley Where stories live. Discover now