12. Cold

2.6K 198 10
                                    

Kylie's POV

   Nie należę i nigdy nie należałam do osób, które łatwo się poddają. Zawsze musiałam o wszystko walczyć, dzięki czemu nauczyłam się nie tylko wytrwałości, ale i zaangażowania, uporu, a zarazem pokory. Dziś nauczyłam się innej, bardzo istotnej rzeczy, mianowicie: jeśli chodzi o uczucia, to nic innego się nie liczy. Gdy człowiek w życiu kieruje się rozsądkiem, jest szczęśliwy i nie ma problemów, a gdy do głosu dochodzą uczucia, wszystko się pieprzy.

   Przez całe życie wszystko planowałam. Oczywiście często byłam spontaniczna, ale stawiałam sobie cele i wiedziałam, czego pragnę. Chciałam mieszkać w wielkim mieście, takim jak Sydney, tańczyć, w wieku dwudziestu – paru lat znaleźć chłopaka – średniego wzrostu szatyna o zielonych oczach, najlepiej tancerza – po jakimś czasie z nim zamieszkać, wziąć ślub, mieć dzieci, dożyć późnej starości i umrzeć jako szczęśliwa, spełniona staruszka. W moim życiowym planie nie było miejsca na jakiegoś dupka, w którym się zakocham.

   Luke Hemmings... ten to potrafi namieszać w życiu zwyczajnej dziewczyny z małego miasteczka. Może nie jest moim wymarzonym szatynem o zielonych oczach... właściwie to jest od niego o wiele przystojniejszy. Nigdy nie myślałam, że taki chłopak zainteresuje się mną. Od początku naszej znajomości zastanawiałam się „dlaczego ja?". Kolejną rzeczą, którą sobie powtarzałam, było „nie zakochaj się", ale wiedziałam, że prędzej czy później nie posłucham sama siebie i zakocham się. I stało się... sama nie wiem kiedy. Pamiętam, gdy zabrałam go ze sobą do pracy, do szkoły, w której prowadziłam zajęcia. Dyskretnie obserwowałam, jak chłopak wtedy patrzył na mnie, jak się uśmiechał... chyba wtedy się zakochałam.

   Wszyscy ostrzegali mnie przed nim. Mówili, że jest niestały uczuciowo, że rani ludzi, że nie potrafi kochać, że liczy się dla niego tylko seks i alkohol. Wiedziałam o tym od naszego pierwszego spotkania w teatrze tańca. Był taki bezczelny i pewny siebie... nie wiem, czy bardziej mnie to odpychało, czy przyciągało. Wiem za to, że przyciągał mnie prawdziwy Luke, którego miałam okazje poznać. Jego wrażliwość, poczucie humoru, ciepło i miłość, które miał w sobie. Widziałam to w nim. Skrywał to wszystko pod maską pewnego siebie, aroganckiego dupka, któremu nie zależy na nikim ani na niczym, ale chwilami dostrzegałam tą drugą stronę jego osobowości. Luke miał dwa oblicza i wiem, że kiedyś jedno z nich zniknie, a drugie pochłonie go całkowicie. Na początku tego nie rozumiałam, ale podczas spędzania z nim coraz większej ilości czasy, wreszcie to do mnie dotarło. Chciałam o niego walczyć. Pragnęłam walczyć o to, by zrobić z niego tego człowieka, którym on za wszelką cenę stara się nie być. Walczyłam. Do czasu. Dzisiaj się poddałam.

   Był wieczór. Deszczowy, londyński, sierpniowy wieczór, który był jednym z najgorszych wieczorów mojego życia. Snułam się po ulicach miasta i jedyne, czego pragnęłam, to zniknąć. Moje przemyślenia, które prowadziłam odkąd tylko wyszłam z hotelowego pokoju moich przyjaciół, w którym teraz mieszkałam, nie miały celu. Zakochałam się w nieodpowiednim chłopaku, wydawało mi się, że mogę go zmienić, ale się myliłam – to wszystko.

   Nie powiedziałam nikomu, dokąd idę. W ogóle mało rozmawiałam z ludźmi. Nikt nie wiedział, co się stało między mną, a Luke'iem i dzięki Bogu nikt nie wypytywał. Moi przyjaciele mieli wspaniały zwyczaj. Wspierali mnie zawsze, ale nigdy nie wypytywali, co się stało. Wiedzieli, że powiem im wszystko, gdy będę na to gotowa. To był tylko jeden z wielu czynników, za które ich kochałam.

   Ulice powoli pustoszały, a ja dalej spacerowałam. Straciłam poczucie czasu i po jakimś czasie nie mijałam już prawie nikogo. Byłam przemoczona, ponieważ nie wzięłam ze sobą parasolki. Właściwie nie miałam przy sobie nic, ani telefonu, ani portfela, ani niczego, co by mi się mogło przydać. Na dodatek byłam prawie pewna, że się zgubiłam. Odeszłam dość daleko od hotelu i nie wiedziałam, jak do niego wrócić, szczególnie w nocy. Znajdowałam się na jakimś placu zabaw. Usiadłam na jednej z huśtawek, a światło pobliskiej latarni padało prosto na mnie. Gdyby ktoś tędy przechodził, na pewno uciekłby na mój widok. Domyślałam się, że blada dziewczyna z zapuchniętymi od płaczu oczami, która siedziała w deszczu na placu zabaw, mogła przerazić. Do tego właśnie zarywałam trzecią noc z rzędu, więc pewnie ogromne cienie pod oczami też nikogo od mnie nie przyciągały.

Hearts Upon Our Sleeve | L. HemmingsWhere stories live. Discover now