Rozdział 12

976 49 48
                                    

Chandler uważnie słuchał Josephine gdy ta streszczała mu list babci. Najpierw nie była przekonana czy powinna mówić chłopaki to wszystko, ale Charlie powiedział jej, że skoro myśli poważnie o nim to powinna chociaż nawiązać ten temat. Tak też zrobiła, a on od razu się zaniepokoił.

— Zgadzam się z Charliem. — odparł od razu Chandler, gdy już mu powiedziała co jej najlepszy przyjaciel o tym myśli — Twoja babcia za dużo od ciebie wymaga. Starasz się. Wiem to, więc zgadzam się z Charliem, powinna była cie bardziej doceniać. — dodał.

Josephine była nieco zaskoczona jego słowami, ale jedynie uśmiechnęła się do chłopaka i go objęła. Jeszcze nie było okazji aby zapoznała obu chłopaków ze sobą. Trochę się tego obawiała, jeśli miała być szczera. Bała się, że Charlie nie polubi Chandlera, a on zaś jej najlepszego przyjaciela. Parę się mijali, ale jedynie machnęli do siebie ręką, gdy Josephine szła do Chandlera albo do Charliego.

— Wszystko w porządku? — zapytał Chandler — Przejmujesz się tymi listami babci? Jak nie odpowiesz pójdę spytać Charliego.

— Trochę. — wyznała — Wiem, że nie powinnam, ale to dla mnie czasem za dużo. Czasami już naprawdę nie mam na nic ochoty. — dodała.

— Nie dziwię się. — powiedział Chandler — Ale jak robisz co możesz to nie powinnaś mieć wyrzutów sumienia. Czasem uczysz się za długo i za dużo na raz. Powinnaś sobie robić przerwy. — dodał.

— Moja babcia stwierdziła, że stres nikomu nie szkodzi. — powiedziała.

— Wręcz przeciwnie. — oburzył się Chandler — Szkodzi i to czasami naprawdę mocno. — dodał — Wiem o atakach paniki, Jo. — wyznał.

— Już ich nie mam. — powiedziała.

— Ale mogą powrócić. — szepnął — Twoja babcia w ogóle wie, że je miałaś?

— Wie. — odpowiedziała — Ale stwierdziła, że tylko przesadzam.

— To już jest przesada! — powiedział oburzony krukon — Najwidoczniej nie wie jakie straszne to uczucie, mieć atak paniki. Ja nigdy nie miałem, ale na pewno jest to nieprzyjemne.

— Zareagowałeś dokładnie jak Charlie. — powiedziała — Moja babcia go nie lubi. Postawił jej się, bo się o mnie martwił.

— I dobrze zrobił. — stwierdził Chandler.

Josephine się lekko uśmiechnęła i spojrzała na chłopaka, który delikatnie odwzajemnił gest. Położył dłoń na jej brodzie i przyciągnął do siebie złączając ich usta w pocałunku. Serce Josephine zabiło szybciej, a Chandler przyciągnął ją bardziej do siebie. Dopiero po chwili się od niej odsunął i cały spłonął rumieńcem tak samo jak Jo, która znów złączyła ich usta w pocałunku.

Mimo, że Chandler i Josephine nie byli oficjalną parą to chłopak potraktował poznanie Charliego tak samo poważnie jakby poznawał jej nadopiekuńczego ojca albo brata. Tłumaczył się tym, że Charlie faktycznie bywa nadopiekuńczy względem Josephine.

— To naprawdę zwykle spotkanie. Podacie sobie rękę i tyle. — powiedziała ze śmiechem gdy szli w kierunku pokoju wspólnego Gryffindoru.

— Charlie jest dla ciebie bardzo ważny, dlatego chcę żeby mnie zaakceptował i polubił. — wyjaśnił Chandler — Poza tym, powinienem być mu wdzięczny, pokonałaś wszystkie trudności dzięki niemu i samej sobie.

— Faktycznie, gdyby nie Charlie mogłabym wciąż tkwić w błędnym kole i mieć ataki paniki. — powiedziała.

— No właśnie. — odparł Chandler — Trochę się denerwuje. — przyznał.

— Uwierz mi, że Charlie lubi prawie wszystkich. — powiedziała.

— Ale ja mogę zaliczyć się do do tych prawie. — odparł — Ale będzie co będzie, nie?

W końcu weszli do pokoju wspólnego. Jak zwykle był w nim tłum uczniów, niektórzy się uczyli, niektórzy obściskiwali się na kanapie, a byli to Mayumi i Nathan, a jeszcze wymachiwali pergaminem na wszystkie strony uciekając przed starszym bratem.

— Oddaj mu ten pergamin, George. — powiedział Charlie z trudem powstrzymując śmiech.

— Jestem Fred! — zawołał oburzony rudzielec.

— Jeden pies! — odpowiedział Charlie.

— I ty się uważasz za naszego brata? — zapytał George równie oburzony co jego starszy o pięć minut brat.

— Jesteście tacy sami! Nawet rodzice nie wiedzą który jest który. — odpowiedział Charlie.

— To są jego bracia. — wyjaśniła Josephine.

— Jest najstarszy? — zapytał.

— Nie, ma jeszcze starszego Billa, po nim jest Percy, Fred George, Ron i Ginny. — powiedziała.

— Duża rodzina. — skomentował Chandler — Musi być zabawnie.

— Czasami wręcz przeciwnie. — skomentował Charlie podchodząc do Josephine i Chandlera i wystawił do chłopaka rękę — Charlie.

— Chandler. — powiedział ściskając mu rękę.

— Pisz te wypracowanie! — zawołał Percy.

— Nie będę go pisał! — zawołał Fred tupiąc nogami — Charlie!

— Daj im chwilę spokoju, Percy. — powiedział Charlie — Napisali już dzisiaj wypracowanie z obrony przed czarną magią. — dodał.

— Ale jak zostanę prefektem...

— To będziemy cię całować po nóżkach! — zawołał George.

— I się kłaniać! — dołączył Fred.

— Tu zawsze...

— Tak. — powiedziała Josephine nie pozwolajac mu dokończyć.

— Okej. — zaśmiał się Chandler.

— Posiadanie młodszych braci, szczególnie takich jak oni to czasem koszmar. — powiedział Charlie — Ale nic na to nie poradzę. — dodał.

— Musisz być bardzo cierpliwy. — powiedział Chandler — Ja mam młodszą siostrę i ledwo co z nią wytrzymuje.

Charlie i Chandler się dogadali co było do tej pory największą obawą Josephine, ale nie szczęście mogła polegać na Charliem i wiedziała, że dopóki go nie pozna to go nie oceni. Polubił go, ale oczywiście trzymał się na baczności. Nie życzył im źle, skądże, ale jakby miało sie coś przykrego wydarzyć wiedział, że tak czy siak obierze stronę Josephine. W końcu ona też zawsze obiera jego stronę.

The Dragon's Curse| Charlie Weasley Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz